75704 z8 (12)

75704 z8 (12)



206 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomla

—    Skopano go już kiedyś, spoliczkowano i obito laską, jak słyszę?

—    Tak, proszę pana.

—    I jest w najwyższym stopniu niehonorowy, spodlony i niegodziwy?

—    Tak, proszę pana.

—    No więc, do kroćset diabłów, na czym polega jego wartość?

—    Ano, proszę pana, to szykowny facet"16.

Karykaturując w ten sposób konfliktowe wartości kulturowe, Dickens był oczywiście zaledwie jednym z wielu mędrców, bezlitośnie tropiących konsekwencje silnego nacisku na sukces finansowy. Miejscowe głowy podjęły to zadanie w miejscu, w którym porzucili je cudzoziemcy. Artemus Ward poty wyśmiewał pewniki amerykańskiego życia, póki nie wydały się dziwnie niespójne. „Filozofowie-prześmiewcy” Bill Arp i Petroleum Yolcano (później Vesuvius) Nasby oddali swój dowcip w służbęfikonoklazmuł z nieukrywaną przyjemnością burząc wyobrażenia na temat publicznych osobistości. Kiedy Josli Billings (i jego alt er ego Wuj Esek) zauważył, że zadowolenie jest rzeczą względną — ponieważ „największym szczęściem \y świccic jest posiadanie tego, czego inni mieć nic.mogą” — wypowiedział otwarcie to, czego wielu ludzi nie mogło otwarcie przyznać. Wszyscy oni dowodzili w ten sposób społecznych funkcji tendencyjnego dowcipu1171 — tak jak został on później zanalizowany przez Freuda w jego monografii Wit andJts Relation to the Uncoitscious — używając go jako „broni w ataku na to, co przed bezpośrednią obrazą osłaniane jest wewnętrznymi przeszkodami lub warunkami zewnętrznymi”. Najcenniejszą bodaj dla naszych tu rozważań odmianę błyskotliwości umysłu zaprezentował jednak Ambrose Bierce, dowodząc, iż dowcip nie odciął się od swych (etymologicznych źródeł i nadal oznacza władzę, dzięki której człowiek poznaje, uczy się i rnysTTTfypowo dlań ironiczny i wnikliwy esej na,temat „przestępczości oraz metod jej korygowania” rozpoczyna Bierce spostrzeżeniem, że: „Socjologowie od dawna rozprawiają nad teorią, wedle której impuls do popełnienia przestępstwa stanowi chorobę, i większość głosów wydaje się być za — chorobą”. Po tym wstępie opisuje sposoby, jakimi łobuz, któremu się powiodło, zyskuje społeczne przyzwolenie, a następnie analizuje rozbieżności między wartościami kulturowymi a stosunkami społecznymi.

„Dobry Amerykanin jest zazwyczaj bardzo niechętnie nastawiony wobec łobuzerii, lecz łagodzi swą surowość uprzejmą tolerancją okazywaną hultajowi. Wymaga jedynie, aby znał łobuzów osobiście. Wszyscy «oskarżamy» głośno złodziei, jeśli nie mamy zaszczytu znać ich bezpośrednio. Jeżeli ten honor mamy, cóż, to co innego — chyba że rzeczywiście pachną oni slumsem lub więzieniem. Wiemy, że są winni, ale widujemy ich, ściskamy im ręce, pijemy z nimi, a jeśli są akurat bogaci albo wielcy w jakiś inny sposób — zapraszamy ich do naszych domów i poczytujemy sobie za zaszczyt bywanie u nich. Nie «popieramy ich metoda — to powinno być jasne; tym samym są już dostatecznie ukarani. Pomysł, że drań choć za grosz dba o to, co o jego metodach myśli ktoś dlań uprzejmy i przyjazny, wydaje się wymyślony przez humorystę. Idea taka zrobiłaby prawdopodobnie fortunę w wodewilu na Marsie.

“'Spostrzeżenia Dickensa pochodzą z jego Notatek z podróży do Ameryki, tłum. B. Czerwijowska, posłowie i przyp. A. Staniewska, Warszawa 1978, s. 279.

11,1 W języku polskim brak jest, chyba, terminu, który w pełni oddawałby wszystkie elementy angielskiego „wit": mądry, cięty, błyskotliwy umysł, staropolski „dowcip”. W sformułowaniu „tendencyjny dowcip” (tendentious wit) chodzi o uką właściw ość umysłu, która pozwala na — wprawdzie złośliwie i selektywnie — celne uchwycenie określonych cech przedmiotu lub sytuacji — przyp. tłum.

[Natomiast — JR.K.M.:] Gdyby się odmówiło łobuzom społecznego uznania, byłoby ich o wiele mniej. Niektórzy zacieraliby jedynie staranniej swoje ślady na krętych ścieżkach nieuczciwości, innym jednak zadawałoby to tyle gwałtu ich świadomości, że wymieniliby minusy draństwa na'te związane z życiem uczciwym. Człowiek niegodny niczego się tak bardzo nie boi, jak odmowy podania mu uczciwej ręki, powolnego, nieuniknionego lekceważącego spojrzenia zimnych oczu.

Mamy bogatych hultai, ponieważ istnieją «szanowani» ludzie, którzy się nie wstydzą podania im ręki, pokazywania się z nimi, przyznania się do tego, że ich znają. W ten sposób potępienie ich stanowi zdradę; podniesienie alarmu, kiedy nas obrabowali, jest zeznaniem przeciw uczestnikom przestępstwa.

