Menu
|
samotne inwestorkiizat - 26-05-2004 16:25 Pojawił sie tamat, jak to mężczyźni radzą sobie budując beż żon. Ja chcę zapytać Was, Drogie Samotne Inwestorki, jak sie czujecie budując same, bez znaczącego wkładu Waszych mężczyzn???? Jak sobie radzicie w trudach dnia codziennego, niejednokrotnie godząc budowę, pracę zawodową i dom--rodzinę. Wypowiedzi mężczyzn również będą mile widziane, oczywiście opiewające samotne inwestorki :D :D :D Pozdrawiam Was serdecznie. mdzalewscy - 26-05-2004 18:58 chętnie porozmawiam i pocieszę samotną inwestorkę :D . Blondyn, oczy blue, wszystko na miejscu :lol: Heliodor - 26-05-2004 19:30 Dość dobrze.Plac budowy o 5 minut od obecnego miejsca zamieszkania.Hurtownie w promieniu 3km sztuk 5. Mężowi spodobał się projekt - w końcu wniósł najistotniejsze poprawki;)Zaakceptował wykonawcę.Ok to produkt końcowy.Tak naprawdę to łatwiej się dogadałam z architektem , ekipami niż znosiłam jęki poprawkowe.Ale przeżyłam.Technicznie odbywało się to tak,ze każdy pomysł podsyłałam faxem i mailem .A kiedy miałam kryzys trafiłam na dziennik Teski i było mi lepiej.Ciekawe jak to będzie jak urodzi się nasze najmłodsze a Mąż wyjedzie.Pozdrawiam. markus_gdynia - 26-05-2004 20:48 Pozdrawiam konkurencję :D Renia - 26-05-2004 22:36 Sama buduję, sama decyduję (z pomocą kierownika budowy), sama finansuję,.... pracuję zawodowo oczywiście, cierpię z powodu braku czasu dla dorastającego dziecka, ale niestety w takich zwariowanych czasach przyszło nam żyć, że musimy dużo pracować i wtedy coś mamy, albo mamy dużo czasu i nic innego. Manna sama z nieba nie chce lecieć. Usiłuję pogodzić pracę, dom, budowę, ale zawsze coś jest kosztem czegoś. Pytasz jak się czuje samotna inwestorka ? Smutno jest....pomimo, że dom rośnie, bo nie wiadomo, czy się go wykończy czy on wykończy nas, bo nie wiadomo czy będzie praca za rok....czy dziecko doceni w przyszłości olbrzymie poświęcenie matki....może to wszystko na marne... Coś dzisiaj kiepski humor mam... może nie będę narzekać więcej, może jutro będę widzieć te sprawy inaczej, może spróbuję założyc różowe okulary.... Pozdrawiam inne inwestorki i życzę dużo wytrwałości w dążeniu do celu. Własny dom to wielki cel i każdy kto go zrealizuje może być dumny, a kobieta chyba tym bardziej niż mężczyzna. izat - 26-05-2004 22:54 Reniu, z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że jesteś "prawdziwą samotną inwestorką". Powiem szczerze, że podziwiam Cię...., że w ogóle zdecydowałaś się na budowę domu. DUŻE BRAWA DLA CIEBIE. Wiem jak duże to wyzwanie i z całego serca życzę powodzenia w dalszej walce i trudach dnia codziennego. Po wysiłku zawsze przychodzi kiedyś odpoczynek. A dzieci...-- trzeba być dobrej myśli. Jeszcze raz życzę powodzenia!!! Trzymaj się! Pozdrawiam Cię serdecznie. Renia - 26-05-2004 23:09 Dziękuję za ciepłe słowa, znaczą dla mnie bardzo dużo, dodają sił do dalszego działania. Dopóki nie trafiłam na forum nie wiedziałam, że można czerpać stąd tyle energii, jest tutaj sporo osób, które śmiało nazwać można bohaterami, bo nie mają pieniędzy, a przecież budują, walczą każdego dnia o to, aby wprowadzić swoją rodzinę do upragnionego domu, aby któregoś dnia wypić rano kawę na tarasie..... Jak czytam ich relacje z pokonywania trudności, które się piętrzą na każdym kroku, to nabieram ochoty aby również powalczyć, ale przyznaję otwarcie mam czasem chwile zwątpienia. Ale jak się nie ma marzeń i nie działa się, to nigdy nie dojdzie się do celu, więc marzę i idę.... razem z Wami. agu - 27-05-2004 14:19 Podziwiam Cię Reniu, tak to jest w życiu, że nie wszytko się układa jak byśmy chcieli. Ale chęć pójscia do przodu, realizowania swoich marzeń i potrzeb, wyzwala nas wielką siłę. Różne kłopoty, które czasem tylko pozornie nam przeszkadzają, powodują , że mamy więcej energi i chęci oraz siły do dzialania. Będzie dobrze,, zobaczysz. Też jestem w sytuacji, że tata miał pomagać, ale nie robi tego. Tak się ułożyło życie... Walczymy z