Kobietki e 03hr


Patrycja Żurek
KOBIETKI
2
© Copyright by Patrycja Å»urek & e-bookowo
projekt okładki: e-bookowo
ISBN 978-83-7859-061-3
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
PATRONAT MEDIALNY:
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2012
Patrycja Żurek: Kobietki
Rozdział pierwszy
IRENA
 Jak nie urok to...  zawarczała już od progu Dagmara.
Przyglądałam się, jak z gniewem ściąga ze zgrabnych nóg
piękne, skórkowe kozaczki w kolorze rudym i zakłada ciepłe,
góralskie kapcie.
 Sraczka  dokończyłam.  Chyba przyda się jakaś dobra
kawa, co?
 Wiesz, nie. Po kawie by mnie rozniosło. Meliskę masz?
 Mam. Z grejpfrutem albo zwykłą?
 Zwykłą  Dagmara rozsiadła się przy stole. Podziwiałam
jej elegancję, nawet w zwykłych, puchowych papuciach na
nogach była pełna wdzięku i uroku. Siedząc, trzymała plecy
prosto. Nie to co ja, wiecznie zgarbiona.  Wyobraz sobie 
zaczęła  że nie dostałam awansu!
 Dlaczego?  spytałam zdziwiona. Każdy w jej firmie był
pewien, że to ona jest najlepszym pracownikiem, na czele z nią
samą. W sumie to nie było innego kandydata na to stanowisko,
z takimi kompetencjami i doświadczeniem. Dagmara
szykowała się od roku do tego awansu i była go pewna!
Pomyślałam, że to dla niej straszny cios i zrobiło mi się jej żal.
 Bo jestem kobietą, wyobrażasz sobie? Szef powiedział mi
4
Patrycja Żurek: Kobietki
w zaciszu swojego gabinetu, że nie może narażać się na to, że
zajdę w ciążę. Wyjaśniłam mu, jaki mam na to pogląd, ale nie
chciał słuchać. Pieprzony szowinista, świnia męska zwykła, no!
 Dagmara zapłakała, a jej ładną twarz wykrzywił grymas
złości połączonej ze smutkiem. Wcale się jej nie dziwiłam.
W tej sytuacji była bezsilna.
 Przecież to nie jest zgodne z prawem, Daga  usiadłam
przy niej i ją objęłam.  On nie może tak uzasadnić swojego
wyboru.
 Oficjalnie tak nie zrobił, aż taki głupi nie jest.  Dagmara
opanowała się trochę i wytarła chusteczką oczy. Jak ona to
robiła, że nawet po płaczu była idealnie umalowana? Nic się
nie rozmazało!  Oficjalnie to po prostu był ktoś lepszy niż ja.
Facet, oczywiście.
 I co w tym wypadku zrobisz?
 Nie wiem, Irka. Cholera jasna, no. Myślałam o tym, żeby
się zwolnić. Bo po co siedzieć w tej firmie, zarabiać dla niej
miliony, jeśli nie miliardy  zaśmiała się  i nie mieć w ogóle
perspektyw?
 Masz umowę na stałe. To już jest coś.
 Wiesz, kochanie, mówiąc nieskromnie z takim
wykształceniem i takimi referencjami wszędzie znajdę pracę.
I to taką, w której będę mogła się rozwijać. Bo wiesz, że dla
mnie kariera to coś najważniejszego. Niby szef proponował mi
jakąś śmieszną podwyżkę w zamian za to, że nie dostanę
awansu, ale może sobie ją wsadzić w...
 Dzień dobry!  Dagmarze przerwało trzaśnięcie drzwiami
i wesoły głos Małgorzaty.  Cześć wszystkim.
 Cześć  odpowiedziałam i poszłam na nowo zagotować
wodę i po filiżankę. Małgosi nie musiałam pytać co pije, ona
piła zawsze to samo. Zieloną herbatę, bez cytryny, bez cukru.
 Witaj  powiedziała Daga i zaczęła streszczać naszą
wcześniejszą rozmowę nowoprzybyłej.  Ty wiesz, co się stało...
