Czarna Legenda 7










Prof. Jerzy Robert Nowak - "Czarna Leganda" Dziejow Polski (czesc 7)







Jerzy Robert Nowak 

CZARNA LEGENDA DZIEJÓW POLSKI

[Cykl Drukowany w Tygodniku  NASZA POLSKA w Roku 2000]



 

Jerzy Robert Nowak

"Czarna legenda" dziejów Polski"  (7)
Z zafałszowaniami dziejów Polski jest jak z obcinaniem głÃ³w hydrze - ciągle pojawiają się nowe. W związku z tym muszę w swym cyklu cofnąć się znowu do wieków średnich. Na łamach "Polityki" z 5 sierpnia 2000 r. ukazało się bowiem jedno z najskrajniejszych zafałszowań - pióra głÃ³wnego niemieckiego eksperta tego tygodnika, jednego z najbardziej zażartych germanofili, Adama Krzemińskiego. Przypomnijmy, że w 1995 r. Krzemiński wystąpił w "Polityce" (nr 46) z artykułem o
sprawie przesiedleń Niemców z Polski po 1945 r., w którym próbował całkowicie zatrzeć różnice między ofiarami i katami, pisząc: Wypędzenia Polaków przez Niemców, Niemców przez Polaków, Polaków przez Rosjan, Ukraińców i Litwinów, nie mówiąc o masowej likwidacji Żydów przez hitlerowców i ich kolaborantów w całej Europie - nawet po 50 latach pozostawiły otwarte rany. Prawem psychologicznym jest, że każda ze stron uważa się przede wszystkim za ofiarę - tłumiąc w świadomości poczucie winy i wyrzuty sumienia. Artykuł Krzemińskiego wywołał ostry protest dwóch czytelników
"Polityki" z Izraela aż nazbyt dobrze pamiętających, kto był ofiarą, a kto był katem w czasie wojny: Holona Izraela i Józefa Smietańskiego (skądinąd w swoim czasie również redaktora "Polityki"). W publikowanym na łamach "Polityki" z 13 stycznia 1996 r. liście obaj czytelnicy ostro zaprotestowali przeciwko postawieniu przez Krzemińskiego na równi losu Polaków wysiedlonych z Pomorza, Poznańskiego i Kresów przez zbrodniczych okupantów z losem Niemców, wysiedlonych po II wojnie światowej z Polski na mocy porozumień poczdamskich. Zdaniem Smietańskiego i Izraela tekst A. Krzemińskiego był wyrazem
swoistej amnezji, gdyż Polska w latach 30. chciała przesiedlić Żydów na Madagaskar, ale nie budowano Oświęcimia. Mocarstwa zalegalizowały transfer Niemców. Polska zrealizowała to przesiedlenie, ale nie było zagłady. Krzemiński potraktował różne zjawiska jako jednorodne.
Krzemiński: Polska - Frankenstein Europy
Krzemiński, bardzo wpływowy komentator "Polityki", niejednokrotnie gościł w Niemczech, gdzie był wielce hołubiony przez swych niemieckich gospodarzy. Jak widać bardzo to nań "wpłynęło", bo przy różnych okazjach wyraźnie dąży do zacierania szczególnej odpowiedzialności Niemiec za zbrodnie II wojny światowej i wzywa polskich czytelników do zbiorowej amnezji w tej sprawie. Jego zdaniem taka pamięć to tylko jakieś niepotrzebne, niepoprawne, nieeuropejskie urazy. W tekście Polska poduszką narodów ("Polityka" z 28
sierpnia 1993 r.) Krzemiński pisał wprost, że nasze ciągłe przypominanie sobie, jak nas kiedyś pokopano, jedynie psuje krew i blokuje sensowne inicjatywy (...) nie wolno wpadać w bezpłodną podejrzliwość. Gdy Żydzi wciąż przypominają tylko o swojej martyrologii w II wojnie światowej, zawłaszczając wyłączność na męczeństwo, to akurat Krzemińskiemu nie przeszkadza. Bo "Europejczyk" Krzemiński uważa pewno, że tylko Żydzi mają - zgodnie z "poprawnością polityczną" - patent na męczenników. Nam, Polakom, Krzemiński usilnie zaleca