mężem sami, powolutku, ale jakoś wszytko musi pójść do przodu. Tobie tężsię wszytko uda. Powiem szczerze, że film "Nigdy w życiu" z główną rolą Danuty Stenki naprawdę może zadzialać pozytywnie. wiem, że trochę był idealistyczny, ale nie tak do końca. pozdrawiam Cię Reniu b. serdecznie oraz wszytkich tych, którym jakieś życiowe problemy na chwilę przełsaniają przejrzysty widok przyszlości. Honorata - 27-05-2004 14:30 to chyba watek do psychologa dyżurnego, albo działu porad życiowych, ale temat potrzebny u nas, to ja jetsem decision maker, mąż wykonuje co mu powiem, bo wie, ze się bardziej na tym znam i bardziej "siedzę" w tym budowaniu niż on; podziwiam i pozdrawiam samotnie budujace, to wielkie wyzwanie i napewno wiele zwątpień po drodze! inwestor - 27-05-2004 14:42 Inwestorki trzymajcie się i nie dawajcie się. Doprowadźcie swe budowy do szczęśliwego końca. Pozdrawiam tczarek - 27-05-2004 15:32 Drogie samotne inwestorki pozdrawiam i życzę wytrwałości. amber - 27-05-2004 18:46 Renia głowa do góry, tez miałam takie dni zwątpienia po co mi właściwie ten dom, zwłaszcza, że wszyscy deklarowali pomoc a jak przyszło co do czego to ...róznie z tym bywało. Najpoważniejsze decyzje np. jaki piec spadały na mnie a dodam że nie miałam dotychczas żadnego doświadczenia w budowaniu. Kiedy w zimie rano jechalam na budowę napalić w kominku, żeby tynki nie odpadły (tynkowałam dom w ten tydzień stycznia kiedy było powyżej 10 c oczywiscie plus - gonił nas kredyt) to różne czarne myśli kołatały sie w głowie. Teraz może jest trochę lepiej (przynajmniej dzisiaj), chociaż ostatnio wkurza mnie wykonawca ocieplenia, od 3 tygodni nie może dojechac do mnie na budowę). dzisiaj znalazłam nowego i chyba tamtemu powiem ...(nie adiu) Pozdr A. Gosia Łódź - 27-05-2004 18:59 RENIA-gratulacje, głowa do góry musi być tylko dobrze. Izat-hmm ja tam samotna na forum , ale wiele zrzucam anmęża -zakupy, a poza tym początkująca jestem stan surowy mi kończą:)-pzreca wiesz:) Poza tym to na ostatnim spotkaniu grupy Łódzkiej było 6 INWESTOREK Pań w tym 2 z pomagierami mężami ) i jeden Inwestor:)) to chyba mówi za siebie:) Pozdrawiam kobiety sukcesu:) Pagin - 27-05-2004 20:14 Witam, Dzieci daja duzo sily. Niedlugo ich dzien Pozdrowienia Pagin - 27-05-2004 20:18 Witam, Dzieci daja duzo sily. Niedlugo ich dzien Pozdrowienia Gierga - 27-05-2004 20:29 Niedługo i ja zostanę samotną inwestorką jak mój ukochany pojedzie zarabiać za granicą. Ale nauczyłam sie sama podejmować trudne decyzję. W końcu tak i tak ja mam decydujący głos :lol: Jestem uparta i on o tym wie. Pomimo tego mam obawy, bo zawsze wolę mieć go w pobliżu. A tak będe sama na polu walki. Pozdrawiam wszystkie samotne inwestorki ;) Ula S - 27-05-2004 20:46 Witam wszystkich :D . Jestem początkującą ,,samotną inwestorką" bo mój mąż nie ma zbyt często czasu aby zaglądać na budowę. Mnie jednak sprawia ona ogromną przyjemność mimo to że zaczęliśmy w trudnym okresie -kwiecień 2004 r.Szał w składach i hurtowniach przed podwyżką vat-u spowodował ,że rozpoczęcie budowy domu zostało zagrożone :cry: .Nie mieliśmy betoników fundamentowych,bloczków na ściany,cementu jednak po kilku dniach jeżdżenia,proszenia,dzwonienia udało mi się-większym kosztem :evil: ale ,,ruszyliśmy".Teraz nie ważne już te wszystkie nerwy,gonitwa gdy widze jak mój domek rośnie.Parter już stoi a przed nami strop,później poddasze,dach i na ten rok koniec NIESTETY! Wiem,że to dopiero początek i o kłopotach i trudach budowy domu będę mogła powiedzieć coś gdy zakończe,ale mam nadzieję,że cały ten trud wynagrodzi długie ,przyjemne i szczęśliwe mieszkanie w naszym wymarzonym domku CZEGO SOBIE I INNYM ŻYCZĘ . Gierga - 27-05-2004 21:15 Witam wszystkich :D . Jestem początkującą ,,samotną inwestorką" bo mój mąż nie ma zbyt często czasu aby zaglądać na budowę. Mnie jednak sprawia ona ogromną przyjemność mimo to że zaczęliśmy w trudnym okresie -kwiecień 2004 r.Szał w składach i hurtowniach przed podwyżką vat-u