27191 IMG$46

27191 IMG$46



JĘZYK 1 MKTDDA 118 KS. I. R. i

ROZDZIAŁ 1

FOOZĄTKK MOWY MIMICZNEJ (LAKGAGB D'ACTION)

1 JĘZYKA ARTYKCŁOWANYCH DŹWIĘKÓW

Jl. M długo owe dzieci, o których mówiłem wyżej, żyły osobne* [Mnienie orynności ich duszy ograniczało się do percepcji i ^wiadomością która nie ustaje wcale, kiedy jesteśmy w $tanie jawy; do uwagi, która zachodziła zawsze, kiedy jakieś percepcje pobudzały je w szczególniejszy sposób; do przypominania* kiedy okoliczności, które je zastanowiły, przychodziły im na myśl. zanim zniszczone zostały skojarzenia przez nie wytworzone; wreszcie do działania mało jeszcze rozwiniętej wyobraźni. Percepcja jakiejś potrzeby łączyła się na przykład t percepcją przedmiotu, który służył do jej zaspokajania. Ale te rodzaje skojarzeń utworzone przypadkiem i nie podtrzymywane refleksją nie trwały długo. Jednego dnia uczucie głodu przypominało owym dzieciom widziane wczoraj drzewo obwieszone owocem: nazajutrz jednak drzewo szło w niepamięć i to samo uczucie przypominało im inny przedmiot. W ten sposób działanie wyobraźni nie zależało od nich, a było tylko wynikiem okoliczności, w których się one znajdowały1.

§ 2. Żrjąe razem miały sposobność częstszego wykonywania trch pierwszych czynności, ponieważ dzięki wzajemnemu

Bóg objawił religię pierwszemu człowiekowi, a to nie pozwala wątpić, że równocześnie nauczy! go mowy". (W rzeczywistości znajomość rełigii wy-masa uprzedniego posiadania wielu idei i wielkiej wprawy w czynnościach dosiT. eo by nie mogio się dokonać bez pomocy znaków. Wykazałem to w pierwszej części tego dzieła)... „Chociaż — dodaje p. Warburthon — Bóg nauczył ludzi języka, było by jednak nierozumne przypuścić, że mowa ta wyszła poza ówczesne konieczności człowieka, a on nie miał samo-dzietnej zdolności do jej udoskonalania i wzbogacania. W ten sposób pierwsza mowa była i konieczności jałowa i ograniczona". Wywody te wydają mi bardzo słuszne. Jeżeli jednak przyjmuję u owych dwojga dzieci konieczność wymyślania sobie od samego początku pierwszych znaków mowy, uczyniłem to z przekonania, że filozofowi nie wystarcza powiedzieć tylko, że ©oś dokonało się drogą nadzwyczajną. Jego obowiązkiem jest wytłumaczyć, jak daną rzecz mogła się dokonać przy pomocy środków naturalnych.

1 To. co twierdze tutaj w odniesieniu do czynności duszy tych dzieci, nie może ulegać wątpliwości po tym, czego dowiodłem w pierwszej części tej rozprawy. Księga II, rozdz. I, II, III, IY, V oraz księga IY.

K8.I, R.1    POCZĄTEK MOWY MIMICZ.YKJ    11®

obcowaniu wiązały z okrzykami każdej namiętności percepcje, których naturalnymi znakami były te okrzyki. Okrzykom to* warzyszyły zwykle jakieś ruchy, gesty, lub U t czynności wyrażane w sposób jeszcze bardziej przemawiający do zmysłów (plm 9tn*ible). Na przykład dziecko, które cierpiało dlatego, że pozbawiono je przedmiotu koniecznego do zaspokajania jego potrzeb, nie ograniczało się do wydawania krzyków; czyniło ono wysiłki, aby rzecz ową otrzymać, ruszało głową, rękami, wszystkimi częściami ciała. Drugie, wzruszone tym widokiem, wpatrywało się w ten sam przedmiot i widząc cierpienie nieszczęsnego, cierpiało samo, czując, jak w jego duszy zrywają się uczucia, z których nie potrafiło jeszcze zdać sobie sprawy. Od tej chwili poczuło się zainteresowane w niesieniu ulgi towarzyszowi i dawało posłuch temu poczuciu, o ile to tylko było w jego mocy. A więc kierowani samym tylko instynktem, ludzie ci prosili o pomoc i udzielali jej sobie. Mówię: samym tylko instynktem, ponieważ refleksja nie mogła jeszcze brać w tym udziału. Ani jedno nie mówiło: „Muszę się poruszać w ten sposób, ażeby tamtemu dać do poznania rzecz mnie potrzebną i ażeby spowodować jego pomoc”, ani drugie nie mówiło: „Widzę po jego ruchach, że chee tej rzeczy, więc dam mu ją do użycia” — ale oboje działali w następstwie potrzeby, która była dla nich bardziej nagląca.

§3. Wszelako jedne i te same okoliczności powtarzając się często doprowadziły do tego, że ludzie ci przywykli w końcu do wiązania z głosami namiętności i różnymi ruchami ciała percepcji wyrażanych w sposób tak widoczny. Im bardziej oswajali się z tymi znakami, tym większą zyskiwali możność przypominania ich sobie, kiedy chcieli. Ich pamięć zaczęła nabywać pewnej wprawy; mogli rozporządzać sami swą wyobraźnią i doszli w końcu niespostrzeżenie do tego, że pełnili z zastanowieniem to, co najpierw czynili tylko instynktemł. Najpierw obydwoje przywykli poznawać po tych znakach uczucia, jakich jedno z nich doznawało w danej chwili; następnie posługiwali się nimi celem podawania sobie do wiadomości uczuć, których 1

1

Odpowiada to na sarsnt, jaki sam sobie ucijsifem w pierwNtf części tego dzieła. Księga II, rozda. V.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG$95 JĘZYK 1 METODA 212 KS. II, R. e wrażenia. Bo wówczas nic chcemy powiedzieć nic innego ja
71718 IMG$98 JĘZYK I METODA ms KS. II, R. • stych, 7. których je sam ukształtował. W ten sposób
57188 IMG$99 JĘZYK I METODA 220 KS. II, R. « pochodzą stąd, że nasze idee zostały źle urobione,
55618 IMG$92 język 1 METODA 2W KS. li, r. i wiem jakie wykazywały braki, bierzemy je za pojęcia
37891 IMG$97 JĘZYK I MKTODA 216 KS* II, R. I o ile zgadza się z tym metalem, jako że on winien
IMG46 MATERIAŁY POMOCNICZE DO WYKŁADÓW Z BIBLISTYKITOM V Praca zbiorowa pod redakcją KS. LECHA

więcej podobnych podstron