natomiast, abyśmy nie podtrzymywali jakiejś tam anachronicznej "idei narodowej", "mało twórczej i niezbyt płodnej", twierdząc, że Naród to takie słowo, z którym trzeba się obchodzić ostrożnie, jak z odbezpieczonym granatem (por. tekst Krzemińskiego w "Polityce" z 14 października 1995 r.) Przy innej okazji red. Krzemiński "popisał się" mało ciekawym wyskokiem publicystycznym, określając Polskę jako Frankensteina Europy. Jakież jeszcze obelgi pod adresem Polski wymyślą nasi pomysłowi Europejczycy?
W najnowszym swym wyczynie publicystycznym pt. Winnetou pod Grunwaldem ("Polityka" z 5 sierpnia br.) Krzemiński wystąpił z jedną z najbardziej groteskowych prób wybielenia historii Zakonu Krzyżackiego. Gromko domagając się "rewizji" naszego obrazu Krzyżaków Krzemiński nawołuje do odejścia od "literackiej matejkiady" i zerwania z rozbiorowymi kompleksami naszych wieszczów. Wybieleniu Krzyżaków ma służyć dość szczególny chwyt Krzemińskiego - postawienie znaku równości pomiędzy dwoma wykluczającymi się
"romantycznymi tradycjami" narodowych spojrzeń na Krzyżaków: polską "czarną legendą" i niemiecką "białą legendą". Bo - jak pisze Krzemiński - żadna z tych legend nie jest nośna. Krzyżacy wprawdzie popełniali okrucieństwa przy chrystianizacji ziem pruskich, ale - według Krzemińskiego - taka była podówczas kultura ewangelizacji i prowadzenia wojen. Krzyżacy nie odchodzili jakoś specjalnie od europejskiej normy.
Wybielanie Zakonu Krzyżackiego
A oto, jak Krzemiński przedstawia dwie "legendy" o Krzyżakach: polską i niemiecką, od których należy natychmiast odejść: Oto leżą na stole dwie przeciwstawne literackie legendy Krzyżaków i Grunwaldu. Tę polską znamy. Zdradziecki, złowrogi Zakon wykorzystuje naiwność Konrada Mazowieckiego, fałszuje bullę papieską, prowadzi eksterminacyjne wyprawy przeciwko Prusom, Litwie i Polsce, tworzy nowoczesne państwo militarne, kierowane przez elitę butnych rycerzy. Podstępem zagarnia Gdańsk i Pomorze w 1308 r., następnie próbuje podbić Litwę,
którą uratowało przymierze i unia z Polską oraz bitwa pod Grunwaldem. Państwo krzyżackie, jako prototyp państwa SS, było nie do zniesienia nawet dla własnych poddanych, którzy poprosili króla polskiego o przyjęcie nad nim zwierzchnictwa. Niepowetowany błąd polskiej polityki polegał na tym, że Jagiellonowie nie dobili krzyżackiej zarazy w XVI w., lecz pozwolili Hohenzollernom wprowadzić w Prusach protestantyzm i utworzyć dziedziczne księstwo, które stało się gwoździem do trumny Rzeczypospolitej. Drugi Grunwald, zdobycie Berlina w 1945 r. i przyłączenie połowy byłych Prus wschodnich do Polski, raz na zawsze
położył kres krzyżactwu.
Niemiecka legenda jest dokładnie odwrotnie. Oto skromne bractwo szpitalne, które pod koniec XII w. opiekowało się w Ziemi Świętej pielgrzymami z Bremy i Lubeki, na jałowej pogańskiej ziemi w północno-wschodniej Europie w ciągu dwustu lat zbudowało najnowocześniejsze państwo tamtej epoki, założyło 96 miast, zbudowało 90 zamków, osuszyło bagna, rozciągnęło Hanzę - tę ówczesną wspólnotę gospodarczą basenu Morza Północnego i Bałtyku. To prawda, mówili niemieccy romantycy XIX w., braciszkowie nie tylko leczyli, ale i zadawali