spowodował ,że rozpoczęcie budowy domu zostało zagrożone :cry: .Nie mieliśmy betoników fundamentowych,bloczków na ściany,cementu jednak po kilku dniach jeżdżenia,proszenia,dzwonienia udało mi się-większym kosztem :evil: ale ,,ruszyliśmy".Teraz nie ważne już te wszystkie nerwy,gonitwa gdy widze jak mój domek rośnie.Parter już stoi a przed nami strop,później poddasze,dach i na ten rok koniec NIESTETY! Wiem,że to dopiero początek i o kłopotach i trudach budowy domu będę mogła powiedzieć coś gdy zakończe,ale mam nadzieję,że cały ten trud wynagrodzi długie ,przyjemne i szczęśliwe mieszkanie w naszym wymarzonym domku CZEGO SOBIE I INNYM ŻYCZĘ . Ula na pewno Ci się wynagrodzi i zwróci. Trud pracy i wyrzecvzeń popłaca :lol: modulor - 27-05-2004 21:40 [quote="izat"]Pojawił sie tamat, jak to mężczyźni radzą sobie budując beż ż modulor - 27-05-2004 21:41 [quote="izat"]Pojawił sie tamat, jak to mężczyźni radzą sobie budując beż modulor - 27-05-2004 21:43 [quote="izat"]Pojawił sie tamat, jak to mężczyźni radzą sobie budując beż gaweda - 28-05-2004 00:21 Ja też buduję sama (z pomocą telefoniczną męża). Na wybranie projektu mieliśmy tydzień podczas krótkiego urlopu męża, telefoniczne i sms-owe ustalenia dotyczące zakupu materiałów trwały cały marzec i kwiecień. Od kiedy zaczęło się coś dziać na budowie codziennie muszę wysyłać zdjęcia mężowi, bo w innym razie już następnego dnia rano mam za swoje. A do tego jeszcze dzieli nas 7 godzin różnicy czasu. Nasza córeczka Maja ma dwa lata, więc obydwie babcie wykorzystuję kiedy tylko się da, a kiedy się nie da, moja córcia "buduje" razem ze mną. Ale pomimo tego że nie jest mi lekko, wiele nocy zarywam na śledzeniu forum Muratora, cieszy mnie każdy najmniejszy postęp w budowie naszego domu. Pozdrawiam wszystkie dzielne inwestorki, Kasia izat - 28-05-2004 21:51 dziękuje za wszystkie wypowiedzi zapraszam również Panów do przyłączenia się i napisania swoich refleksji :D pozdrawiam serdecznie ewelina - 31-05-2004 10:09 od lat moim marzeniem była przeprowadzka do własnego domku za miastem. marzenie udało mi się zrealizować dopiero wtedy kiedy zostałam sama. miałam dzałkę, budowałam kilka lat, roboty postępowały w miarę przypływu pieniedzy i była to dla mnie ogromna frajda. Teraz mam dużo radości, kiedy moi przyjaciele i rodzinna młódź bardzo lubią do mnie przyjeżdżać. No i jeszcze muszę dodać, że w realizacji większości robót miałam ogromne szczęście do dobrych fachowców, a było to bardzo ważne, bo pracowałam zawodowo bardzo intensywnie. Pozdrawiam wszystkie inwestorki. BK - 31-05-2004 11:05 Nie jestem samotna inwestorką, wszystkie z Was podziwiam. Na razie jeszcze robota nie ruszyłą na dobre, a już musimy się mocno czasowo zaangażować, z co będzie później. Ja póki co widzę jeden problem - wykonawcy nie traktują poważnie kobiet. Mój mąż się z tego śmieje - bo to ja jestem prowodyrem budowy, ja ich wyszukuję, mówię mężowi o czym będziemy mówić, jakie są ceny, jak negocjować etc. a oni daja mi np. obrazki z dachówkami do wybierania kolorów a gadają z mężem o konkretach. Szlag mnie trafia jak siedzimy razem o on się zwraca "proszę pana" bo musi pan etc. Wiem ze wizyty na budowie będzie odbywać mąż bo po prostu faceci będą mnie ignorować - "z babami nie gadam". Ja sobie samotne inwestorki z tym radzicie? inwestor - 31-05-2004 11:15 BK To faktycznie musi być irytujące :D . Sam bym się wkurzył gdyby wykonawca zwracał się wyłącznie do mojej żony. BK nie martw się z kolei mi w sklepie z glazurą pani poleciła abym przed zakupem spytał się żony czy bedzie OK bo po co mam później zwracać. :D Pozdrawiam amber - 31-05-2004 12:37 BK szybko zmienią zdanie z kim należy uzgadniach i rozmawiać jak zrobią coś nie tak, coś co nie było uzgodnione z Tobą i zagrozisz, że nie zapłacisz. Początkowo moi fachowcy sądzili, że będą mieli luzy bo mąż nie mógł ich kontrolować, szybko przekonali się kto wymaga i płaci. Też myśleli że ja będę tylko od kolorów. Pozdr. A. Renia - 31-05-2004 21:10 Ja póki co widzę jeden problem - wykonawcy nie traktują poważnie kobiet. Wiem ze wizyty na budowie będzie odbywać mąż bo po prostu faceci będą mnie ignorować - "z babami nie gadam". Ja sobie samotne inwestorki z tym radzicie? Uprzedziłam każdego z wykonawców, pracowników, sprzedawców, kierownika budowy.... że to ze mną wszystko będą konsultować, uzgadniać, ja płacę, ja sprawdzam, ja odbieram, ja decyduję....Nie dziwili się specjalnie. A jak poszłam po ofertę do firmy zajmującej się instalacją elektryki, to właściciel powiedział, że teraz około 50 % budów prowadzą kobiety. Też nie był zdziwiony. Nikt mnie do tej pory nie zlekceważył, nie oszukał, nie zignorował, otrzymuję fachowe porady, dyskutuję z fachowcami, a oni traktują mnie poważnie. Może dlatego, że nie jestem już bardzo młodą osobą, może dlatego, że sporo wiem (przynajmniej teoretycznie) i bardzo rzeczowo rozmawiam. W ogóle jestem do bólu konkretna (uprzejma też). Życzę wszystkim kobietom powodzenia w kontaktach z płcią przeciwną na budowie. - 19-06-2004 19:54 pragnę wznowić wątek i zaprosić do dalszych wpisów :) kobiety łączmy się :wink: pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia Teska - 19-06-2004 20:11 ...kobietki inwestorki dają sobie rade... Reniu....pozdrawiam,co u Ciebie? Maxtorka - 19-06-2004 20:22 Duży szacunek dla Samotnych Inwestorek . Trzymam za Was kciuki . Obyście na swojej drodze spotykały samych dobrych i życzliwych ludzi . Pozdrowienia Maxtorka Renia - 19-06-2004 20:41 ...kobietki inwestorki dają sobie rade... Reniu....pozdrawiam,co u Ciebie? Dziękuję pięknie za pozdrowienia z drugiego końca Polski, jesteś dla mnie wzorem.....tyle już dokonałaś. U mnie idzie powoli, dzisiaj zasypywałam znowu fundamenty, zabrakło trochę piasku, jeden kamaz, słońce opaliło mi plecy na czerwono.....za kilka dni powinni wejść do murów. Pewnie powinnam w tym tygodniu zamówić strop - gotowy, kanałowy. Wspiera mnie mój kierownik budowy, jest rewelacyjny, dzięki niemu czuję się pewnie. Napisz czy już mieszkasz ? Widziałam Twoje zdjęcie z mężem w muratorze. Wydaje mi się, że mamy dzieci w podobnym wieku, mój syn ma 17 lat. Na razie nie odczuwa potrzeby zamieszkania w wygodnym domu, blisko przystanku, w spokojnej dzielnicy. Wychował się w blokowych klitkach. Chciałabym żeby "złapał bakcyla" do tej budowy. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę szczęśliwych lat w nowym domu z rodziną. ara - 20-06-2004 09:48 RENIU, wręczam Ci uroczyście medal za odwagę i wytrwałość ! Tak trzymaj ! I odpędzaj natrętne myśli: syn nawet jeśli nie załapie bakcyla wolności, zawsze ma otwartą furtkę do blokowiska. I to jest Twój wkład, twój niekwestionowany udział. Zostawisz mu po prostu kiedyś większą swobodę wyboru. W końcu z domu do bloku łatwiej wrócić niż odwrotnie... pozdrawiam ara :D Teska - 20-06-2004 09:49 Renia opisze na privie..... Pozdrawiam inwestorki.... :lol: wczoraj dzwoniła moja połowa...i mówi...zebym w dzienniku wkleiła aktualne fotki...bo on zobaczy jak teraz domek wyglada... :oops: Gierga - 20-06-2004 20:01 Wczoraj moja połówka wyjechała...zostałam samotna na placu budowy.. :cry: J uż nawet teraz zauważyłam, że działanie w pojedynkę bez wsparcia męskiej siły jest ciężkie...zwłaszcza jak przyszło mi kupować 5 worków kleju po 25 kg :lol: Ale od czego ma się dobrych sąsiadów :wink: Renia - 20-06-2004 20:55 RENIU, wręczam Ci uroczyście medal za odwagę i wytrwałość ! Tak trzymaj ! I odpędzaj natrętne myśli: syn nawet jeśli nie załapie bakcyla wolności, zawsze ma otwartą furtkę do blokowiska. I to jest Twój wkład, twój niekwestionowany udział. Zostawisz mu po prostu kiedyś większą swobodę wyboru. W końcu z domu do bloku łatwiej wrócić niż odwrotnie... pozdrawiam ara :D Dziękuję pięknie, też myślę, że łatwiej wrócić do bloku, ale większość po przeprowadzce do nowego domu zadaje sobie pytanie: jak ja mogłam/em się zastanawiać czy tutaj przyjść ? Przestrzeń, świeże