Dla dzieci Kosciuszko Wojownik Trzech Swiatow Czv Poczatek


Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
Wojownik
Trzech
wiatów
Wojownik
Trzech
wiatów
część V
PoczÄ…tek
Warszawa
Tytuł:
Wojownik Trzech Światów  część V Początek
Redakcja:
Tomasz Strużanowski
Redakcja techniczna:
Wojciech Kozioł  4dot
Ilustracje na okładce:
Artur Gołębiowski
Konsultacja:
ks. Artur Godnarski
Druk:
Drukarnia Ruchu Światło-Życie
Copyright © 2011 by Robert KoÅ›ciuszko
http://wojownik.info
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani
w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie,
fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczy-
tywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-927925-9-8
Spis Tre ci
Rozdział 1 Skarb archanioła . . . . . . . . . . . . 7
Rozdział 2 Aowcy skarbów . . . . . . . . . . . . 15
Rozdział 3 Portal czasu . . . . . . . . . . . . . . 21
Rozdział 4 Nowy prorok . . . . . . . . . . . . . . 29
Rozdział 5 Gdzie ja jestem? . . . . . . . . . . . . 39
Rozdział 6 Zaczęło się . . . . . . . . . . . . . . . 47
Rozdział 7 Eskorta . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Rozdział 8 Arka Przymierza . . . . . . . . . . . . 65
Rozdział 9 Wykonany wyrok . . . . . . . . . . . 75
Rozdział 10 Myszy . . . . . . . . . . . . . . . . . 79
Rozdział 11 Wrzody . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
Rozdział 12 Krowy wiedzą lepiej . . . . . . . . . . 95
Rozdział 13 Poszukiwane oślice . . . . . . . . . . 105
Rozdział 14 Wielka niespodzianka . . . . . . . . 115
Rozdział 15 Losowanie . . . . . . . . . . . . . . 123
Rozdział 16 Stalowe Kleszcze . . . . . . . . . . . 131
Rozdział 17 Ogromna strata . . . . . . . . . . . 141
Rozdział 18 Szaleństwo . . . . . . . . . . . . . . 147
Rozdział 19 Cios z zaskoczenia . . . . . . . . . . 155
Rozdział 20 Nie wszystko stracone . . . . . . . . 163
Rozdział 21 Katissa . . . . . . . . . . . . . . . . 169
Rozdział 22 Rozterki . . . . . . . . . . . . . . . 177
Rozdział 23 Poczekam . . . . . . . . . . . . . . 187
Rozdział 1
Skarb archanioła
awaj Polak, dawaj! Mamy mało czasu!  wołał
jakiś chłopak stojący na chodniku ułożonym
Dz dużych, popękanych płyt.
Szymon Polak poczekał, aż pękata, czarna, rosyjska
limuzyna marki Wołga przejedzie ulicą. Ruch nie był
wielki. Za samochodem po nierównej, wybrukowanej
kamieniami jezdni wlókł się powoli drewniany wóz.
Pojazd był ciągnięty przez zmęczonego, łysiejącego
konia. Wielkie, zniechęcone zwierzę człapało powo-
li, stukając kopytami o kamienie. Chłopak przebiegł
szybko przed furmanką, gdy nagle usłyszał za sobą
głos woznicy:
 Szymek, poznajÄ™ ciÄ™, powsinogo. Czy nie powinie-
neś być o tej porze w szkole?
 Dzień dobry, panie Kazimierzu! Dzisiaj mam lek-
cje po południu.
7
 Dobra, dobra, zapytam twojÄ… mamÄ™, co o tym
myśli.
Szymon podbiegł do kolegi i podenerwowany po-
wiedział do niego półgłosem:
 Cześć Lechnio. Lepiej stąd wiejmy  po czym
puścili się biegiem w kierunku starego, kościelnego
parku.
 SkÄ…d znasz tego dziadziola z bacikiem?
 To mój sąsiad, nieważne. Słuchaj Lechnio, lepiej
gadaj, po coś mnie tu ściągnął.