rany, ale to dlatego, że poganie byli krnąbrni i nie chcieli dać się ochrzcić. Krzyżacy, powiadają tacy pruscy historycy jak Treitschke czy Ranke, byli dobrodziejstwem cywilizacyjnym. W końcu polski książę Konrad Mazowiecki sam ich do siebie zaprosił, bo nie mógł sobie dać rady z najazdami Jadźwingów, Litwinów i Prusów, a braciszkowie - raptem garstka, 300-400, a tylko w porywach 700-1000 rycerzy zakonnych - migiem się uporali z całą tą pogańską hołotą, krzyżem i mieczem zaszczepili w Prusach chrześcijaństwo, ściągnęli najnowsze technologie, najbardziej przedsiębiorczych
osadników i stworzyli znakomitą maszynę państwową, która była modelem dla późniejszych Prus czasów Oświecenia i Cesarstwa Niemieckiego.
Nieszczęście - głosi niemiecka legenda - zaczęło się wtedy, gdy Polska sprzeniewierzyła się chrześcijańskiej solidarności i zawistna z powodu olśniewających dokonań Zakonu sprzymierzyła się z poganami, wtargnęła do Prus i pokonała pod Tannenbergiem armię krzyżacką. Do chwilowych zwycięzców przyłączyli się potem zdradziecko pruscy mieszczanie, którym obcy był duch chrześcijańskiego rycerstwa, poparli w wojnie trzynastoletniej polskiego króla i oddali szmat kraju pod polskie władanie. Ale jest jeszcze sprawiedliwość
na świecie, królom pruskim udało się najpierw zrzucić polską zwierzchność, a potem uwolnić dorobek dawnego państwa zakonnego od polskiego bałaganu. Niemieckie Prusy i wzięte pod pruską egidę Niemcy są oto najwyższym osiągnięciem sztuki państwowej, militarnej i gospodarczej w XIX w.
Czytelników "Naszej Polski" proszę o wybaczenie za nieco przydługi cytat z tekstu A. Krzemińskiego, ale tylko w ten sposób mogą poznać całą istotę manipulacji autora "Polityki". Krzemiński, wbrew faktom historycznym, świadomie je zafałszowując, stawia znak równości pomiędzy dwoma nieprawdziwymi według niego obrazami dziejów Krzyżaków: polskim i niemieckim. Sęk w tym, że polski obraz historii Krzyżaków jest akurat zgodny z faktami i potwierdzają go różni obiektywni zachodni historycy (m.in. taki znawca jak Norman Davies).
Wybielający Krzyżaków niemiecki obraz jest zaś rzeczywiście legendą, i tylko legendą, nie podzielaną nawet przez niektórych bardziej obiektywnych od Krzemińskiego autorów niemieckich - np. Wolfganga Plata.
Przypomnijmy najpierw, co pisał o stosunku Krzyżaków do Polski prof. Norman Davies, historyk skądinąd daleki od bezkrytycznego przejmowania tradycyjnych polskich argumentów na temat dziejów naszych stosunków z Niemcami. W przypadku Krzyżaków prof. Davies nie ma jednak wątpliwości - uważa, że Konrad Mazowiecki nie wyobrażał sobie, jak groźną żmiję wyhodował na własnej piersi (...). Proces powstania państwa krzyżackiego dowodzi dużych nakładów energii w połączeniu z brakiem skrupułÃ³w. Od samego początku brutalną siłę