powietrze, cisza, brak uciążliwości związanych z życiem miejskim szybko przekonują do pozostania, nawet jak koszty zamieszkiwania są troche wyższe. Mam nadzieję, że nigdy nie będę żałować wyboru i że będę tam szczęśliwa. Pozdrawiam. Teska - 20-06-2004 22:03 bedziesz Reniu :lol: :lol: zielonooka - 28-06-2004 10:17 U mnie podzial jest taki: facet daje pieniadze i mowi ze reszta go moze nie tyle nie obchodzi ale nie to ja mam zadecydowac. W sumie fajnie ale odpowiedzialnosc jest cholerka... Wiem tez ze gdy zaczne (zaczniemy) budowe to ja bede na nia jezdziłato ja bede decydowac i to ja bede rozwiazywac problemy. Od samego poczatku moj "niemaz" mi oswiadczyl ze nie bedzie mial czasu na takie sprawy. Troche sie tego boje ale jak czyatm jak duzo na forum kobiet - inwestorek to wierze ze sobie poradze :) pozdrawiam!!! - 28-06-2004 10:47 zielonooka, u mnie jest podobnie- mąż finansuje a ja "buduję" 8) z całą pewnością dasz sobie radę, nie takie to straszne powiedziałabym nawet, że bardzo przyjemne na jakim jesteś obecnie etapie? pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia :) :) :) izat - 28-06-2004 10:56 hmm.......nie zalogowało mnie :x wypowiedź powyżej jest moja zielonooka, a w jakim rejonie Polski budujesz? jeszcze raz pozdrawiam inwestor - 28-06-2004 11:18 U mnie podzial jest taki: Maciek daje pieniadze i mowi ze reszta go moze nie tyle nie obchodzi ale nie to ja mam zadecydowac. W sumie fajnie ale odpowiedzialnosc jest cholerka... Wiem tez ze gdy zaczne (zaczniemy) budowe to ja bede na nia jezdzial to ja bede decydowac i to ja bede rozwiazywac problemy. Od samego poczatku moj maz mi oswiadczyl ze nie bedzie mial czasu na takie sprawy. Troche sie tego boje ale jak czyatm jak duzo na forum kobiet - inwestorek to wierze ze sobie poradze :) pozdrawiam!!! Oczywiście że sobie poradzisz. Lepiej lub gorzej ale napewno jakoś tam będzie. Pozdrawiam zielonooka - 28-06-2004 14:57 Na etapie pozwolenia na budowe i konczenia projektu (projektuje sama) Jestem z wyksztalcenia architeketem (co prawda ledwo co po studiach wiec bez doswiadczenia :) ale mysle ze bedzie mi moze troche latwiej i panowie budujacy mi dom nie beda mi wstawiac jakis kitów. Buduje pod Warszawą Pozdrawiam dzielne kobitki:) inwestor - 28-06-2004 15:12 To jest całkowicie błędne założenie. Będą wstawiać kit to jest prawie pewne. Pewien wykonawca z ktorym rozmawiałem przy piwku opowiadał że sporo kobitek teraz pilnuje budów i że to bardzo dobrze bo dużo łatwiej "łykają kit" niż faceci. Z tego powodu woli kobitki bo ma mniej roboty. Taką opinię słyszałem nie tylko od niego. Więc się pilnuj i nie dawaj wciskać głupot. Pozdrawiam zielonooka - 29-06-2004 12:24 Chodzilo mi o to ze z racji wyksztalcenia cos tam wiem wiecej o procesie budowlanym niz np lekarz czy prawnik. Po za tym pracowalam w firmie budowlanej, wiec cos mi tam swita. Co nie zmienia faktu ze jesli chodzi o praktyczne budowanie domu ( a nie na papierku) to... na pewno zielona jestem. Napewno biore kierownika budowy sprawdzonego (na szczescie takiego mam) no i zastanawiam sie nad inspektorem nadzoru ... pozdrawiam cieplutko!!! Wojtek62 - 29-06-2004 12:52 zielonooka, w poście o kupnie działki mówisz o sobie, że jesteś początkującym architektem, więc bez zbytniego doświadczenia zawodowego. co to znaczy sprawdzony kierownik budowy? jeśli pracował z Twoją ekipą na innych budowach to nie jest to dobre rozwiązanie. a kity były, są i będą wstawiane przez wykonawców zawsze - to taka tradycja tych ludzi bez wzgledu na płeć inwestora zielonooka - 30-06-2004 08:57 Kierownik budowy jest bd znajomym mojego ojca. I dosc solidnym i sprawdzonym Mysle ze to lepsze rozwiazanie niz kopletnie obca osoba. Do niewiedzy jesli chodzi o budowanie domu sie przyznalam:) choc mysle ze pewne rzeczy zauwaze (na pewno nie wszystko! stad kier budowy) ktorych nie zauwazyla by osoba zupelnie nie zwiazana z budownictwem. Na pewno kobiecie - inwestorowi bj wmawia sie glupoty niz mężczyźnie