 To na razie tajemnica Polak, ale sprawa jest po-
ważna. Najpierw schowajmy się do środka, gdzie nie
ma żadnych gumowych uszu. Wtedy ci wszystko wyja-
śnię  to powiedziawszy chłopak ruszył biegiem w kie-
runku starego parku. Polak pobiegł za nim. Choć jego
kolega był od niego niższy, podkręcał niezłe tempo. Był
naprawdę dobry w biegach. Mijali duże lipy i kaszta-
nowce z pierwszymi żółknącymi liśćmi. W końcu ich
oczom ukazał się budynek z czerwonej cegły, z niewy-
soką wieżą zakończoną krzyżem.
 No co ty Lechnio, prowadzisz mnie do kościoła?
Przecież stale gadasz, że jesteś niewierzący  zdyszany
Szymon nie krył zdziwienia.
 Zamknij siÄ™ Polak i daj sobie na wstrzymanie. Jak
tylko się schowamy, wszystko ci wyjaśnię.  powiedział
elegancko ubrany kolega. Był chyba z bogatszej rodziny
niż Szymon. Nosił białą koszulę ze sztywnym kołnie-
rzykiem i granatowe spodnie, jakby od garnituru.
Chłopcy podbiegli do ciężkich drzwi, obitych sta-
lową blachą. Lechnio rozejrzał się czujnie wokoło. Nie
8
dostrzegł nic podejrzanego, więc chwycił wielką klamkę
i nacisnął ją obiema rękami, a następnie z wielkim wy-
siłkiem pociągnął duże wrota. Te uchyliły się ze zgrzy-
tem grubych zawiasów.
 Otwarte?  zdziwił się Szymon.
 A co myślałeś? Masz do czynienia z zawodowcem
 dumnie wyjaśnił Lechnio, po czym dodał:  Wchodzi-
my do środka. Ruszaj się, dopóki nikt nas nie widzi.
Obaj zniknęli za drzwiami, które same przymknę-
Å‚y siÄ™ za nimi.
W środku było zupełnie ciemno. Lechnio wsunął po
omacku rękę do kieszeni i wydobył z niej jakiś przed-
miot. Po chwili pstryknął jakiś guzik i ciemności roz-
proszyło niezbyt silne światło latarki.
Teraz Lechnio i Polak ujrzeli przed sobÄ… wÄ…skie, ka-
mienne stopnie, opadające w dół. Zakręcone w prawo
schody biegły pomiędzy dwiema wysokimi ścianami.
Chłopcom wydawało się, że schodzą do lochów jakiejś
okrągłej, podziemnej wieży. Schody były różnej wiel-
kości i trzeba było po nich stąpać z największą ostroż-
nością. W końcu zeszli do ciemnej, sporej sali. Latar-
ka oświetlała tylko najbliższe sprzęty: drewniane ławki
i klęczniki.
Nagle z góry dobiegło ponowne skrzypienie wiel-
kich drzwi. Rozbłysła lampa, która rozświetliła schody
i część pomieszczenia na dole.
 Ktoś idzie!  wyszeptał zdenerwowany Lechnio
i natychmiast zgasił latarkę. Chłopcy błyskawicznie ru-
szyli ku rzędom ławek. Pochyleni, biegnąc najciszej jak
tylko potrafili, wpadli między siedzenia i przykucnęli.
9
Teraz, przy zapalonym świetle dochodzącym z góry do-
strzegali wyrazniej, że znajdują się w starej kaplicy. Od
razu poczuli chłód i wilgoć tych podziemi. Nie wie-
dzÄ…c, czy to z zimna, czy ze strachu, poczuli jak nie-
przyjemne dreszcze rozchodzÄ… siÄ™ im po plecach.
 Ciiiiicho, może sobie pójdzie  wyszeptał Lech-
nio.
Niestety, po chwili dało się słyszeć ciężkie kroki.
Ktoś schodził po schodach. Szymon aż wybałuszył oczy
z przerażenia, wciskając się jeszcze głębiej pod ławkę.
Nagle kroki zatrzymały się i w ciemności rozbrzmiał
niezbyt miły męski głos:
 Jest tu kto?
Chłopcy siedzieli cicho, niczym myszy pod miotłą.
Po chwili, ku ich radości, tajemniczy osobnik zawró-
cił. wszedł z powrotem na samą górę i zgasił światło.
Wielkie drzwi znów zaskrzypiały, po czym zatrzasnęły
się. Do uszu chłopców dotarł głośny szczęk przekręca-
nego klucza.