wspierała dyplomacja, sztuki prawne oraz talenty administracyjne. Już w 1226 r. w "złotej bulli" z Rimini wielki mistrz Herman von Salza przekonał papieża Grzegorza IX, aby przyjął Prusy pod opiekę papiestwa. Przekonał też cesarza Fryderyka II, aby nadał wszystkie ziemie pruskie Zakonowi jako przyszłe księstwo (...). W obu przypadkach zręcznie przeinaczył zasięg i charakter umowy z Konradem Mazowieckim (...). Zakon, upoważniony do szerzenia ewangelii miłosierdzia, prowadził własne interesy, przelewając krew i stosując przymus. Powtarzające się bunty tłumiono z wyrachowanym okrucieństwem.
Chodziło już nie tylko o to, że rycerze nie wykazywali większej świadomości chrześcijańskiej wartości niż przeciętna, zbrutalizowana szlachta europejska, spośród której ich rekrutowano. Prawdziwy protest wywoływał fakt, że w imię Chrystusa Krzyżacy systematycznie dokonywali gwałtów, które stawały się źródłem ich własnego rozkwitu oraz że prześladowali swych katolickich sąsiadów jeszcze długo po osiągnięciu pierwotnie założonych celów (podkr. - J.R.N.) (według N. Davies Boże igrzysko, Kraków 1998 r., t. I, s. 111, 113).
Norman Davies przeciw pseudoobiektywizmowi
Prof. Davies, pisząc (s. 113) o wzmacnianiu Zakonu Krzyżackiego przez zawodowych rycerzy z całej Europy oraz różne okresowe wysiłki w postaci zorganizowanych grup krzyżowców, stwierdza, iż stanowili oni wcielenie najbardziej niechrześcijańskich elementów chrześcijańskiego świata (podkr. J.R.N.).
Prof. Davies wspominał również (s. 114) o tak chętnie dziś przemilczanej przez polskich germanofilów sprawie okrutnego wymordowania mieszkańców Gdańska przez Krzyżaków.
Jakże więc się dzieje? Prof. Davies, tak skłonny do krytycyzmu wobec polskich uogólnień na temat tradycyjnego niemieckiego "Drang nach Osten" wobec Słowian, nagle całkowicie zaakceptował antykrzyżacką "polską legendę"(!). Bo po prostu inaczej nie mógł zrobić, znając dobrze fakty z historii. Nie można podchodzić do niej w pseudoobiektywistyczny sposób, jak "polski" publicysta z postkomunistycznej "Polityki" - ważąc na dwóch szalach wagi - jako rzekomo zupełnie równorzędne - "polską legendę" i
"niemiecką legendę". Nie można uznać za równorzędnych krzyżackiego agresora i jego polskiej ofiary, okrutnych napastników i mordowanych Polaków. Z równym "powodzeniem" mógłby pan red. Krzemiński uznawać za rzekomo równorzędne racje: "legendę hitlerowską" i "legendę" antyhitlerowską" (!). Racje niemieckich germanizatorów i polskich dzieci bitych we Wrześni. Racje polskich pocztowców w Gdańsku i ich hitlerowskich katów. Smutne, że tego typu rzeczy trzeba tłumaczyć jak dziecku wytrawnemu publicyście z "Polityki". Widzimy, do jakiego stopnia zaślepia chęć
przypodobania się Niemcom w połączeniu z - łagodnie mówiąc - brakami w lekturze. Sprzeczne z faktami "poprawianie historii" przez Adama Krzemińskiego jest tym bardziej przykre, że chodzi o publicystę i eseistę, znanego z wyrafinowanego smaku estetycznego i wielostronności zainteresowań kulturalnych. Tylko że w tym przypadku wszedł na mało znane mu terytorium wiedzy o historii i napisał to, co uznał za najlepsze z punktu widzenia obecnej proniemieckiej "poprawności politycznej".