5
Patrycja Żurek: Kobietki
Zanim zdążyłam zrobić Gosi herbatę, wpadła Marta cała za-
sypana śniegiem. Jej długa, wełniana spódnica miała u dołu
prawdziwe kule śnieżne.
 Boże, kobieto  zawołałam.  Zaraz musisz to ściągnąć, bo
się przeziębisz! Chodz, dam ci coś na przebranie.
 Irka, nie wymieniaj imienia Pana Boga nadaremnie. On
naprawdę ma ważniejsze sprawy  oburzyła się Marta, ale po-
słusznie poszła za mną do łazienki. Tam ściągnęła spódnicę
i powiesiła ją na cieplutkim kaloryferze nad wanną.  Kurczę,
ale pada. Normalnie myślałam, że nie dojdę tu do ciebie. Cie-
kawe, jak wrócimy do centrum. Pewnie autobusy będą jezdzić
z niezłym opóznieniem.
 Nie martw się, siostro, na pewno coś wymyślimy. Mam
tak duży dom, że możecie nawet u mnie spać.
 Dobry pomysł.  Marta uśmiechnęła się, przymierzając
moje spodnie.  Topie siÄ™ w nich, poza tym to spodnie.
 Wiem, ale ja nie noszę spódnic, dobrze wiesz.  Marta nie
uznawała spodni jako ubioru damskiego, wiedziałam o tym, ale
ten jeden raz będzie musiała ścierpieć.  Chodzmy do dziew-
czyn, trzeba pocieszyć Dagę, bo nie dostała tego awansu.
 No coÅ› ty, serio? Dlaczego?
 Sama ci pewnie opowie. Czego siÄ™ napijesz?
 Kawki, ale rozpuszczalnej. Z mlekiem.
 Już się robi.
*
Niedługo potem siedziałyśmy wszystkie w kuchni, pijąc go-
rące napoje. Światło było przytłumione, bo dziewczyny wolały
półmrok. Wtedy łatwiej się rozmawiało i tworzyła się taka in-
tymna atmosfera. Na blacie, w kącie pomieszczenia mrugała
wesoło choinka, paliło się kilka świec w małym świeczniku.
Zlot czarownic, jak nasze spotkania określał mój mąż. Coś
6
Patrycja Żurek: Kobietki
w tym było, cztery różne kobiety, cztery punkty widzenia, czte-
ry życiowe historie. Kochałam te spotkania i kochałam te
dziewczyny. Były nieodłączną częścią mojego życia i nie wyob-
rażałam sobie, że mogłoby być inaczej. W kontekście nadcho-
dzących świąt Bożego Narodzenia tym bardziej doceniałam ich
głośną obecność wokół mnie. Przypominały mi się wtedy
wszystkie te chwile, które spędziłyśmy razem, wszystkie uśmie-
chy i wylane łzy. Nikt nie rozumiał mnie tak jak one.
 Wiecie, że w mieście mają otworzyć schronisko dla nar-
komanów?  powiedziała w pewnym momencie Marta. 
Chciałam pracować tam jako wolontariusz, ale już nie było
miejsc. Wysprzedały się niczym ciepłe bułeczki.
 Narkomanów?  jęknęła Dagmara.  Tego nam tylko było
trzeba.
 Masz coś przeciwko?  zapytała Marta.
 Oczywiście, że mam. Narkomani to nie jest ktoś, komu
trzeba pomagać! Takich ludzi powinno się od razu wystrzelać.
 Jak możesz, Daga! Marta aż wylała kawę z oburzenia.
 Ja się z nią zgadzam, Marta  poparłam koleżankę wycie-
rajÄ…c plamÄ™ mokrÄ… szmatkÄ….  Co jak co, ale nie potrzeba nam
tu kliniki dla narkomanów. Ja może i jestem ciemna, ale mam
dzieci i nie chciałabym, żeby któreś kiedyś bawiąc się znalazło
strzykawkę od takiego człowieka. Cholera wie, jakie to bakterie
i choroby. AIDS, HIV i inne świństwa. Nie, nie, absolutnie!