 No to jesteśmy załatwieni na amen  Szymon jęk-
nął płaczliwym głosem.
 Lepiej siedz cicho, Polak. Po prostu kościelny pil-
nuje porządku i zakluczył dolny kościół. Spodziewałem
siÄ™ go tutaj.
 Ale jak my teraz wyjdziemy?  biadolił Szymon.
 Spokojnie, stary. Mój plan to obejmuje. Wyprowa-
dzę cię stąd. Ważne, że możemy już bez przeszkód kon-
tynuować naszą misję  to mówiąc Lechnio wstał spo-
między ławek. Podenerwowany Polak zerwał się obok
niego na równe nogi i zawołał:
10
 Lechnio, ty chyba z koniem na łeb się zamieniłeś!
Siedzimy zamknięci w ciemnym podziemiu, a ty od-
grywasz tu jakiegoÅ› agenta Mosadu?
 Dobrze trafiłeś. Mój łeb jest tak duży jak koński.
I zapamiętaj coś jeszcze Polak: w środku tego łba jest wiel-
ki mózg geniusza. Dlatego teraz zamknij gębę na kłód-
kę i posłuchaj mojego mistrzowskiego planu  to mówiąc
chłopak skierował światło latarki na boczną ścianę.
Szymon uspokoił się trochę, a Lechnio kontynuował
swe wyjaśnienia.
 Spójrz na to wyjście  oczom Szymona ukazały
się nieduże drewniane drzwi.  Za nim są schody do
jeszcze głębszych podziemi.
 SkÄ…d ty to wszystko wiesz, panie geniuszu?  Szy-
mon nie dowierzał koledze.
 Mój wuj ma starą, spleśniałą książkę o historii
tego kościoła. Dokładnie ją przeryłem. Ta świątynia
jest bardzo wiekowa. Tędy można zejść do najgłębszych
podziemi. Starodawna legenda głosi, że na samym dole
jest schowana pewna skrzynia.
 Skrzynia mówisz?  Szymon w końcu zaintereso-
wał się tą opowieścią.
 Skrzynia, Polak. A wiesz, co w niej jest?  Lech-
nio był coraz bardziej przejęty opowiadaną historią.
 Pewnie jakiś skarb  Szymon zażartował niby od
niechcenia.
 Jakiś skarb? Chłopie, tam jest ukryty cały majątek
rycerstwa, które zbudowało ten kościół.
 I myślisz, że przed nami jeszcze nikt do niego
nie dotarł?
11
Tak właśnie myślę  stanowczo potwierdził Lech-
nio.  Legenda głosi, że dostęp do skarbu mają tylko
ich właściciele i ktoś jeszcze.
 Kto taki?
 Ten, kto umie rozszyfrować tajemnicę opisaną
w tej starej księdze.
 A co tam jest napisane?
Specjalista od starych ksiąg i kościołów spojrzał te-
raz z wyższością na swego kolegę. Przymrużył swoje
i tak już małe, cwane oczka. Pomilczał chwilę, aby po-
męczyć trochę kompana i w końcu zapytał:
 Co Polak, chciałbyś się tego dowiedzieć? Do-
bra, opowiem ci, bo równy z ciebie chłop i nie przez
przypadek zaciągnąłem cię tu ze sobą. Otóż w księ-
dze było napisane, że budowę tego kościoła ukończono
w 1586 roku. Został poświęcony przez ówczesnego bi-
skupa w święto Michała Archanioła. Takie właśnie imię
nadano wtedy tej świątyni. A teraz posłuchaj najważ-
niejszego. W księdze wyczytałem, że ten, kto za 400
lat, w święto Michała Archanioła zejdzie do podziemi
z czystym sercem, znajdzie skrzyniÄ™ ze skarbem. Jak
myślisz, o który rok chodzi?
 1586 dodać czterysta lat to wychodzi 1986 rok
 Szymon liczył na głos, po czym zaskoczony otworzył
usta i powiedział:  O kurna, czyli to jest nasz rok!
 Właśnie!  potwierdził Lechnio.  A czy wiesz,
którego dnia w Kościele jest obchodzone święto Mi-
chała Archanioła?
