v 07 036







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
VII.36)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga VII -
Uwielbienie





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –







36. WZIĘCIE DO
NIEBA
[CIAŁA] MARYI


Napisane 8
grudnia 1951.
A, 12438-12449
Ile dni minęło?
Trudno
to ustalić w sposób pewny. Gdyby próbować określić według kwiatów
tworzących
wieniec wokół martwego ciała, można by rzec, że upłynęło kilka godzin.
Sądząc
jednak po zwiędłych liściach gałązek oliwnych, na których złożono
świeże
kwiaty, oraz po zwiędłych kwiatach położonych jak relikwie na pokrywie
skrzyni, można sądzić, że minęły już dni.
Jednak ciało
Maryi jest
takie, jakby dopiero co oddała ducha. Żadnego znaku śmierci na Jej
twarzy ani
na małych dłoniach. Żadnego nieprzyjemnego zapachu w izbie. A nawet
unosi się
tu [przyjemna] woń, którą trudno określić. To jakby mieszanina
kadzidła,
zapachu lilii, róż, konwalii albo górskich traw.
Jan, który czuwa
– nie
wiadomo od ilu już dni – zasypia, pokonany przez znużenie. Siedzi wciąż
na
taborecie, oparty plecami o ścianę, obok wychodzących na taras
otwartych
drzwi. Światło lampy, która stoi na podłodze, oświetla go od dołu.
Pozwala
to dostrzec jego twarz, zmęczoną i bardzo bladą. Tylko oczy są
zaczerwienione od łez.
To już chyba
świt, bo w
słabym brzasku staje się widoczny dla oka taras oraz oliwki otaczające
dom.
Światło staje się coraz silniejsze. Wchodząc przez drzwi sprawia, że w
pomieszczeniu widać wyraźnie nawet sprzęty oddalone od lampy, które
wcześniej
ledwie zarysowywały się [w mroku].
Nagle izbę zalewa
potężne
światło: światło srebrzyste z odcieniem błękitu, fosforyzujące. Wciąż
wzrasta i przewyższa już światło jutrzenki i lampy. Jest to światło
podobne do blasku, jaki napełniał Grotę Betlejemską w chwili Boskich
Narodzin. W tej rajskiej światłości ukazują się postacie aniołów. Są
światłością
jeszcze wspanialszą od tak już potężnej pierwszej jasności. Jak wtedy,
gdy
aniołowie ukazali się pasterzom, [tak i teraz] tańczą iskry o wszelkich
barwach, wydobywające się z delikatnie poruszających się [anielskich]
skrzydeł. Słychać ich szelest – harmonijny, słodki jak brzmienie harfy.
Anielskie
postacie tworzą
wieniec wokół posłania. Pochylają się nad nim, podnoszą nieruchome
ciało
i silniej poruszają skrzydłami, co wzmacnia istniejący już przedtem
dźwięk.
Przez szczelinę, która w cudowny sposób otwarła się w dachu – tak jak
dzięki
cudowi otwarł się Grób Jezusa – [aniołowie] odchodzą, unosząc ze sobą
ciało swej Królowej. [Jest to ciało] najświętsze, to prawda, jednak nie
doznało jeszcze uwielbienia i wciąż podlega prawom materii. Od tego
poddania
wolny był Chrystus, kiedy zmartwychwstał z [ciałem] uwielbionym.
Dźwięk,
wywoływany
[poruszeniem] skrzydeł anielskich, wzrasta i jest teraz potężny jak
głos
organów. Pogrążony we śnie Jan poruszył się dwa lub trzy razy na swym
taborecie, jakby przeszkadzało mu silne światło i dźwięk anielskich
głosów.
[Teraz] budzi się całkowicie, z powodu tego potężnego dźwięku i silnego
podmuchu powietrza. Wpada ono przez odkryty dach i wychodzi otwartymi
drzwiami,
tworząc pewien rodzaj wiru. [Podmuch ten] porusza pustymi już
przykryciami posłania
i szatami Jana, gasi lampę i z gwałtownym trzaskiem zamyka otwarte
drzwi.