 Ale dziewczyny. Ci ludzie potrzebują pomocy, spotkaliśmy
się z nimi, to nie grozni osobnicy. Zresztą tu by przeżywali de-
toks, więc nie byłoby strzykawek czy czegokolwiek w pobliżu.
Tym bardziej narkotyków, no jakże to.
 Może mnie tam zamkną  zaśmiała się by rozładować at-
mosferę Małgorzata.  W sumie od czasu do czasu popalam co
nieco. Wtedy lepiej siÄ™ tworzy.
 A właśnie  zagadnęłam, szczęśliwa że mam możliwość
zmiany tematu  jak tam twoje wiersze na płótnach?
7
Patrycja Żurek: Kobietki
 No właśnie średnio. W sumie muszę mieć sponsora i o to
się wszystko rozbija. Mam możliwość wydać, ale jedynie za
kasÄ™.
 Ile byś musiała mieć?  zapytała Dagmara.
 Jakieś dwa tysiące na początek. Jeśli chciałabym wydać
z trzysta sztuk. Jeden facet jest nawet dość zainteresowany,
wydał o mnie świetną opinię, ale co z tego  rozpłakała się.
Małgosia zawsze wszystko przyjmowała zbyt emocjonalnie.
 Może my coś na to poradzimy?  zagadnęła Marta. 
W końcu dwa tysiące to nie dwadzieścia. Co powiecie na to, by
zostać sponsorami naszej zdolnej koleżanki?
 Naprawdę?  Małgosia uśmiechnęła się z nadzieją.
 Pewnie  odpowiedziałyśmy chórem i zaczęłyśmy się
śmiać.
Chociaż...? Obiecanki-cacanki.
8
Patrycja Żurek: Kobietki
DAGMARA
Jako jedyna postanowiłam zostać u Ireny na noc. Jej mąż
był w delegacji (na szczęście, bo nie pałaliśmy do siebie wielką
miłością), a dzieci na feriach u babci, miałyśmy więc wolną
chatę. Cały wieczór widziałam, że coś ją męczy, postanowiłam
więc wyciągnąć z niej, co. Nie dość, że mnie to ciekawiło to
jeszcze od tego przecież są przyjaciółki, czyż nie?
 I jak tam?  zapytałam, gdy pożegnałyśmy dziewczyny
i z kolejnymi porcjami ciasta siedziałyśmy w salonie. Na moją
prośbę Irka rozpaliła kominek, który buczał tak charaktery-
stycznie i przyjaznie. Drzewo co jakiÅ› czas, nadpalone, obsuwa-
ło się, wzniecając snopy iskier. Pachniało lasem i od razu zrobi-
ło się przyjemniej. Takie chwile, gdy było mi ciepło, a wiedzia-
łam, że za oknem mróz i śnieg, były idealne.
 JakoÅ› leci.
 Nie udawaj. Widzę przecież, że cały dzień coś cię gryzie.
Może i mam dziś kiepski dzień, ale ślepa to ja na pewno nie
jestem. Gadaj.
 Miałam wczoraj spięcie z Markiem.
 O co poszło?  poganiałam ją.
 Przyszedł do mnie do sypialni i zapytał o seks. Był już tego
dnia wcześniej, więc spytałam czy może moglibyśmy posie-
dzieć, pogadać. Wiesz, tak jak kiedyś. Dzieci nie było, więc po-
myślałam, że możemy spędzić wieczór fajnie. Jakieś wino, mo-
że film, wspomnienia.
 No  przytaknęłam na znak, że słucham.
 No i nic. Powiedział, że przyszedł po seks i jeśli nie chcę,
to on idzie spać, bo jutro ta delegacja i musi być w pełni sił
9
Patrycja Żurek: Kobietki
umysłowych i fizycznych. A ja zostałam sama i popłakałam
sobie trochę. I tyle, w sumie nic wielkiego się nie stało.
 Dlaczego ryczałaś?
 Dlaczego? Ty się, Daga, jeszcze pytasz, dlaczego? Mąż nie
ma o czym ze mną gadać, przestałam być mu potrzebna inte-
lektualnie. Czuję się jak kupa, śmieć.
