wicie obce jest bohaterom homeryckim. Bohaterów Homera czas może dotknąć jedynie w sposób czysto zewnętrzny, a i wówczas objawy te — o ile to tylko możliwe — rzadko są ukazywane; w przeciwieństwie natomiast do bohaterów homeryckich, postaci ze Starego Testamentu znajdują się w silnym uchwycie Boga, który nie tylko stworzył je i wybrał, ale wciąż nadal kształtuje je, przygina i ugniata, i — nie niszcząc ich istoty — wydobywa i nich formy, które ich młodość zaledwie pozwalała przeczuć. Wywodu tego nie może naruszyć zarzut, iż losy życiowe bohaterów Starego Testamentu ukształtowały się niejednokrotnie na skutek zrośnięcia się wątków związanych z dziejami różnych postaci legendarnych, albowiem owo zrastanie się należy już do historii powstania tekstu. O ileż szerszy łuk niż u Homera zakreśla wahadło ich losu! Bohaterowie ci są przecież nosicielami woli boskiej, a jednak są omylni; podlegają nieszczęściu i poniżeniu — a mimo to właśnie w nieszczęściu i poniżeniu poprzez ich słowa i czyny objawia się wzniosłość Boga. Prawie że nie ma pośród nich takich, którzy, jak Adam, nie popadaliby jw najgłębsze poniżenie — i którzy nie byliby uczczeni osobistym kontaktem z Bogiem i jego inspiracją. Poniżenie jest tutaj o wiele głębsze, a wywyższenie o wiele większe niż u Homera, przy czym obie te sytuacje są ze sobą nierozerwalnie związane. Odyseusz jako ubogi żebrak występuje tylko w przebraniu; ale Adam rzeczywiście zostaje wygnany, Jakub rzeczywiście zmuszony jest do ucieczki, Józef rzeczywiście zostaje wrzucony do studni i staje się sprzedażnym L niewolnikiem. A przecież ich wielkość, która wyrasta z poniżenia, bliska jest wielkości nadludzkiej, stanowi odbicie wielkości bożej. Łatwo też odczuć, jak bardzo te wahania losu związane są z intensywnością biografii osobistej; właśnie owe stany krańcowe, w których ponad wszelką miarę czujemy się opuszczeni i zrozpaczeni lub też ponad wszelką miarę szczęśliwi i wyniesieni, właśnie owe stany — kiedy je już przetrwamy — przekazują nam owo piętno indywidualne, w którym rozpoznajemy wynik bogatego procesu stawania się, owoc bogatego rozwoju. I ta miara rozwojowa bardzo często, nieledwie zawsze, nadaje opowieściom Starego Testamentu charakter historyczny — nawet tam, gdzie mamy <lo czynienia z tradycją czysto legendarną.
Całe tworzywo eposu homeryckiego pozostaje w sferze legendy, tymczasem tworzywo Starego Testamentu, im dalej postępuje narracja, tym bardziej zbliża się do historii; w opowieściach związanych z postacią Dawida relacja historyczna staje się już elementem dominującym. Co prawda, jeszcze i tam zachowało się niemało pierwiastków, legendarnych, chociażby w opowieściach o Dawidzie i Goliacie; równocześnie jednak wiele, ba, nawet to, co w narracji jest najistotniejsze, składa się z przedmiotów znanych narratorowi bądź to z własnego przeżycia, bądź też z bezpośrednich świadectw. Zauważmy także, że różnica między legendą a historią jest najczęściej łatwa do wykrycia dla czytelnika, który operuje już pewnym doświadczeniem. Jeśli nawet jest rzeczą trudną i wymagającą troskliwego przygotowania historyczno-filologicznego odróżnienie prawdy od tego, co w relacji historycznej zostało sfałszowane lub oświetlone w sposób jednostronny, to równocześnie ogólne różnice między legendą a historią łatwe są do usta-, lenia. Ich struktura jest odmienna. Nawet tam, gdzie legenda nie zdradza natychmiast swej obecności poprzez elementy fantastyki, przez powtarzanie znanych motywów, przez zaniedbanie uwarunkowań czasowych i przestrzennych lub poprzez inne jeszcze analogiczne cechy, nawet tam daje się ona szybko rozpoznać dzięki swojej budowie. W Jegen-dzie_sprawy układają się nazbyt gładko. Wyeliminowane jest z niej wszystko, co stawałoby w poprzek konstrukcji legendarnej, co stawiałoby jej opór, wszystko, co jest „inne", wtórne, co zakłócałoby obraz głównych motywów i wyda-