Apostoł – jeszcze
na wpół
zaspany – rozgląda się wokół siebie, aby uświadomić sobie, co się
stało.
Widzi, że posłanie jest puste, a dach – odkryty. Pojmuje, że zdarzył
się
cud. Wybiega na zewnątrz, na taras, i – jakby pod wpływem duchowej
podniety
lub niebiańskiego wezwania – podnosi głowę. Chcąc patrzeć musi
przysłonić
ręką oczy, chroniąc wzrok przed wschodzącym właśnie słońcem.
I widzi.
Dostrzega ciało
Maryi – jeszcze pozbawione życia, zupełnie podobne do ciała śpiącej
osoby
– wznoszące się coraz wyżej, podtrzymywane przez zastęp anielski.
Powiewa
poła płaszcza Maryi i welon, jakby żegnając się po raz ostatni. Być
może
dzieje się tak z powodu podmuchu wiatru, wywołanego szybkim wznoszeniem
się i
ruchem skrzydeł anielskich. Kwiaty, które Jan układał wokół Maryi i
wciąż
zmieniał, pozostały z pewnością w fałdach Jej szat i opadają teraz
deszczem na taras i na całe Getsemani. Potężne „hosanna” anielskiego
zastępu
coraz bardziej oddala się i cichnie...
Jan nie przestaje
śledzić
wzrokiem ciała unoszonego do Nieba. Niewątpliwie dzięki cudowi –
uczynionemu dla niego przez Boga, aby go pocieszyć i wynagrodzić za
jego miłość
do przybranej Matki – widzi wyraźnie, że Maryja, ogarnięta teraz
promieniami wschodzącego słońca, wychodzi z ekstazy, która odłączyła
Jej
duszę od ciała. Odzyskuje życie, wstaje, gdyż teraz Ona także posiada
dary
właściwe ciałom uwielbionym.
Jan patrzy i
patrzy.
Udzielony przez Boga cud daje mu możliwość – wbrew wszelkim prawom
naturalnym – dostrzegania Maryi, która teraz szybko wznosi się ku
Niebu. Śpiewający
„hosanna” aniołowie już Jej nie pomagają, lecz otaczają Ją.
Jana zachwyca ta
wizja.
Jej piękna żadne pióro ludzkie, żadne słowo człowieka, żadne dzieło
artysty nie będzie mogło nigdy opisać ani przedstawić. Jest to piękno
nie
do opisania.
Jan, oparty wciąż
o
murek tarasu, nadal patrzy na tę wspaniałą i rozbłyskującą Bożą formę.
W istocie tak można nazwać Maryję uformowaną przez Boga w sposób
szczególny.
On chciał, żeby była niepokalana jako forma dla Wcielonego Słowa.
Maryja
wznosi się coraz wyżej. A oto ostatni, największy cud udzielony przez
Boga-Miłość
temu, który Go doskonale miłuje: cud zobaczenia spotkania Najświętszej
Matki
z Jej Najświętszym Synem. Jezus – równie jaśniejący i pełen blasku,
piękny
nieopisaną pięknością – szybko zstępuje z Nieba. Zbliża się do Matki,
tuli Ją do serca i razem – jaśniejąc bardziej niż dwie największe
gwiazdy
– odchodzą tam, skąd Jezus przyszedł.
Widzenie Jana
skończyło
się. Spuszcza głowę. Na zmęczonej twarzy można wyczytać zarówno ból, z
powodu utraty Maryi, jak i radość z Jej chwalebnego losu. Radość jednak
góruje
już nad bólem. Mówi:
«Dziękuję, mój
Boże!
Dziękuję! Przewidywałem, że to się stanie. Chciałem czuwać, aby nie
uszło
mojej uwadze żadne wydarzenie związane z Jej Wniebowzięciem. Jednak od
trzech
dni już nie spałem! Sen i znużenie dodane do smutku pokonały mnie i
zwyciężyły
akurat wtedy, gdy Wniebowzięcie było bliskie... Ale może Ty tego
chciałeś,
o Boże, żebym nie zakłócił tej chwili i żebym zbytnio nie cierpiał...