 Oj, kochanie. yle do tego podchodzisz.
 Jak to zle?
Nie zrozumiała mnie. I, obawiałam się, nie zrozumie nigdy.
Podchodziła do relacji damsko-męskich zupełnie inaczej niż ja.
Czy gorzej? Trudno ocenić. To zależy od punktu widzenia.
 Facet nie jest po to, żeby z tobą rozmawiać. Facet jest do
seksu i do zarabiania pieniędzy.
 Nie przesadzasz?  żachnęła się.
 Oczywiście, że nie. Słuchaj, wiem, że chciałabyś, żeby było
jak w bajce. Te długie rozmowy przy kominku, trzymanie za
ręce, róże i podarunki. To cholernie romantyczne, przyznaję.
I nawet czasami może się podobać. Ale nie po siedmiu latach
w związku i dwójce dzieci. Miłość się zmienia. Ta prawdziwa
fascynacja, za którą tęsknią kobiety trwa tylko dwa lata... po-
dobno.
 Ej  przerwała mi  to nie jest fajne. Czyli co, nie hajtać
się tylko trwać w związkach po dwa lata i heja dalej?
 Otóż to. U mnie się sprawdza, chociaż ja nawet dwóch lat
nie dotrwałam nigdy, jak sama wiesz. Trzeba po prostu znalezć
sobie priorytety, określić oczekiwania. Bo jeśli pragniesz miło-
ści, to jest to dobre wyjście. Ale jeśli chcesz mieć rodzinę, to
warto pamiętać o tym, że związek się zmienia. W oczach kobie-
ty nie zawsze na dobre, niestety.
 Więc co robić?
 Zależy czego chcesz?  odpowiedziałam pytaniem na py-
tanie.
10
Patrycja Żurek: Kobietki
 Chciałabym, żeby nadal mnie kochał. Żebym była wciąż
dla niego tÄ… samÄ… osobÄ…, a nie tylko praczkÄ…, sprzÄ…taczkÄ…, opie-
kunką do dzieci i... dziwką  dokończyła z goryczą.
 Kochanie. Irka. Słuchaj, radzisz sobie świetnie, naprawdę.
Tu zawsze jest czysto, mimo że dom ogromny. Dzieci są nie
dość, że szczęśliwe, to jeszcze bardzo mądre i zadbane. Jedynie
ty się zaniedbujesz. W ogóle o siebie nie dbasz.
 No wiesz!  obruszyła się.
 Taka prawda. Wiesz, że nie mówię tego, żeby zrobić ci
przykrość, ale po to by coś ci uświadomić. Jak prawdziwy przy-
jaciel.
 Tak, wiem  burknęła do kubka Irena. Wiedziałam, że ją
uraziłam, ale to był jedyny sposób. Może brutalna prawda coś
da w jej przypadku.  Dawaj.
 Faceci to wzrokowcy, taka jest prawda. I nie ma co wie-
rzyć w bajki, że facet kocha cię dlatego, jaka jesteś, a nie jak
wyglądasz. Wiadomo, kocha cię jaką jesteś, bo w końcu wybrał
cię, poślubił i zrobił swoją rodziną. Ale dla nich ważne jest to,
żeby móc się żoną pochwalić. Żeby móc wyjść do kumpli, na
imprezę i móc patrzeć jak ona błyszczy. Szczególnie twój mąż,
bo to taki typ. Niektórzy nie potrzebują kobiety-ozdoby, ale on
owszem.
 Ja nie błyszczę?  ni to pytanie, ni stwierdzenie.
 Nie bardzo  skrzywiłam się.  Jesteś ładną kobietą, ale
strasznie zapuszczoną. Spójrz w lustro, dziewczyno, brzuch jak
arbuz, cycki do kolan chociaż duże i to jest plus, brwi prawie
zrośnięte. Oczu ci nie widać spod nich, poważnie. Nogi masz
ogolone?
 Nie.
 PipkÄ™?
 Daga!