i nawet jak zauwazy cos nie tak to jej argumenty zadko kiedy trafiaja do wykonawcy. Ale "samotne" kobiety-inwestorki musza sobie jakos radzic, prawda? "Łacina" na panow budujacych bluzgac nie bede ( a niestety czasem zauważylam, ze jak na budowie sie pare razy za przeproszeniem "kurwa" nie wrzasnie to sie jest malo przekonywujacym:( Mam nadzieje ze kierownik budowy - facet wyreczy mnie w tym:) (mam nadzieje ze nie tylko w tym:)) pozdrawiam !!! zielonooka - 30-06-2004 08:59 Z poprzedniego postu "wycielo" mi niecenzuralne slowo :lol: ale chyba kazdy sie domysli ze chodzilo o "zakręt" 8 :wink: izat - 13-07-2004 18:08 taaaak.... samotne inwestorki a potem samotne mieszkanki........ Wojtek62 - 14-07-2004 14:21 izt, czyżby Ci groziła samotność? - 14-07-2004 16:02 wojtku, nie :) :) :) :) czyjś post natchnął mnie do takiej wypowiedzi pozdrawiam Cię serdecznie :) kroyena - 14-07-2004 16:10 Niby samotne, niby nie, ale coś tak klimatem z pod czarnej wdowy powiało. :wink: Facet zrobi swoje, facet może odejść. :o To się nazywa wyzysk. :( izat - 14-07-2004 16:19 kroyena, no co Ty opowiadasz...??? mamy tu na uwadze naszych kochanych partnerów, którzy ciężko pracują żeby wybudować a potem utrzymać nasze domy chyba jako mężczyzna możesz to poświadczyć, prawda? :wink: kto tu mówi o wykorzystaniu- ale masz czarne myśli... czyżbyś miał jakieś złe doświadczenia? :roll: nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym porzucić mojego ukochanego :) :) :) Wojtek62 - 14-07-2004 17:51 na tym forum jest paru takich co się zapacowywało by dom postawic a teraz nie mają dachu nad głową bądź uchodzili na banicję miejską, więc z tą troską z miłości do nas facetów kroyena - 14-07-2004 18:15 Cytat: "nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym porzucić mojego ukochanego" Autor wątku: izat Tytuł wątku: samotne inwestorki. Ktoś tu się gubi w zeznaniach. :roll: :wink: Wojtek62 - 14-07-2004 18:27 kroyena, to jest logiczne: pracujący po 14 godz faceci mający u swych boków kochane( nie zawsze pracujące) kobiety nie mają czasu, sił by zając się tworzeniem ich wspólnego, wymarzonego ( ponoć przez obydwie strony) gniazdka i przerzucaja ta zadanie na kobiety, które zasmakowawszy tego dzieła na koniec twierdzą, że to jest dom, przez Nią wybudowany a ten pan nie wie nawet gdzie on się znajduje. byc moze takie samotne inwestorki dzielą się swoimi uwagami w tym poście a my tu jesteśmy nieproszonymi gośćmi izat - 14-07-2004 19:03 jak najbardziej jesteście proszonymi gośćmi pozdrawiam Was gorąco Maxtorka - 14-07-2004 19:18 Panowie nie bądżcie tacy podejrzliwi . Kobitek które chcą faceta zdobyć , wycisnąć jak cytrynę a potem wyrzucić jest niewiele . A jeśli nawet są to nie bawią się z nim w budowanie domku bo po co tak długo czekać :evil: Pozdrowienia - Maxtorka :wink: polikarpia - 15-07-2004 09:04 A w naszej rodzince pomysł na budownaie domku wysunął mąż i on był inicjatorem kupna działki. I leżała sobie ta ziemia czekając na lepsze czasy:) W tym roku stwierdzilismy, że czas działać. Organizowaniem budowy zajmuję się zupełnie sama, mam szczęście do dobrych fachowców. Ogromną radość sprawiają mi sporadyczne wizyty męża na budowie i jego zdziwiona mina:)) Mówi, że domek rośnie jak grzyb po deszczu. Ma do mnie zaufanie, mówi, że w naszej rodzinie to ja jestem "fachowcem";) Ale nie zdziałałbaym NIC, gdyby nie jego intensywna praca zawodowa, która dostarcza pieniędzy na to przedsięwzięcie. Często w składach budowlanych lub podczas rozmów z fachowcami towarzyszą mi "przypadkowi" mężczyźni, np. majster lub kuzyn. Doświadczam prawie zawsze "odstawienia na boczny tor". Pytania są kierowane do mężczyzn, którzy patrzą na mnie i czekają na odpowiedź:) Niektórzy fachowcy łapią od razu i zmieniają adresata, a inni traktuja mnie jak powietrze. Sa jeszcze mężczyźni dla których dyshonorem jest rozmowa o budowaniu z kobietą ;) marpanek - 15-07-2004 17:51 no kochane samotne ale tylko na placu budowy inwestorki, niech