Tak, niewątpliwie tego chciałeś, jak teraz pragnąłeś, żebym zobaczył
to,
czego bez cudu nie mógłbym ujrzeć. Pozwoliłeś mi jeszcze zobaczyć Ją –
choć tak już daleką, uwielbioną i chwalebną – [tak wyraźnie], jakby
była
przy mnie. I ujrzeć znowu Jezusa!... O, błogosławione widzenie,
nieoczekiwane, niespodziewane! Dar Jezusa-Boga przewyższający wszystkie
dary
dla Jego Jana! Najwyższa łaska! Zobaczyć ponownie mojego Nauczyciela i
Pana!
Zobaczyć Go przy Jego Matce! Jego – podobnego do słońca i Ją – podobną
do księżyca! Oboje w niewysłowionym blasku, z powodu uwielbienia, i
szczęśliwych
ze zjednoczenia na zawsze! Czymże teraz będzie Raj, który rozjaśnicie
Swym
blaskiem Wy: największe gwiazdy niebiańskiego Jeruzalem! Jakaż to
radość chórów
anielskich i świętych! Taka sama jak radość z danej mi wizji Matki i
Syna.
Ona jest tak wielka, że zaciera wszelki Jej [dawny] smutek, wszelki Ich
[dawny]
smutek. Nawet mój smutek ustaje i zastępuje go we mnie pokój. Z trzech
cudów,
o które prosiłem Boga, dwa się spełniły. Zobaczyłem, jak życie
powróciło
do Maryi, i czuję, że do mnie powraca pokój. Ustało wszelkie moje
udręczenie,
bo zobaczyłem Was znów zjednoczonych w chwale. O Boże, dziękuję Ci za
to!
Dziękuję Ci, że dałeś mi możność zobaczenia – dzięki tej Istocie
Najświętszej,
ale przecież będącej człowiekiem – jaki jest los świętych. [Dziękuję,
że mogłem zobaczyć], jaki będzie [ich los] po sądzie ostatecznym i po
zmartwychwstaniu ciał połączonych ponownie z duchem, który w godzinie
śmierci
wstąpił do Nieba.
Nie musiałem tego
widzieć,
żeby uwierzyć, bo zawsze mocno wierzyłem we wszystkie słowa
Nauczyciela.
Jednak po wiekach czy tysiącleciach wielu będzie wątpić, że ciało,
które
stało się prochem, będzie mogło na nowo stać się ciałem żyjącym. Tym
będę
mógł powiedzieć, przysięgając na rzeczy najwyższe, że nie tylko
Chrystus
własną Swą Boską mocą powrócił do życia, ale że także Jego Matka w
trzy dni po Swej śmierci – o ile można śmiercią nazwać taką śmierć –
odzyskała życie i w ciele połączonym z duszą zajęła Swe wieczne
mieszkanie w Niebie, u boku Syna. Będę mógł powiedzieć: „Wierzcie,
wszyscy chrześcijanie, w zmartwychwstanie ciał na końcu wieków i w
życie
wieczne dusz i ciał – błogosławione dla świętych, a straszliwe dla nie
skruszonych grzeszników. Wierzcie i żyjcie w sposób święty, jak święcie
żyli Jezus i Maryja, abyście dostąpili tego samego losu. Widziałem Ich
ciała
wstępujące do Nieba. Mogę o tym zaświadczyć. Żyjcie sprawiedliwie,
żebyście
mogli pewnego dnia znaleźć się z duszą i ciałem w nowym i wiecznym
świecie,
blisko Jezusa-Słońca i Maryi: Gwiazdy wszystkich gwiazd.” Jeszcze raz
dzięki
Ci, o Boże!
A teraz
pozbierajmy to, co
pozostało po Niej: kwiaty opadłe z Jej szat, liście oliwek, które
pozostały
na łóżku... przechowajmy je... Będą przydatne... Tak, przydadzą się do
udzielenia pomocy i pociechy moim braciom, których na próżno
oczekiwałem. Prędzej
czy później spotkam ich...»