Krzemiński wzywa do zerwania z literacką "matejkiadą" w ocenie Krzyżaków. Można mu przyznać, że w utworach polskich twórców oraz pracach historyków i wypowiedziach polityków XIX i XX wieku nie brakowało bardzo ostrych słÃ³w o Krzyżakach. Adam Mickiewicz pisał: Krzyżackiego gadu nie ugłaszcze nikt. Historyk Karol Szajnocha nazwał Zakon Krzyżacki instytucją potworną, która stugłową zmorą nad ówczesną ciążyła Polską. Historyk Oswald Balzer, sam skądinąd pochodzenia niemieckiego, nazwał
Zakon zmorą krzyżacką. Stefan Żeromski opisał w najbardziej ponurych barwach dokonaną przez Krzyżaków rzeź ludności Gdańska w 1308 r. w Wietrze od morza. Zapytajmy jednak, czy rzeczywiście nie mieli oni racji w swoich "czarnych" ocenach Krzyżaków?
Przypomnijmy, że tak niemiłą Krzemińskiemu polską "czarną legendę" o Krzyżakach upowszechniał m.in. tak wielki autorytet tamtych czasów jak Mikołaj Kopernik. Nazywał on Krzyżaków wprost latrones i homines sceleraci (łotrami i ludźmi niegodziwymi).
Przypomnijmy, że na Węgrzech, skąd udało się przepędzić podstępny Zakon Krzyżacki, napisano w owym czasie, iż Krzyżacy zapłacili gospodarzowi kraju (czyli Węgier - J.R.N.) za jego dobrodziejstwa tak, jak pożerający płomień w piersi, jak mysz w spichlerzu, jak żmija za pazuchą. Czy to też jest polską "czarną legendą"? Obiektywny niemiecki autor Wolfgang Plat bez ogródek pisze o podjętej przez Krzyżaków próbie grabieży części ziem państwa węgierskiego (por.
W. Plat Deutsche und Polen. Geschichte der deutschpolnischen Beziehungen, Köln 1980, s. 33, 34). To też pewno "czarna legenda"?!
Przypomnijmy, że na dokonaną przez Krzyżaków w Gdańsku rzeź z oburzeniem zareagował sam papież Klemens V. Polecając sprawę rzezi arcybiskupowi z Bremy i kanonikowi z Rawenny papież Klemens V pisał do nich, iż według doniesień, które otrzymał, Krzyżacy w mieście Gdańsku więcej niż 10 tysięcy ludzi orężem pobili, dzieciom w kołyskach kwilącym śmierć zadawali, którym by i nieprzyjaciel wiary świętej był przepuścił (cyt.za wyd. przez "Wiedzę
Powszechną" w 1961 r. książką Karoli Ciesielskiej W zasięgu krzyżackiego miecza, s. 56-57).
Przypomnijmy, że krzyżacki kronikarz opisując wyprawę Krzyżaków w 1322 r. pisał o działaniach jej uczestników: Grabieżą i pożogą zburzyli gród i inne osady. Tak zaś nawiedzili okolicę całą, że ani małe dziecko w niej nie zostało (podkr. - J.R.N.) (cyt. za: K. Ciesielska W zasięgu krzyżackiego miecza, Warszawa 1961, s. 67).
Jest większą zasługą zabić Polaków niż pogan
Reprezentujący stanowisko krzyżackie przeciw Polsce na rozpoczętym w 1414 r. Soborze w Konstancji niemiecki dominikanin Joannes Falkenberg dał wyraźnie do zrozumienia, jaki los Krzyżacy pragnęliby zgotować Polakom. W łacińskiej ulotce Satira Falkenberg pisał bez ogródek: Jest większą zasługą zabić Polaków i ich króla niż pogan (...). Świeccy książęta zasługują na królestwo niebieskie, jeśli podejmą wojnę dla zabicia Polaków i ich króla (...). Zapowietrzona zbiorowość polska (pestifera universitas Polonorum), której