11
Patrycja Żurek: Kobietki
 No co? Teraz są nawet fryzjerzy, którzy zajmują się miej-
scami intymnymi. Ja mam włosy przycięte w serduszko, wielu
to kręci.
 Nie wiem, czy chcę to wiedzieć.  Irce chyba było niedo-
brze. W ogóle dziewczyna życia nie znała. Albo znała, ale już
zapomniała. Być żoną od tylu lat. Jeden i ten sam facet, aż mi
było jej żal. Nie rozumiałam, jak można tyle lat nie zmieniać
partnera, być z kimś kogo zna się o wiele lepiej niż siebie. Brr,
okropne.
 Chcesz czy nie, musisz zdać sobie sprawę z tego jak bardzo
jesteś daleko od ideału. Jakieś dwadzieścia kilo i dobrą kosme-
tyczkę, może nawet spa. Masz bogatego męża, możesz ubierać
się w świetnych sklepach i dbać o ciało najlepszymi kosmety-
kami. Korzystaj z tego.
 Tomaszowi nie przeszkadza to jak wyglÄ…dam.  powie-
działa nagle Irka. Zamurowało mnie. Tomaszowi?
 Tomaszowi?  powiedziałam.  A co on ma z tym wspól-
nego?
 Spotkałam go ostatnio na mieście. Uwierz mi, że przypad-
kiem, ale ucieszyłam się jak wariatka. On chyba też, tak wyglą-
dał przynajmniej.
 I co?  zapytałam.
 I nic. Kawa, pogawędka, wspomnienia. Dobre czasy.
 Irka, żałujesz?
 Czego?
 Małżeństwa. A konkretnie małżeństwa nie z tym, co trze-
ba.
 Kocham Marka.
 Tak, tak bardzo jak ja kocham lewicÄ™. Czemu siÄ™ nie przy-
znasz? Znam ciÄ™ nie od dziÅ›, wiem kiedy kogoÅ› kochasz.
 Oj, Daga  rozpłakała się Irka.  To takie ciężkie. Skąd
mogłam wiedzieć, że coś takiego się stanie? Że na miesiąc
przed ślubem poznam miłość swojego życia? Że się zakocham.
12
Patrycja Żurek: Kobietki
Byłam pewna, że to Marek. I wiesz, czułam do niego coś spe-
cjalnego, wyjÄ…tkowego.
 Był dobrą partią  potwierdziłam.
 Właśnie. Mama się tak cieszyła, nie musiała się martwić,
co się ze mną stanie. Wiesz, że spędzało jej to sen z powiek. Jak
pojawił się Marek, oszalała. Chyba za bardzo udzielił mi się jej
entuzjazm.
 Więc w ogóle nie kochasz męża?  zastanawiałam się jak
można tak żyć? Z kimś, do kogo nie czuje się zbyt wiele. Albo
nie tyle zbyt wiele, tylko nie to, co się powinno czuć. Zagma-
twane.
 Kocham, na swój sposób. Marek to świetny człowiek i do-
bry ojciec. Ma wiele zalet.
 Mówisz jakbyś wymieniała zalety maszynki do mięsa. Nie
ma w tym namiętności.
 Nie ma w tym przyjazni.  Irena westchnęła.  Nie mogę
podejść do niego po prostu i się przytulić. Nie mogę powiedzieć
mu, jakie są moje marzenia, bo je wyśmieje. Nie zrozumie.
Czuję się czasami samotna całe dnie w tym domu, niby
z dziećmi, ale przecież one są w szkole. Sprzątam, okej. A po-
tem coś robię. I tak mijają dni. Mam was, owszem. Ale chciała-
bym czasami przytulić się do męża wieczorem i po prostu po-
być. Pogadać, pośmiać się. Nie żądam nie wiadomo jakich cu-
dów przecież. Chciałabym normalności po prostu.
 Rozumiem. To ciężkie. Ale wiem, że mimo wszystko mam
rację. Gdybyś o siebie zadbała, była szczupła i pięknie ubrana
Marek by to docenił. Chętniej by spędzał z tobą czas. To po
prostu tego typu facet, taki człowiek. Tego nie zmienisz.
