PlOHh
(rytflewlrpptt dla Irflotdwf [\nv* tjutJrf/i irlOunuif fit/o/Utyu/n /'/wr.tr//
?. okien, albowiem sądzą, Iż *1 BatmanamiI latać, to tylko miejskie legendy. Owszem, takie ekstrema zdarzają się rzadko, Jednak nie zmienia to faktu, że ulegamy fikcji ekranu. Cóż bowiem są-dzlć o wyniknęli bndnii Kannzawy [2002], które pokazuję wyraźnie, że częste oglądanie przez kobiety sltcomów I filmów fabularnych (w których pokazywane są relacje Intymne w sferze prywatnej) decyduje o tym, Iż są one znacząco bardziej usatysfakcjonowane ze swych realnych przyjaźni? Co sądzić o tym, że mężczyźni często oglądający takie kanały Jak TVN24 (w których pokazywani są ludzie spoza sfery prywatnej) podnoszą Ich satysfakcję z realnych przyjaźni ze współpracownikami? Ludzie często oglądający telewizję wierzą po prostu, że mają więcej przyjaciół niż naprawdę mają.
Tn wiara decyduje, że nic uczestniczą w realnym życiu społecznym, choć wydaje Im się, że w nim uczestniczą i to bardzo aktywnie. Tylu mają przecież w telewizorze kolegów.
Oczywiście sprawa nakładania się hlpcrrzcczywlstoścl na rzeczywistość Jest bardziej skomplikowana niż się Knńazawlc wydaje, Jesteśmy bowiem - jnk piszą inni psychologowie ewolucyjni [np. Miller 2004, Cnrroli 1999) - zwierzętami zaprogramowanymi do| odbioru fikcji. Kino i telewizja to nic Innego Jak współczesna wersja opowieści snutych przez naszych praprzodków przy ogniu. Człowiek to zwierzę narracyjne, zaprojektowane przez ewolucję do produkowania i wysłuchiwania opowieści, film i telewizja to zatem nowe w skali ewolucyjnej superbodźce, ponieważ do warstwy językowej, do które) Jako gatunek Jesteśmy świetnie zaadaptowani, / dodaję wizję, której nasz praprzodek przy ognisku nie uświadczył.
Wizja jednak nic zmienia ramówki przekazu, która od czasów powstania naszego gatunku (a zapewne jeszcze dawniejszych) obejmuje stały repertuar sytuaeił i działaó zwięzanyełi z podstawowymi problemami adaptacyjnymi, ‘lak w każdej opowieści przy ognisku, jak i w każdej dobrej, telewizyjnej czy kinowej fikcji, muszę się znaleźć problemy zwięznne z przetrwaniem, doborem partnera, seksem, rodzicielstwem i krewniactwem, budowę sehronieuin, zdobywaniem pozycji w grupie i jednostkowi; foŹNuinoścłi; (jednostka,
kiedy popatrzymy na świat przez pryzmat samolubnego genu, jest ważniejsza od grupy).
Nie dziwi w filmie śledzenie przez kamerę osobistej kariery bohatera, ponieważ z powodów ewolucyjnych to musi być ważny motyw dla sztuki en bloc, nie tylko dla ruchomych obrazków. Jednostkowa tożsamość i koncept „ja", wymyślone jakoby w kulturze euroameryknńsklej, są jednym z powszcchników kulturowych z listy Donalda Browna. Stevcn Pinker mówi, że naszą tożsamością, postrzeganiem siebie Jako Istoty wyjątkowej l odrębnej od Innych członków grupy, zawiaduje specjalny, odrębny moduł umysłowy [Plnker 2005). Zwróćmy uwagę, że nawet filmy o grupach, paczkach przyjaciół czy towarzyszach boju koncentrują się na jednostkowych przeżyciach. Telckon kursy, w których Jednostki grają o nagrodę I status, rywalizując z Innymi (np. „Milionerzy" czy „Wielka Gra"), są popularniejsze od tych, w których stawia się na działania grupy. Świetna fabuła telewizyjnego filmu czy show, musi dotyczyć problemów adaptacyjnych, takich jak zdobywanie władzy czy walka o sukces reprodukcyjny. Krótko mówiąc, w telewizji i na ekranach kin mamy do czynienia z natłokiem informacji, które bardzo nas interesują w realnym życiu, podobnie jak interesowały naszych przodków na sawannie. W takiej sytuacji wcale nietrudno o pomylenie hiperrealności z realnością. Bohaterowie „M Jak miłość" stają się naszymi przyjaciółmi, a skoro już są przyjaciółmi, to najzupełniej realnie zamartwiamy się ich kłopotami z reprodukcją (ich problemami „sercowymi" i kłopotami z dziećmi) oraz pięciem się w górę społecznej hierarchii (tu z kolei chodzi o kłopoty w pracy).
Nic oznacza to jednak, że wszyscy dajemy się ponieść czarowi ekranu do lego stopnia, że niczym ów „legendarny" chłopiec wyskakujemy prze z okno, myśląc że jesteśmy Batmanami. Potrafimy, choć z trudem (co jak wiemy uzależnione jest od wyniku na skali IQ), odróżnić „prawdę ekranu” od „prawdy życia". Potrafią to nawet małe dzieci, clutć należy zaznaczyć, że chodzi o dzieci powyżej piątego roku życia, a żalem o te, które nabyły Już Teorii Umysłu.
98