Eksplorująca ruchome „pogranicza doświadczenia” queer theoryM to projekt etyczny, niedający się obsłużyć ani odwieczną teorią pomieszanych pierwiastków męskiego i żeńskiego, ani etyką liberalną, ani postkolonialnym otwarciem na inność. Warto pomyśleć o tym i tak: jako osoba jestem zobowiązana do zobaczenia w innym tych wszystkich atrybutów, które inność dramatycznie inscenizuje dla mnie. Mam obowiązek docenić akt inscenizacji. Bezgranicznie w nią wchodząc, muszę porzucić tożsamość i normatywne uroszczenia, bowiem queer to nie zbiór dziwolągów, ale dyskurs, którego jestem uczestniczką. „Bezgranicznie” - Butler buduje swą teorię, pokazując, jak „pleć” ustanawia granicę między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne, wrogie, zagrażające. Przykładem może być AIDS - epidemia powstała przez przekraczanie granic ciała w aktach seksualnych analnych lub oralnych, lokowanych perwersyjnie poza świętością i ekonomią prokreacji.
W nowej, postliberalnej etyce inność przestaje być przywilejem wykluczonego i fetyszem poznającego, staje się sygnałem epistemologicznym i zarazem moralnym obowiązkiem intelektualisty. Intelektualista, odkąd wykluczeni wyszli z klauzuli i dostarczyli teorii impetu, musi bezustannie uważać, by nie poprzestać na roli klienta. Nie wolno nam dłużej sądzić czegokolwiek o czymkolwiek w ramach binarnego systemu wartościującego, który ułatwiał niegdyś orientację w świecie. Kogo widzę na ekranie? Teraz nie wiem. Żeby wiedzieć, nie mogę być klientką cudzej ekstazy, muszę być do niej też zdolna. Ale jednocześnie jestem zobowiązana do wiedzy na temat intencji i genderowej konstrukcji, jaką podmiot się posłużył. Badacz nie może pozostać neutralnym użytkownikiem tej teorii. Badaczka ma spory kłopot. To nie interaktywna gra, a może właśnie tak, ale jesteśmy w niej naprawdę.
Kultura współczesna stawia nas często wobec sytuacji, które zacierają jednoznaczność genderowego performance. Buder powie-
50 Omawiając tę tematykę, należy odesłać do jednego z pierwszych polskojęzycznych tomów: Odmiany odmieńca. Mniejszościowe orientacje seksualne w perspektywie gender, red. T. Basiuk, D. Ferens, T. Sikora, Katowice 2002.
działaby, że o to właśnie idzie, o wieloznaczność i zakłóconą na zawsze adekwatność seksualności i roli. Czy w tej sytuacji mamy się jeszcze czego trzymać? To pytanie skłoniło mnie do przywołania Sontag i wyznaczanego przez nią warunku brzegowego: udziału świadomości. Czy prostytutki na przedmieściach Madrytu inscenizują cokolwiek, czy sąjuż tylko produktem kultury masowej? Czy parada gejowska jest wygłupem, czy polityczną manifestacją? Czy wyglądająca bardzo butch dziewczyna w japońskim barze nie przypomina mojej sąsiadki, matki trojga dzieci i przykładnej gospodyni? Czy nabijana ćwiekami obroża młodej dziewczyny to nie zwykła biżuteria? Znaki subwersywnego teatru płci, z natury niejednoznaczne, straciły także jako takie komunikacyjną prostotę. Najważniejszym komunikatem ma być sama utrata, ale przecież teoretycy queer mają przed oczami także polityczny cel, jakim jest zmiana stereotypowego myślenia o seksualności i kontrybucji ról wyznaczanej przez „seksualne klasy” w zbiorowościach oraz historii. To spotkanie cech z innych fabuł w przestrzeni mieszczańskiej potwierdza więc sprawność teorii jako diagnozy współczesności, ale osłabia jej impet, oparty na jednoznaczności.
Na chwilę wrócę do hipotetycznych spotkań z osobami doświadczenia znanego wszystkim. Co w nas, co we mnie wywołują? Czy moje zachowania byłyby adekwatne komunikacyjnie? Na widok dziewczyny w barze siadam „ładniej” i staram się jeść mniejszymi kęsami; jestem zakłopotana. Z paradą jest zaś tak, jak napisał - bardzo dla mnie w porę - Andrzej Osęka na łamach „Gazety Wyborczej”51: ludzie nie chcą przyznać praw gejom, bo nie mogą wyobrazić sobie cudaka z piórami jako ojca. Geje powinni nosić garnitury i świecić obywatelskim przykładem. Geje też dość łatwo wyznaczają innych innych, pozostając z własnej woli w garniturach. I tyle co do etyki subwersji po polsku. We wszystkich tych anegdotycznych przypadkach komunikat opiera się na nieporozumieniu, które jest co prawda płodne intelektualnie, ale mało skuteczne politycznie.
51 A. Osęka, Geje bez piór, „Gazeta Wyborcza”, 23 sierpnia 2002, s. 16.
95