 Nie mam pojęcia. Co ja, ksiądz jakiś jestem? Po-
lak wzruszył ramionami.
12
 29 września, czyli...  szef akcji stale zmuszał ko-
legę do myślenia.
 Czyli dzisiaj!  wykrzyknÄ…Å‚ Szymon i natych-
miast zatkał sobie usta. Ochłonąwszy, dodał:  Hej,
stary, jak na niewierzącego coś dużo wiesz o tych
sprawach!
 To zagadnienie traktujÄ™ jak najbardziej profesjonal-
nie. Moja wiara czy niewiara nie ma tu nic do rzeczy.
 Powiedz mi Lechnio, gdybyś naprawdę znalazł
ten skarb, to co byś z nim zrobił?  zapytał Szymek.
 Sprzedałbyś kawałek po kawałku jakimś babciom na
targowisku? To bez sensu! Przecież w sklepach nie ma
nic do kupienia, no może ocet i trochę czarnego sal-
cesonu na kartki. Jaki szum robi siÄ™ w dzielnicy, gdy
rzucają do sklepów towar! Jeśli wyskoczysz z jakimiś
pierścionkami, naszyjnikami i starymi monetami, mili-
cja od razu cię namierzy. Zabiorą ci wszystko, spałują
i wsadzÄ… do poprawczaka.
 Polak, ty mnie traktujesz jak jakiegoÅ› wiejskiego
głupka. Ja schowam ten skarb i poczekam kilka lat.
Wiem, że nabijasz się ze mnie razem z innymi czubka-
mi z naszej klasy, że jestem kujonem. Ale czy wiesz, po
co ja tak dziobię te wszystkie podręczniki i zeszyty? Bo
kiedy będę już dorosły, to w końcu użyję tego skarbu
i założę swój własny interes. To będzie największa firma
w kraju, a jak się postaram to i na świecie.
 Przecież u nas nikt nie może być właścicielem
wielkiej firmy. One wszystkie są państwowe.
 Słuchaj głąbie, mój tata jest wysoko postawiony
w partii. On załatwi mi wszystkie pozwolenia i mnie
13
się to uda. Będę wielkim przedsiębiorcą, a wszyscy będą
mi mówili:  panie prezesie . Chłopak uniósł wysoko
obie ręce, zrobił dumną minę i triumfalnie zawołał:
 Cały świat dowie się, kim jest prezes Lechnie-
wicz.
 A kto to jest prezes?
 To taki szef całej fabryki. Niedawno oglądałem
w telewizji amerykański film i tam wszystko widzia-
Å‚em.
Szymon ucichł w podziwie dla tak wielkich pla-
nów.
 SÅ‚uchaj Polak, oto moja propozycja dla ciebie.
Rozdział 2
Aowcy skarbów
zymek wytężył słuch i spojrzał z zaciekawieniem
na kolegÄ™.
S Pomóż mi znalezć ten skarb, a będziesz moim
zastępcą w tej firmie  zaproponował Lechnio.  Oczy-
wiście ty także będziesz musiał mówić do mnie  panie
prezesie , ale i tak zostaniesz niezłą szychą. Zarobisz
tyle forsy, że nie zdążysz tego wydawać. To co, Polak,
wchodzisz w ten interes?  dodał po chwili milczenia.
 Ale co ja miałbym niby zrobić?
 Dostaniesz siÄ™ za te drzwi, zejdziesz po schodach
do najgłębszych podziemi, znajdziesz skarb i przytar-
gasz go do tej kaplicy  tłumaczył Lechniewicz.  Ja
natomiast będę cię tu osłaniał, w razie gdyby ktoś nad-
szedł.
 A jeśli skarb będzie za ciężki?
 Wtedy mnie zawołasz i przyjdę na pomoc.
15
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kosciuszko wojownik trzech swiatow czv poczatek
Ebook Kosciuszko Wojownik Trzech Swiatow Cziii Tata
kosciuszko wojownik trzech swiatow czi elohim
kosciuszko wojownik trzech swiatow cziii tata
kosciuszko wojownik trzech swiatow cziv straznicy
kosciuszko wojownik trzech swiatow czii poscig
dla dzieci 4
Dla dzieci
zioła dla dzieci
ćw oswajające z piłką lekcja dla dzieci

więcej podobnych podstron