głową jest Jagiełło, jest cała szkodliwa (est tota obnoxia) (...) i dlatego świeccy książęta mają obowiązek wytępić (extinguere) wszystkich Polaków (...) powiesić na szubienicach ich książąt i całą ich szlachtę. Na szczęście słynny polski uczony, rektor krakowskiego uniwersytetu Paweł Włodkowicz, z powodzeniem rozprawił się w Konstancji z eksterminacyjnymi teoriami prokrzyżackiego dominikanina. Dzięki argumentacji Polaków z Włodkowiczem na czele Sobór w Konstancji uroczyście potępił poglądy Falkenberga, doszło nawet do jego uwięzienia.
Jeśli dochodziło do tego, że nawet papież Jan XXII rzucił klątwę na Zakon (w 1328 r.). Jeśli słynna szwedzka święta, św. Brygida, w oburzeniu na krzyżackie zbrodnie stwierdziła, powołując się na objawienie Syna Bożego, który mówiąc o zakonie teutońskim, odezwał się do niej tymi słowy: Pszczołami użyteczności mieli być owi Krzyżacy, których postawiłem na straży u granicy ziem chrześcijańskich. Ale oto powstali przeciwko mnie. Bo nie dbają o dusze, nie litują się ciał tego ludu
pruskiego, który z błędu nawrócił się ku wierze katolickiej i ku mnie. Gnębią go pracą niewolniczą (...). A jeżeli wojnę toczą, tedy czynią to jedynie ku powiększeniu swej pychy i szerszemu rozpostarciu chciwości. Dlatego przyjdzie czas, kiedy będą wyłamane im zęby i będzie ucięta im ręka prawa, i prawa noga im ochromieje, aby żyli i uznali występki swoje (cyt. za: K. Szajnocha Jadwiga i Jagiełło 1374-1414, Warszawa 1974, t. I, s. 291).
Zaiste, wielce przebiegli musieli być średniowieczni Polacy. Jeżeli nawet szwedzką świętą - św. Brygidę - zarazili swoją "czarną legendą" o Krzyżakach... Niebywałe rozmiary okrucieństwa Krzyżaków wobec swych poddanych były piętnowane przez niektórych autorów niemieckich. Np. w 1797 r. niemiecki historyk królewiecki Ludwik von Baczko pisał, że podziw dla budowli zamków krzyżackich u znawcy pruskiej historii znika, gdy przypomni on sobie, że te bryły skalne spiętrzali nieszczęśliwi niewolnicy (cyt. za: H. Boockmann Zakon
krzyżacki, Warszawa 1998, s. 277).
Inny autor niemiecki, Heinrich Luden, pisał w 1822 r. w swej powszechnie znanej wówczas historii świata o krzyżackiej dumie, uporze i pogardzie dla człowieka. Znowu "czarna legenda" (!).
Wspomniany już autor niemiecki Wolfgang Plat pisał w swej książce o agresywnym Zakonie Krzyżackim, że program tego Zakonu wyraźnie nakierowany był przeciwko istnieniu Polski. To właśnie było źródłem konfliktu (W. Plat Deutsche und Polen. Geschichte der deutschpolnischen Beziehungen, Köln 1980, s. 39).
Przypomnijmy tu, że niemieckie mieszczaństwo i szlachta Prus w końcu tak mieli dość rządów grabieżczych Krzyżaków, którzy wszystkie dobra chcieli zagarnąć tylko dla siebie (W. Plat, s. 40), że z całego serca optowali za wejściem podbitych przez Krzyżaków ziem pod polskie władanie. Później zaś, jak pisał Wolfgang Plat: pruskie stany stały wiernie przy polskiej republice szlacheckiej, ponieważ wiedziały: tak długo, jak długo pozostaniemy przy Polsce, będziemy wolni (solange wir bei Polen bleiben, sind wir frei -
podkr. - J.R.N.) (W. Plat, op.cit., s. 40). To nie tylko Polacy głosili "czarną legendę" Krzyżaków. Mieli ich prawdziwie dość także ich wszyscy niemieccy poddani, ograbiani przez nich i uciskani na każdym kroku. Dlatego właśnie doszło do tego, co opisał z goryczą krzyżacki kronikarz Joannes von Pusille (Jan Lindenblatt), iż: Wówczas wszystka szlachta i gmin, i mieszczanie powstali na panów swoich, sprzeniewierzyli się im podobnież biskupi, prałaci, zakonnicy, zakonnice i ludzie wszelkiego stanu, którzy wszyscy przeszli na stronę króla polskiego i wzięli go sobie za pana. I stała się tak wielka zdrada