 Co robić? Nie wiem, czy dam radę nie jeść. Lubię jeść, to
chyba jest największy problem. I te słodycze.
 Dla chcącego nic trudnego. Wezmę cię ze sobą na siłow-
niÄ™, dwa razy w tygodniu Nordic Walking i po trzech miesiÄ…-
cach zauważysz pierwsze efekty. Ułożę ci nawet taką dietę, przy
13
Patrycja Żurek: Kobietki
której nie będziesz głodna. Zaczniemy łagodnie.
Pomyślałam, leżąc już w łóżku, że wcale nie będzie to takie
proste. Marek oczywiście był fajnym facetem, ale Irkę nie łatwo
będzie zmienić. Za bardzo lubi swoje kształty, popołudniowe
ciasta i obfite kolację. Jeśli jej jednak zależy, da radę. Wydawa-
ło mi się grzechem doprowadzić się do takiego stanu jak ona,
ale obserwując ludzi na ulicach zauważałam coraz więcej takich
osób. Chociaż z drugiej strony, nawet osoba grubsza może być
atrakcyjna, dobrze się ubierać i seksownie wyglądać.
Za oknem cały czas sypał śnieg. Białe święta, ale cudownie.
Już nie mogłam się doczekać, mimo że nie miałam jakichś
wielkich planów na te dni. Po prostu wypoczynek, dobre jedze-
nie, może wizyta u przyjaciółek. Na szczęście nie przeszkadzało
mi bycie samotną w tym okresie. Lubiłam swoje towarzystwo
i w pełni mi ono wystarczało. To raczej nadmierna ilość ludzi
w moim otoczeniu mnie męczyła. Lubiłam towarzystwo, ale
mój czas wolny był czasem tylko dla mnie. Spotykać się z in-
nymi mogłam w pracy i popołudniami, wieczory prawie zawsze
miałam zarezerwowane dla samej siebie. Długa kąpiel, wino,
książka albo jakiś ciekawy film. Te chwile samotności pozwala-
ły mi się zregenerować po całym dniu. Uśmiechnęłam się do
siebie. Tak, moje życie było dobre.
14
Patrycja Żurek: Kobietki
MARTA
Nie zostałam u Irki i teraz trochę żałowałam. W mieszkaniu
było zimno, buro i pachniało grzybem, który zagniezdził się
w kącie pokoju. Mój nowy przyjaciel, ech, pewnie zostanie na
długo. No ale cóż, Pan Bóg chyba wie co robi, prawda? Wi-
docznie i ten grzyb ma na świecie jakieś zadanie, szkoda, że
akurat w moim pokoju. Marzyłam po cichu, żeby znalezć się
w ciepłej sypialni u Ireny, móc zakopać się w pierzynie i za-
snąć, a wcześniej wziąć gorącą, aromatyczną kąpiel. Zganiłam
jednak siebie za te myśli! Gdzie moja pokora, gdzie godzenie
się z losem, jaki zgotował mi Pan? U przyjaciółki nie mogłabym
się zająć tym, co miałam do zrobienia. Czasu mało, a roboty
dużo. No, ale cała, długa noc przede mną.
Na środku jedynego pokoju w moim mieszkanku stały pudła
wypełnione jedzeniem, głównie darami od bogatych dla tych
biednych. Fajnie. Ale zawsze wydawało mi się, że trzeba poma-
gać nie tylko przed świętami tylko cały rok. W końcu głodnym
się jest codziennie, a nie tylko pod koniec grudnia. W każdym
razie miło, że pewne dzieciaki będą miały dzięki temu kolację
wigilijną, może bez dwunastu potraw, ale rodzinnie. I że do-
staną prezenty i słodycze. Nic tak nie cieszy w byciu dzieckiem
niż cudowne święta, choinka i kolorowe paczki pod nią.
