5600235406

5600235406



Nie nadchodził. Ale czekałam cierpliwie, opiekując się jego przyjaciółmi, a oni przybywali. Sfora gromadziła się, a ja przyjmowałam każdego psa, choć było mi coraz trudniej. Czułam się coraz bardziej osłabiona - nie pomagały witaminy. Każdego dnia wstawałam z trudem, gdy kości protestowały, a oddech niemal zatrzymywał się w płucach. Czasami nawet bolało. Ale co robić, taki wiek.

Psy były wszędzie. Nie wiedziałam, ile ich było, przestałam liczyć koło pięćdziesiątki. Widziałam, jak się tutaj zadomowiły. Dom Se-sil przestał być wreszcie pusty - miałam w końcu wokół siebie gromadę stworzeń, za które byłam odpowiedzialna.

Karmiłam je, kąpałam, brałam na kolana. Zamówiłam też odpowiednią ilość karmy przez Internet. Dostawca patrzył dziwnie, gdy wnosił kupione przeze mnie worki do domu. No i co z tego? Nie mogłam wyrzucić tych psów, żadnego z nich, one zwiastowały nadejście zgarbionego chłopca.

Troszczyłam się o nie, a one o mnie.

Tak jak wtedy, gdy w nocy dopadła mnie gorączka. Byłam już wtedy bardzo zmęczona. Ale sfora nie zostawiła mnie samej. Skrzypnęły drzwi - kundelek, którego znalazłam jako pierwszego, podszedł do łóżka, wspiął się na nie, polizał moją dłoń, a potem przytulił mi się do boku. Za nim nadeszły inne. Te mniejsze i większe. Otoczyły mnie, tuląc się i grzejąc mnie swym ciepłem, dotykały wilgotnymi nosami rozpalonej skóry. A ja wiedziałam, że chcą mi coś przekazać.

Poczekaj jeszcze. Wytrzymaj. On już nadchodzi. Jest niedaleko.

-    Ja pierdolę! - wybuchnął aspirant Daąuin, gdy wreszcie wyszedł z domu zmarłej i mógł wziąć głęboki oddech. Chryste, w życiu czegoś takiego nie widział. I co za smród! Zapalił papierosa i zauważył, że dłonie mu się trzęsą.

Gdy dołączył do niego lekarz, Daquin był już niemal spokojny. Niemal.

-    Nic nie wskazuje na przestępstwo - powiedział tubalnym głosem. - Co najwyżej na straszne zaniedbanie. Czy ta staruszka miała jakąś rodzinę? Ktoś się nią opiekował?

Daquin potrząsnął głową.

-    Nic mi o tym nie wiadomo. Mieszkała samotnie, rzadko kiedy wychodziła z domu. Taka miejscowa dziwaczka.

11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
39745 P1030308 136 Bóg Bestia jął święcenia, ta obsesja śmierci nie znikła, ale po prostu „przeniosł
-    Suwerenem jest nie naród, ale Parlament - tu skupia się wola większości narodu W
1251284394 by DuchaP0 Nosferatu Alucard Jarasz się jego rzeźniami w Hellsingu. ale w realu nie chcia
1251284394 by DuchaP0 Nosferatu Alucard Jarasz się jego rzeźniami w Hellsingu. ale w realu nie chcia
CCF20090831050 76 Przedmowa ku Ja pustemu, próżność jego wiedzy.— Ale w próżności tej wyraża się ni
1251284394 by DuchaP0 Nosferatu Alucard Jarasz się jego rzeźniami w Hellsingu. ale w realu nie chcia
jortfolio tkwi nie w nin ale w procesie jego ia i kulturze szkoły, docenia się dowody 
się, że powinno się tak zorganizować przedsiębiorstwo, aby jego struktura nie ograniczała, ale stymu
Obraz 6 °C2ywiśCjc okazać się jego jedyną nadzieją, nie zabierając si niego, ale do
249 Karzą się tylko wioski nie dawno spalone, Ale gęste wyziewy unoszą się w górze, A dzień ciemnośc

więcej podobnych podstron