Scan0097 (3)

Scan0097 (3)



jak stawiasz prawą stopę, gdy idziesz. W ubraniach, które nosisz, i w biżuterii, której nie nosisz. To wszystko się sumuje, tworząc zgrabną, persjową paczuszkę, która po prostu... - przerwał i cofnął się odrobinę. - Po prostu jest tobą.

Pocałował mnie i był to cudowny, długi pocałunek. Praktyka czyni mistrza. Gdy przestał, dodał:

-    Podoba mi się.

Brakowało mi tchu i kręciło mi się w głowie. Ałe było zupełnie inaczej, niż mówił.

-    Mylisz się - wyszeptałam. - To ty jesteś jak świetlik. We mnie nie ma nic wyjątkowego.

-    Tak myślisz?

Pokiwałam głową.

-    To sprawia, że jesteś jeszcze wspanialsza.

-    Cieszę się, że ci się to podoba - powiedziałam i odetchnęłam głęboko. - Że ja ci się podobam. - Czułam się onieśmielona, bo zawsze trudno jest szczerze rozmawiać o takich sprawach. Mimo to mówiłam dalej. - Naprawdę się cieszę, chociaż brzmi to niezbyt adekwatnie i dojrzale, a nie chciałabym, byś tak to odebrał.

Całe szczęście, że było ciemno. Łatwiej jest rozmawiać po ciemku. Ewidentnie Nicholas podzielał tę opinię.

-    Może powinniśmy jeszcze raz spróbować czegoś w rodzaju tamtego pocałunku? No wiesz, żeby się upewnić, czy na pewno do siebie pasujemy.

Po kilku przepełnionych szczęściem minutach odsunęłam się od Nicholasa, próbując dostrzec jego twarz w blasku świetlików, ale niewiele widziałam. Świetliki były zbyt zajęte swoim życiem, by oświetlać moje. Ale to nic. Tak naprawdę to nie musiałam nic widzieć. Wystarczy, że czułam. A to, co czułam, było ciepłe i prawdziwe.

-    Czy kiedyś - zapytałam ostrożnie - byłbyś zainteresowany, żeby pójść o krok dalej?

Uśmiechnął się. Dostrzegłam to nawet pomimo nikłego oświetlenia.

-    Byłbym - pocałował mnie w czubek nosa - bardzo zainteresowany. Myślisz, że uda nam się znaleźć jakieś spokojne miejsce i trochę wolnego czasu?

Wtulając się w ramię Nicholasa, zastanowiłam się nad tym, co wiem o Krainie Magii i spokojnych miejscach. Owinęłam jego ramię wokół siebie, otulając się niczym płaszczem dającym poczucie ciepła i siły.

-    Fred i Bron pewnie znają wiele miejsc, gdzie... -zaczęłam.

Jakby na zawołanie, usłyszałam Freda:

-    Przepraszam, że przeszkadzam.

Wyłonił się z mroku otoczony świetlikami, jarzącymi się niczym setki maleńkich latarni.

-    Dziękuję - powiedział do nich, a świetliki dygnęły w powietrzu i odleciały.

Fred zatrzymał się przede mną i Nicholasem. Zatrzymał się, a noc nagle wydała mi się duszna, przepełniona grozą. Opadł na ławkę obok mnie.

-    Usiądę na chwilę - powiedział - jeśli nie macie nic przeciwko temu.

Głos miał beznamiętny, a ławka aż się zatrzęsła, gdy usiadł. Nicholas zmienił pozycję i wyjrzał zza mnie.

-    Co jest?

Fred zrobił głęboki wdech.

-    Jeśli powiem, że zdrada na rozstajach, uwierzylibyście?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TS ?ldenkrais 2 Przyjrzyj się dziecku, gdy sięga po zabawkę, radość, z jak;} stawia pierwsze kroki
Pict0045 (10) Odmiana I Początek zabawy jak poprzednio, ale w czasie, gdy dzieci biegają, nauczyciel
prawo wykłady (27) osobistym i niezbywalnym prawem wynalazcy (analogicznie jak osobiste prawa autor
Jak stawiać?ńki jak stawiać bańki? klasyczne szklane 0.50 zt/szt. 37 zt/20 szt; umyj je wodą z mydłe
JUŻ WIEM POTRAFIĘ W PRZEDSZKOLU (21) Jak bawią się dzieci, gdy zmieniają się pory roku? Podpisz obr
kot w butach 60000 Ćwiczenia do bajek - Kot w butach Wszelkie prawa zastrzeżone Gdy czarownik zmieni
Etyka lektury0 nych praw hipotetycznych i, podobnie jak wszelkie prawa tego rodzaju, mogą być uzasa
Oscylator anharmoniczny Oscylator anharmoniczny nie spełnia prawa Hooke’a. Gdy nie znamy matematyczn

więcej podobnych podstron