w państwie zakonnym i tak nagła zmiana serc całych Prusiech, jakiej nie było jeszcze przypadku w żadnym kraju (cyt. za: K. Szajnocha Jadwiga i Jagiełło 1374-1413, Warszawa 1974, t. I i II, s. 292).
Nieprzypadkowo do rzekomo oczernianych przez polską "czarną legendę" Krzyżaków tak chętnie i często nawiązywali naziści na czele z osławionym rasistą Alfredem Rosenbergiem. Ten ostatni wielokrotnie próbował przedstawić Krzyżaków jako średniowiecznego prekursora nazistów, przerzucając pomost między krzyżacką przeszłością a narodowosocjalistyczną teraźniejszością, przypisując Hermanowi von Salza (wielki mistrz krzyżacki z początków XIII w. - J.R.N.) motyw walki o przestrzeń życiową (...) (według
H. Boockmann, op.cit., s. 290).
Nie było rzezi Gdańska?
Polskie półki księgarskie zalewane są wciąż różnego typu próbami wybielania Krzyżaków. W pierwszym odcinku mego cyklu o czarnej legendzie dziejów Polski ("NP" z 9 sierpnia 2000 r.) pisałem o wybielaniu Krzyżaków jako "cywilizatorów" przez Janusza A. Majcherka i o podobnych dokonaniach T. Jastruna w "Res Publice" oraz w wydanej w 1996 r. książce Zofii Kowalskiej Krzyżacy w innym świetle. Chciałbym teraz przypomnieć jeszcze parę innych drastycznych przykładów tego typu "wybielania" Krzyżaków.
W 1999 r. na rynku wydawniczym pojawiła się książka mało znanego autora Pawła Pizuńskiego Krzyżacy od A do Z. Leksykon, szumnie reklamowana przez publikujące ją wydawnictwo jako pierwszy w Polsce leksykon poświęcony Krzyżakom. Niestety nie tylko autor tej książki jest mało znany, ale wyraźnie i jemu mało znane są prawdziwe dzieje krzyżackie, o czym świadczą zarówno rozliczne ważne pominięcia, jak i daleki od rzetelności naukowej sposób przedstawienia dziejów Krzyżaków. Autor przypuszczalnie głÃ³wne źródła
swej "wiedzy" o Krzyżakach czerpał od niemieckich autorów. Dowodzi tego bardzo częste nie-stosowanie nawet w tym pierwszym w Polsce leksykonie poświęconym Krzyżakom podstawowych pojęć, przyjętych przez polską historiografię w odniesieniu do tej problematyki. Próżno szukałem w książce Pizuńskiego np. hasła hołd pruski. Autor pewnie uznał za "niepoprawne politycznie" przypominanie tego typu nieprzyjemnych dla Niemców wspomnień historycznych. Przy haśle "Gdańsk" zabrakło w ogóle choćby słowa o osławionej rzezi gdańskiej z 1308 r., kiedy Krzyżacy
okrutnie wymordowali ponad 10 tys. osób, większość ówczesnych mieszkańców miasta. W książce, która zawiera 150 biogramów postaci, które wywarły największy wpływ na dzieje Zakonu, zabrakło biogramu węgierskiego króla Andrzeja II, który - poznawszy się na wiarołomstwie Krzyżaków - siłą przepędził ich z Węgier.
"Zapomniano" o Towarzystwie Jaszczurczym