[Jan] zbiera
nawet opadłe
płatki kwiatów. Wraca do izby, trzymając je w pole płaszcza. Przygląda
się
uważnie otworowi w dachu i woła:
«Nowy cud! Nowa i
zadziwiająca harmonia cudów w życiu Jezusa i Maryi! On, Bóg,
zmartwychwstał
o własnych siłach. Swoim pragnieniem odsunął kamień Grobu i dzięki
własnej
mocy wzniósł się do Nieba. Maryja – choć Najświętsza, ale
jednak
córka człowiecza – otrzymała pomoc aniołów. Oni to utorowali Jej
przejście,
żeby mogła się wznieść do Nieba. Z ich też pomocą unosiła się tam.
Co do Chrystusa
to duch
powrócił, żeby ożywić Jego Ciało, gdy było jeszcze na ziemi. Było to
potrzebne, aby zmusić do milczenia Jego nieprzyjaciół i utwierdzić w
wierze
wszystkich Jego wiernych i zwolenników. Do najświętszego ciała Maryi
duch
powrócił wtedy, kiedy było ono już na progu Raju, bo dla Niej nie
trzeba było
nic innego. O doskonała mocy nieskończonej Mądrości Boga!...»
Jan zbiera teraz
do
jakiegoś płótna kwiaty i liście, które zostały na posłaniu. Dołącza do
nich te kwiaty, które pozbierał na zewnątrz, i kładzie je razem na
wieku
skrzyni. Potem otwiera ją, wkłada do niej poduszkę Maryi i przykrycie z
łóżka.
Schodzi do kuchni i zbiera inne przedmioty: wrzeciono i kądziel,
naczynia, którymi
Maryja się posługiwała. Układa je z innymi rzeczami. Zamyka skrzynię,
siada
na taborecie i mówi:
«Teraz już
wszystko się
dokonało, także dla mnie! Jestem wolny i mogę już odejść stąd tam,
dokąd
Duch Boży mnie poprowadzi. Pójdę rozsiewać słowo Boże, które Nauczyciel
dał mi do przekazania ludziom... Uczyć miłości... Uczyć jej, żeby
ludzie
uwierzyli w Miłość i w jej moc. Dać im poznać to, co Bóg-Miłość uczynił
dla ludzi. Jego stałą Ofiarę, Jego Sakrament i Obrzęd... Aż do końca
wieków
możemy być zjednoczeni z Jezusem Chrystusem przez Eucharystię i
odnawiać
Obrzęd oraz Ofiarę, jak On nakazał to czynić. Wszystko to dary
doskonałej
Miłości!... Sprawić, żeby kochali Miłość i uwierzyli w Nią tak, jak my
uwierzyliśmy i wierzymy. Będę rozsiewać Miłość, aby żniwo i połów były
obfite dla Pana. Miłość otrzymuje wszystko. To powiedziała Maryja w
ostatnich słowach do mnie. Określiła mnie jako wyjątkowo miłującego w
gronie apostołów, całkowicie różniącego się od Iskarioty, który
nienawidził. Piotr był, [jak powiedziała,] porywczy; Andrzej – łagodny;
synowie Alfeusza – święci i mądrzy, postępowali szlachetnie... i tak
dalej. Ja, miłujący – teraz gdy już nie mam na ziemi Nauczyciela ani
Jego
Matki do miłowania – pójdę szerzyć miłość wśród narodów. Miłość będzie
moją bronią i nauką. Dzięki niej zwalczę demona, pogaństwo i zdobędę
wiele dusz. W ten sposób będę naśladować Jezusa i Maryję, którzy byli
doskonałą miłością na ziemi.»


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
036 07
036 07
07 Charakteryzowanie budowy pojazdów samochodowych
9 01 07 drzewa binarne
02 07
str 04 07 maruszewski
07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia
07 Komórki abortowanych dzieci w Pepsi
07 Badanie „Polacy o ADHD”
CKE 07 Oryginalny arkusz maturalny PR Fizyka
07 Wszyscy jesteśmy obserwowani

więcej podobnych podstron