Można się uśmiechać do łobuza (większość z nas czyni to wiele razy w ciągu dnia), jeżeli się nie wie, iż jest draniem, i się nie mówiło, że nim jest. Lecz wiedząc o tym, lub powiedziawszy to przedtem, uśmiechać się do niego — znaczy byćtjngokrytą, zwyczajnym obłudnikiem lub hipokrytą-pochlebcą, w zależności od życiowej pozycji łobuza, ktorego obdarzono uśmiechem. Zwykłych dwulicowców jest więcej niż hipokrytów-pochlebców, ponieważ więcej jest drani bez znaczenia niż tych bogatych i wybitnych, chociaż każdy z nich otrzymuje mniej uśmiechów. Społeczeństwo amerykańskie będzie plądrowane tak długo, jak długo amerykański charakter pozostanie tym, czym jest; jak długo będzie tolerancyjny wobec łobuzów, którym się powiodło; jak długo amerykańska pomysłowość będzie dokonywać wyimaginowanego rozróżnienia pomiędzy publicznym charakterem człowieka a jego charakterem pry-watnyrm kupieckim i osobistym. Krótko mówiąc, amerykańskie społeczeństwo będzie grabione tak długo, jak długo będzie na grabież zasługiwało. Żadne ludzkie prawo nie może, ani nie powinno kłaść temu kresu, ponieważ naruszyłoby to prawo wyższe i bardziej uzdrawiające: «Jak zasiałeś, tak i zbie-rzesz»”18.

Żyjąc w czasach, w których prosperowali amerykańscy magnaci-rabusie, Bierce nie mógł nie dostrzegać tego, co później nazwano „przestępczością białych kołnierzyków”.^ Zdawał sobie jednak sprawę, że spośród tych wielkich i dramatycznych odchyleń od norm instytucjonalnych występujących w najwyższych warstwach ekonomicznych nie wszystkie są znane, a prawdopodobnie także i na niższych szczeblach klasy średniej mniej dewiacji dobywanych jest na światło dzienne. Sutherland wielokrotnie wskazywał na obecność „przestępczości białych kołnierzyków” wśród biznesmenów. Stwierdził on, że duża liczba tego rodzaju przestępstw nie była ścigana, ponieważ ich nie ujawniono, lub ze względu — jeśli przestępstwa zostały ujawnione — na „status społeczny biznesmena, tendencję przeciwną karaniu oraz pewną niechęć opinii publicznej wobec przestępców w białych kołnierzykach”19. Z badania, którym objęto tysiąc siedemset osób, głównie z klasy średniej,

•<-- 'j ^

18    Dawno już powinna była zostać przeprowadzona analiza socjologiczna stanowiąca formalny, choć oczywiście pomniejszy odpowiednik Freuda analizy funkcji tendencyjnego dowcipu. Praca doktorska J. Tandy (Crackerbox Philosopliers: American Humor and Salire, New York 1925), chociaż nie socjologiczna, dostarczyć tu może punktu wyjścia. W piątym rozdziale książki Intellectual America, New York 1941, słusznie zatytułowanym The Intelligentsia, O. Cargill czyni kilka zwięzłych spostrzeżeń nad rolą dziewiętnastowiecznych mistrzów amerykańskiego dowcipu, lećz zajmują one, rzecz jasna, niew iele miejsca w tym grubym tomie poświęconym „pochodowi amerykańskich idei”. Esej A. Bierce’a, którego tak obszernie cytowałem, znajduje się w The Collected Works of..., t. 11, New York-Washćag-ton 1912, s. 187 - 198. Muszę jednak zaprotestować przeciw surowej i bardzo niesprawiedliwej ocenie Bierce’a przez Cargilla. Wydaje się, że jest to nie tyle ocena, co wyraz „uprzedzenia”, które — w ujęciu samego Bierce’a — jest jedynie „luźną opinią bez widocznych argumentów”.

19    E. H. Sutherland White collar criminniity, „American Sociological Review” 1940, 5, s. 1 - 12; id. Crime and business, „Annals, American Academy of Political and Social Science” 1941, 217, s. 112 - 118; id. Is «white collar crime» crime?, „American Sociological Review” 1945, 10, s. 132 - 139; M. B. Clinard The Black Market: A Study of White Collar Crime, New York 1952; D. R. Cressey Other People’s Money: A Study in the Social Psycliology of Embezzlement, Gleńcoe 1953.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
z6 (12) 202 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia rzonego przez siebie królestwa, można przynaj-.
z7 (12) 204 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia Analizę sposobów, za pomocą których struktura s
14195 z5 (14) 200 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia Współczesna kultura amerykańska wydaje si
87710 z3 (23) 196 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna I anomta Ma on na celu prezentację systematycznego
z13 (11) 216 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia adaptacji zostały dość dobrze opisane i odnies
z16 (11) 222 Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia Można zatem hipotetycznie założyć, że dziecko
28466 z9 (13) 20S Cz. 2.: VI. Struktura społeczna i cmomia wynikało, że wśród cieszących się pełnym
16654 z4 (20) 198 Cr. 2.: VI. Struktura społeczna i anomia nacechowane jtj^gfobią. Pomiędzy tymi typ

więcej podobnych podstron