Od kilku lat zajmowałam się pomocą dla tych najbiedniej-
szych, w sumie zaczęło się od tego, że na ulicy jakieś dziecko
poprosiło mnie o chleb. I nie chciało wcale pieniędzy, chciało
po prostu coś zjeść. Kupiłam więc w sklepiku chleb i szynkę,
zrobiłam kanapki, niestety bez masła, ale dzieciak szamał aż
mu się uszy trzęsły. Opowiedział mi co nieco o sobie, o rodzi-
nie. Tata zginął na kopalni, mama ledwo co wiązała koniec
15
Patrycja Żurek: Kobietki
z końcem. Byli biedni, mama nie pracowała, bo jeden z braci
był niepełnosprawny i wymagał ciągłej opieki.
Wzruszyło mnie to, więc wzięłam od chłopaka adres i nie-
długo potem pojawiłam się u nich z proboszczem. Było tak, jak
mówił mały. Duże wrażenie zrobiło na nas to, że mieszkanie
było bardzo czyste, a dzieci zadbane. Zorientowaliśmy się
w szkole, wszystkie chodziły regularnie na zajęcia i dobrze się
uczyły. Postanowiliśmy pomóc i utworzyliśmy przy parafii ma-
łą ochronkę dla dzieci takich jak ten chłopiec. Po szkole mogły
tam odrabiać lekcje, spotykać się z rówieśnikami i zjeść ciepły
obiad. Znalezli się sponsorzy, dzięki którym mogliśmy gotować
pożywne zupy i co drugi dzień podawać dzieciom mięso. A jed-
na piekarnia dostarczała drożdżówek na deser.
Okazało się, że wiele jest tego typu rodzin w naszym mieście.
Zbyt wiele i bolało mnie, że nie każdemu mogliśmy pomóc. Zresz-
tą niektórzy, powodowaniu fałszywą dumą wcale tej pomocy nie
chcieli i ją odrzucali. Niektórym z dzieci nie podobała się kontro-
la, jaką ochronka sprawowała nad nimi. Woleli zalegać w starych,
opuszczonych kamienicach i wąchać klej. Ale były też dzieci, które
łaknęły naszej pomocy i miłości jak spragniony wody.
Teraz, po kilku latach mieliśmy dobrze zorganizowany system
pomocy i byłam z tego naprawdę dumna. Wielu z moich podo-
piecznych z ochronki znałam także ze szkoły, w której uczyłam
polskiego i religii. Widziałam, jak bardzo nasza pomoc wpływa na
te dzieciaki. Dlatego patrząc na stosy kartonów przede mną i my-
śląc o tym, że dzisiaj spać nie będę w ogóle, nie czułam zniechęce-
nia, ale podniecenie. Takie pozytywne uczucie, że jestem komuś
potrzebna i że robię coś dobrego. Byłam z siebie dumna, chociaż
może nie powinnam, to takie nieskromne uczucie. Nie mogłam
jednak oprzeć się myśli, że licznik moich dobrych uczynków bije
i pojawiają się na nim coraz to nowe punkty. Może gdy umrę, to
Bóg spojrzy na mnie łaskawym okiem dzięki temu, co robię.
16
Patrycja Żurek: Kobietki
MAAGORZATA
Alkohol wirował w żyłach coraz szybciej i szybciej. Czułam
jak rozlewa się ciepłem nawet w koniuszkach palców u stóp
i wiecznie zimnych dłoni. Podniosłam butelkę do ust i pocią-
gnęłam kolejny, spory łyk. Wódka była niedobra, bo ciepława,
ale miała wspaniałe działanie. Poza tym zapychała żołądek i nie
musiałam dzięki niej już nic jeść. Pozwalając sobie na kawałek
ciasta u Irki i tak pozwoliłam sobie na za dużo i miałam wyrzu-
ty sumienia. Czekały mnie teraz ze dwa dni głodówki, by po-
zbyć się nadmiaru kalorii. Już czułam jak pęcznieje mi brzuch
i rośnie dupka. Pomyślałam, trochę nielojalnie, że niedługo
pewnie będę wyglądać jak Irena i to mnie przeraziło. Być taką
bambaryłą, to musi być okropne! Ja kochałam moje ciało, było
w sam raz, chociaż w mojej ocenie mogłoby być gdzieniegdzie
chudsze. Kochałam te wystające obojczyki i widoczne żebra.