Zabrakło w leksykonie dziejów Krzyżaków tak podstawowego pojęcia, jak Towarzystwo Jaszczurcze, nazwa utworzonego w 1397 r. tajnego związku szlachty chełmińskiej, mającego ją bronić przed uciskiem krzyżackim (związek ten stał się później podstawą słynnego Związku Pruskiego, utworzonego w 1440 r.). Pisząc o warszawskim procesie przeciw Krzyżakom w 1339 r. Pizuński pomija tak podstawowe sprawy, jak konkretne, udowodnione w czasie procesu zarzuty, oskarżające Krzyżaków o spalenie kościołÃ³w w Nakle, Warcie, Szadku, Bełdrzychowie,
Koninie, Słupiach, Pobiedziskach i Karczewie oraz kościoła franciszkanów w Pyzdrach. Nie dowiemy się z książki Pizuńskiego o zdradzieckim zamordowaniu przez Krzyżaków gdańskich burmistrzów Konrada Letzkau i Arnolda Hechta oraz rajcy Bartłomieja Grossa (w 1411 r.). Przykłady tego typu pominięć można długo mnożyć. "Zdumiewa" wyraźnie zapożyczony przez Pizuńskiego ze stronniczych niemieckich książek sposób interpretowania różnych wydarzeń. Np. w haśle Borsa ziemia pisze, że król węgierski Andrzej II wkroczył na czele swych wojsk do posiadłości Zakonu i zagarnął
ich dobra (podkr. - J.R.N.) (Krzyżacy od A do Z, op.cit., s. 22). To nie król węgierski zagarnął dobra Krzyżaków, lecz Krzyżacy próbowali zrabować ziemie Węgier, przyznają to obiektywni, a nie stronniczy autorzy niemieccy (np. W. Plat, piszący o próbie grabieży ziem węgierskich przez Krzyżaków). Do wszystkich pominięć i deformacji dochodzi też wyjątkowo niechlubna, niezgodna z przyjętymi zasadami pisownia nazwisk. Np. książę Albrecht Hohenzollern (ten od hołdu pruskiego) podany został nie pod hasłem "Albrecht Hohenzollern", jak zwykle podaje się w encyklopediach, lecz pod
hasłem "Hohenzollern".
Niemiecki Instytut Historyczny - za Krzyżakami
Zadbał o wybielenie Krzyżaków w Polsce również Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie. Z jego pomocą wydawnictwo "Volumen" wydało w 1998 r. współfinansowaną przez "Alfried Krupp von Bohlen und Halbach Stiftung" obszerną, prawie 400-stronicową publikację niemieckiego historyka Hartmuta Boockmanna. Mimo odchodzenia w szeregu sprawach od różnych stereotypów pruskiej historiografii Boockman podejmował w swojej książce kolejną, trzeba przyznać bardzo zręczną i wyrafinowaną, próbę wybielenia Krzyżaków, starając się m.in. wyraźnie
pomniejszyć obraz ich okrucieństw i wyjątkowej agresywności. Równocześnie dalej podtrzymywał różne stare niemieckie tezy, pisząc np., że (...) niezbywalne prawo Polski do Pomorza Gdańskiego staje się z gruntu wątpliwe (H. Boockmann Zakon krzyżacki, Warszawa 1998, s. 171). Szkoda, że polscy wydawcy nie zadbali o opatrzenie tak kontrowersyjnej z polskiego punktu widzenia książki H. Boockmanna polskim wstępem lub posłowiem, przedstawiającym polskie stanowisko w różnych spornych sprawach. (Nie załatwiła tego niestety króciutka, niecałe dwie strony notka polskiego historyka prof. Mariana Biskupa.)
 ... Cdn.
 










 
> > >   Klik -  do gory strony    < < <
 
 



 



 




 
Close this window - Zamknij to okno
 


 


 











Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czarna Legenda 3
Czarna Legenda 1
Czarna Legenda 5
Czarna Legenda 2
Czarna Legenda 4
Czarna Legenda 6
Legendary Pink Dots
Da?nd Living Legends
Zaklęty pierścień Bajki podania legendy polskie
Józef Mackiewicz Legendy i rzeczywistości

więcej podobnych podstron