CIMG0021

CIMG0021



Wydawało się, że załoga galery była zdrowa, bez żadnych oznak chorobowych, a jednak mieszkańcy Messyny zostali nagle zaatakowani przez wirusa. Po ustaleniu przez lokalne władze, że to właśnie załoga galery jest odpowiedzialna za pojawienie się tej strasznej choroby, wydalono ją z portu, zmuszając do powrotu na pełne morze. Załoga, która nadal pozostawała całkowicie zdrowa, była zdumiona i oburzona.

Polecono jej płynąć do Genui. Gdy dopłynęła do portu i tam wybuchła gwałtownie rozprzestrzeniająca się zaraza. Ponownie kroniki opisują że załoga uniknęła zarażenia, ale:

Zaraza pojawiła się w Genui w swojej najbardziej śmiertelnej formie dzień lub dwa po wpłynięciu statków, aczkolwiek nikt na pokładzie nie był zarażony [dopisek autorów]. Wiemy, że na statkach nie wystąpił przypadek zarażenia dżumą, jednak atmosfera i zapach nowo przybyłych wydawały się wystarczające do skażenia powietrza w Genui i przeniesienia do miasta śmierci w ciągu kilku dni.

Raporty te są przesadzone, lecz jest faktem, że epidemia właśnie rozpoczynała się w momencie, kiedy do portu w Messynie wpływały statki. Ponieważ załoga pozostała całkowicie zdrowa podczas co najmniej miesięcznego rejsu oraz w ciągu dalszej podróży do Genui, zaraza nie została przez nią przyniesiona do miasta. Jej przybycie do Messyny w momencie, kiedy mieszkańcy uzmysłowili sobie, że rozprzestrzenia się zaraza, było jedynie przypadkowe. Stwierdziliśmy, że najprawdopodobniej nierozpoznane ofiary umierały na dżumę w Messynie niewiele tygodni przed przybyciem okrętów.

Mieszkańcy Messyny wierzyli, że nawet niewinny kontakt z chorym jest zaraźliwy. Michael Piazza napisał:

Wkrótce ludzie nienawidzili się wzajemnie tak, że jeśli zachorował syn, jego ojciec nie chciał się o niego troszczyć. A jeśli mimo wszystko zbliżył się do chorego, ulegał natychmiastowemu zarażeniu i nie mogąc w żaden sposób uciec przed śmiercią umierał w ciągu trzech dni. Ale na tym nie koniec: całe jego mienie i wszystko, co znajdowało się w domu, włącznie z kotami czy innymi zwierzętami, podążało za nim do grobu. W miarę zbierania coraz większego żniwa w Messynie [przez chorobę - dopisek redaktora] wiele osób przystępowało do spowiedzi i spisywało swoją ostatnią wolę. Jed-

nak duchowni, prawnicy i pełnomocnicy nie wchodzili do zakażonych domów. Jeśli któryś przyszedł sporządzić testament i odważył się postawić nogę w takim domu, był skazany na nagłą śmierć. Bracia mniejsi i dominikanie oraz członkowie innych zakonów, którzy przyjmowali spowiedź umierających, ulegali natychmiastowemu zakażeniu, niszczącemu ich tak szybko, że padali martwi w tym samym pomieszczeniu, w którym udzielali sakramentu.

Wkrótce ciała leżały zapomniane w opuszczonych domach. Żaden duchowny ani syn, ani ojciec, ani krewny nie odważyli się wejść do środka. W zamian płacili służącym duże kwoty, aby tamci pochowali zmarłych. Domy zmarłych pozostawały otwarte wraz z całą ich cenną zawartością złotem i biżuterią. Każdy mógł swobodnie do nich wejść. A zaraza szalała z taką silą że trudno było znaleźć jakiegokolwiek służącego, wkrótce żaden nie pozostał przy życiu.

Raport ten może być przesadzony w pewnych kwestiach, ale wyraźnie oddaje horror i terror, który odczuwali wszyscy po pierw szym uderzeniu zarazy. Byli przytłoczeni brutalnością tajemniczej choroby, z którą dotychczas nie mieli doświadczenia. Jedna rzecz jest pewna - i jest to ważna wskazówka - zrozumieli, że przenoszenie choroby następuje przez kontakt osobisty.

Wobec setek umierających i możliwości zarażenia podczas zwykłego kontaktu z chorym, pozostający przy zdrowiu mieszkańcy Messyny ulegli panice i uciekli. Jednak mimo że sądzili, iż są całkowicie zdrowi, nieświadomie roznieśli dżumę dalej.

Jedna z grup uchodźców osiedliła się wśród pól i winnic południowej Sycylii, lecz podczas drogi wielu z nich zachorowało i umarło. Inni szukali ratunku w okolicach Katanii, gdzie trafili do szpitali, w których pozostali, dopóki śmierć ich nie pokonałą a wówczas mieszkańcy miasta zrozumieli swój błąd - nie powinni pozwolić tej zatrważającej infekcji przekroczyć murów ich miasta. Ciała zmarłych były szybko wywożone do rowów poza miastem, a dalszy napływ ludności pozostawał pod ścisłą kontrolą

Michael Piazza relacjonuje, że „ludność Katanii była tak bezbożna i przestraszona, że nikt nie pozwalał sobie na żadne stosunki lub zwyczajną rozmowę z uciekinierami, lecz każdy prędko uciekał na ich widok”. Nie miało to większego znaczenia, czy była to oznaka „bezbażMŚcf, czy po prostu objaw zdrowego rozsądku, ponieważ czarna śmierć po-

19


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Z zeszytów szkolnych. Okazuje się, że zabawa choinkowa była dla wielu nie tylko niezapomnianym wspom
Adam DobrzyńskiO dwóch feminizmach Jeszcze do niedawna wydawało się, że kobiecość jest czymś
CCF20120517000 74 BEZ KOŃCA O SZEKSPIRZE36 (1813-1816) ‘ Tyle już powiedziano o Szekspirze, iż wyda
Wydawało się, że zamek malborski po pracach konserwatorsko - budowlanych przeprowadzonych przez Konr
1. Wprowadzenie W ostatniej dekadzie XX wieku wydawało się, ze dalekosiężna łączność radiowa w paśmi
Zginęła również cała załoga. Po odtworzeniu nagrania z kabiny pilota okazało się, że załoga przez dł
BU eoual £JFS @ IN((NTI*8. BEZPIECZEŃSTWO W SIECI Wydawałoby się, że Internet jest super, wszystko m
HMP: Wydawało się, że w roku 1995 Mcs-siah rozpadł się nieodwołalnie - nie były to dobre czasy dla t
W czasie, gdy wydawało się,że romantyzm wyjałowieje całkowicie, nie stwarzając nowcyh impulsów dla s
P1010365 19. Dwie Carmille Clive Leatherdale pisze, że po Vameyu wydawało się, że temat wampira zost

więcej podobnych podstron