Zamiast więc wziąć się za pracę, stanęłam przed lustrem, pełna
obaw, z zaciśniętymi wargami. Bałam się spojrzeć, żeby nie
zobaczyć znów jakiejś nowej fałdy tłuszczu, jakiegoś nowego
kilograma.
Lustro było duże, specjalnie, żebym mogła zobaczyć całą
siebie. Rozebrałam się powoli, delektując się dotykiem mate-
riału, który cicho szeleścił. Od zawsze lubiłam ciuchy dobrej
jakości. Tylko oryginalne rzeczy, żadnych podróbek. Oczywi-
ście ciężko było je kupować, ponieważ to, co zarabiałam, a nie
było tego aż tak wiele, nie zawsze starczało. Dlatego moja szafa
była mała, ale za to bardzo  bogata .
Znów upiłam wódki, na odwagę i z obawą zerknęłam. Azy
napłynęły mi do oczu, wiedziałam! Wiedziałam, że jak zjem
kawałek tego pieprzonego ciasta to znów tak będzie! Fałda na
17
Patrycja Żurek: Kobietki
moim brzuchu falowała, rosła, prężyła się. Pępek uśmiechał się
spomiędzy niej szyderczo, kpiąc ze mnie i żartując. Na ciele
pojawiły się drobne krople potu, to przerażenie zaczęło wycho-
dzić ze mnie wszystkimi porami skóry. Czułam jak żołądek
staje się twardy, jak tkwi we mnie niczym kula ciężkiego beto-
nu. Zsuwał się coraz niżej, naciskając na pęcherz, na jajniki, na
odbyt. Musiałam szybko pobiec do łazienki. Nachyliłam się nad
muszlą klozetową, znała mnie, była moim przyjacielem. Tylko
ona wiedziała, tylko ona posiadła moją tajemnicę. Wsadziłam
do buzi dwa palce prawej ręki, wskazujący i środkowy. Dobrze
wiedziałam, gdzie celować, aby efekt był najlepszy, dzisiaj jed-
nak szło ciężko. Żołądek szarpał się i wił we mnie, niczym jakiś
obcy, dziwny twór. W końcu udało się, mogłam położyć głowę
na chłodnych kafelkach, przytulić do nich całe ciało. Zrobiło się
zimno, ale czułam także, że wszystko wraca na swoje miejsce.
Odetchnęłam głęboko i dałam się ponieść moim psychodelicz-
nym, niespokojnym snom.
18
Spis treści
Rozdział pierwszy ...................................................................................4
Rozdział drugi ....................................................................................... 19
Rozdział trzeci...................................................................................... 29
Rozdział czwarty .................................................................................. 38
Rozdział piąty ...................................................................................... 50
Rozdział szósty ...................................................................................... 61
Rozdział siódmy .................................................................................... 72
Rozdział ósmy ....................................................................................... 81
Rozdział dziewiąty ............................................................................... 89
Rozdział dziesiąty .............................................................................. 100
Rozdział jedenasty .............................................................................. 112
Rozdział dwunasty .............................................................................. 126
Rozdział trzynasty .............................................................................. 139
Rozdział czternasty ............................................................................. 146
Rozdział piętnasty .............................................................................. 150
Rozdział szesnasty .............................................................................. 154
Rozdział siedemnasty ......................................................................... 164
Rozdział osiemnasty ........................................................................... 174
Rozdział dziewiętnasty ....................................................................... 182
Rozdział dwudziesty ........................................................................... 187


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zemsta kobiet efm
esmeralda i e?
wiatem rzÄ…dzÄ… kobiety Big Cyc txt
Dlaczego kobiety nie osiÄ…gajÄ… orgazmu
Niezbędnik kosmetyczny każdej kobiety(1)
Przywództwo kobiet bariery i prognozy na przyszłość
E
beagle i e?
Jak uszczesliwic kobiete
Talizman Venus lub sposób na kobietę
Kobiety sÄ… gorÄ…ce Norbi
linux kobiety

więcej podobnych podstron