odezwą się te z nas które naprawdę same podjęły decyzję o budowie domu dla siebie i dzieci, są takowe??? :lol: Renia - 15-07-2004 18:41 Marpanku - są. Napisałam powyżej, że sama działam. Jak to pisałam (26 maja) miałam wylane fundamenty, dzisiaj mam cały parter z garażem, w poniedziałek o 8.00 rano przyjedzie gotowy strop, dźwig już mam zamówiony. Myślę że do końca lipca będzie wybudowane poddasze. W sierpniu więźba i pokrycie chyba dachówką Braasa. Buduję przede wszystkim dla siebie, mam nadzieję, że jak syn zobaczy taki piękny dom, to "złapie bakcyla" i trochę się włączy do prac fizycznych na działce, na razie jeszcze nie bywa na budowie chociaż to kilka przystanków autobusem. Może nie wierzy w szybkie zakończenie budowy, może nie potrzebuje domu, może ja podjęłam złą decyzję ??? Czasem gnębią mnie takie myśli, ale idę konsekwentnie do przodu. Dom z ogrodem pełnym zieleni stał się moim marzeniem kilka lat temu, nie chcę rezygnować z realizacji marzeń, niewiele ich mam. Wierzę, że jak naprawdę dojrzeje to mnie zrozumie i spojrzy na to wszystko inaczej. A przede wszystkim będzie jedynym spadkobiercą tego wymarzonego domu, więc będzie go musiał przyjąć chcąc nie chcąc :D :D :D izat - 15-07-2004 19:16 Reniu, po raz kolejny chcę wyrazić swoje uznanie i podziw dla Twojej decyzji i dla tego co sama robisz nie mając żadnego wsparcia, nawet takiego psychicznego, musi Ci być ciężko, ale się nie poddajesz to jest piękne jak piszesz syna za bardzo nie interesuje Twoja inwestycja daj mi do niego jakiś namiar- muszę z nim poważnie porozmawiać :lol: życzę Ci dużo sił abyś wytrwała w swoich postanowieniach i powodzenia w dalszym tworzeniu własnego gniazdka POZDRAWIAM CIĘ GORĄCO iza thalex - 15-07-2004 19:52 ......, mam nadzieję, że jak syn zobaczy taki piękny dom, to "złapie bakcyla" i trochę się włączy do prac fizycznych na działce, na razie jeszcze nie bywa...... ......., więc będzie go musiał przyjąć chcąc nie chcąc :D :D :D Miałem i jeszcze trochę mam trudności co do zachęcenia syna do prac na budowie i aż niekiedy przychodzi mi do głowy aby kliknąć się z tym do psychologa ale powoli z tego wychodzę w ten sposób; Syna spokojnie i stanowczo informuję kilka dni wcześniej kiedy i jak długo będzie potrzebny na budowie przypominam najczęściej wieczorem co jest jutro do zrobienia. Często wieczorem pytam czy on nie ma czegoś zaplanowanego na następne dni. Staram się aby syn przepracował rozsądną ilość godzin (np tygodniowo) na budowie biorąc pod uwagę, że on musi odrobić lekcje i także zajrzeć do sieci :D Reniu Twój syn musi przebywać z Tobą i pracować z Tobą a na twojej głowie jest tak zorganizowanie tego aby nie zraził się i aby coś zrobił. Staraj się mu tez zadawać i takie pracę nad którymi on musi sobie sam planować i sam je organizować. Na początek oczywiście stopniowo np co drugi dzień musisz mu dać coś do zrobienia, bo syn przyjmie dom ale z niesmakiem a Ty z jeszcze większym niesmakiem mu dom podarujesz Maxtorka - 15-07-2004 20:10 Reniu , nie wiem w jakim wieku jest Twój syn ale powiem Ci jak było u nas . Na początku budowy nasz zbuntowany nastolatek zupełnie się nią nie interesował , nie jeżdził oglądać jak postępują prace ,twierdził że to zadupie , wszędzie daleko. Gdy dom zaczął nabierać realnych kształtów , widać było zarys pomieszczeń i z grubsza ich funkcję rozpoczęło się dociekanie gdzie będzie jego królestwo ( i okolica zaczeła mu się troszkę podobać) Poza tym okazało się że na tym zadupiu mieszkają znajomi (oczywiście jego nie nasi) Wiosną tego roku odkrył że na budowę rowerem jedzie się od nas ok.pół godziny i miejsce na taras świetnie nadaje się na grila ze znajomymi . Zatrybił ponadto że dom jest duży , jego pokój również i będzie mógł przenocować swoich gości jak się zagadają , nie mówiąc o ewentualnych imprezkach :wink: Tak nasz syn przeszedł ewolucję i teraz nie może się doczekać kiedy zamieszka w naszym domku . Myślę że Twój syn też w pewnym momencie "zaskoczy" i pomoże Ci zrealizować już Wasze marzenia . Życzę Ci tego gorąco , wytrwaj bo warto . Pozdrowienia - Maxtorka Renia - 17-07-2004 16:15 jak piszesz syna za bardzo nie interesuje Twoja inwestycja daj mi do niego jakiś namiar- muszę z nim poważnie porozmawiać :lol: Izo, dziękuję Ci za uznanie i życzenia, ciepłe słowa zawsze podnoszą na duchu i dodają sił. Mój prawie 18-latek zawsze do wszystkiego długo się przekonywał, im bardziej naciskałam i wracałam do pewnych spraw, na których mi zależało, tym bardziej on zapierał się nogami na "nie". Odpuszczałam więc i czekałam aż sam "dojrzeje", no i dojrzewał, ale trwało to wieki. Jest uparty, nie chce "jeść z ręki", lubi uczyć się na własnych błędach, nie słucha większości moich porad....czasem przez to bardzo cierpi, ale na razie niestety nie widzę tendencji do przemiany. Ot, taki trudny charakter. Nie chciałabym mu niczego narzucać, czy na siłę przekonywać, do tego domu też, więc poważne rozmowy obcych osób odpadają. Jest inteligentny i wrażliwy, więc myślę, że przyjdzie taki czas, kiedy pojawi się rozsądek i wtedy (mam nadzieję) zareaguje tak jak syn Maxtorki. Dom będzie 3 km od centrum miasta, w spokojnej dzielnicy, bardzo blisko przystanku, pokoje na górze wygodne, duża łazienka z oknem, salon z kominkiem i wyjściem na 5 - arowy ogród. W porównaniu do tych klitek w bloku, w których teraz mieszkamy, to luksus. No i to powietrze, ta cisza.....Tak jak pisała Maxtorka - może sobie uświadomi, że będzie mógł przenocować kolegów, zrobić grilla itp. Bardzo na to liczę. Tymczasem muszę uzbroić się w cierpliwość i budować dalej..... Życzę wszystkim samotnym dużo siły do pokonywania codziennych trudności. Pozdrawiam Maxtorka - 17-07-2004 18:27 Reniu , masz niezłe tempo budowy . Z tego co piszesz to teraz masz już prawdopodobnie strop i zabierzesz się za poddasze . To kawał domu . A jak zrobisz więżbę będzie można sobie wyobrazić całą bryłę budynku . To bedzie chyba dobry moment na zaproszenie młodzieńca na działkę . Zobaczy efekt Twojej ciężkiej pracy i może coś w nim pęknie . Poza tym piszesz o pieknej okolicy - koniec lata i początek jesieni to feeria barw , zapach grila a może jeszcze ogniska . A jak pięknie pachnie drewno na więżbę ? A po więżbie tradycyjna wiecha .... Zobaczysz że ten etap będziecie świętować razem :D :D :D Trzymam kciuki Maxtorka Gosia Łódź - 17-07-2004 19:01 Ja nie tak do końca sama, ale wszystkie decyzję podejmuję JA, ja szukam wykonawców, ja szukam materiałów...brrrrrrr nie tak wesoło.:( Renia - 17-07-2004 20:52 Zobaczy efekt Twojej ciężkiej pracy i może coś w nim pęknie . Poza tym piszesz o pieknej okolicy - koniec lata i początek jesieni to feeria barw , zapach grila a może jeszcze ogniska . A jak pięknie pachnie drewno na więżbę ? A po więżbie tradycyjna wiecha .... Zobaczysz że ten etap będziecie świętować razem :D :D :D Trzymam kciuki Dziękuję za fajny pomysł z tym ogniskiem i grillem, może syn zaprosi też kolegów ? Byłoby świetnie. Tam we wrześniu pod wieczór podnoszą się mgły, gdzieś z daleka snuje się dym z oggniska, wszystko pachnie....powietrze jest zupełnie inne niż w mieście. Wszystko mi się tam podoba, zapominam o smutkach, czas prawie staje w miejscu.... Nie wiem jak można byłoby nie pokochać takiego skrawka ziemi ? marpanek - 17-07-2004 21:56 Trzymaj się Reniu i tak trzymać, to nie chodzi o to ,żeby udowadniać że chłopy nie są niezbędne ale żeby udowodnić sobie ,że też możemy realizować marzenia swoje i naszej rodziny. Powodzenia :D Maxtorka - 17-07-2004 22:07 Reniu , 18-latek patrzy inaczej niż my , dla niego piękne snujące się mgły nie są żadną atrakcją , cisza która nas zachwyca to dla niego nuuuda itp...... ale do czasu . Może ma lub będzie miał dziewczynę którą to urzeknie ? A na grila czy ognisko z kolegami nie czekałabym do jesieni . Są wakacje , dużo wolnego czasu , może nie wszyscy koledzy wyjechali i się po prostu w mieście nudzą ? A jak już zaprosi kumpli na działkę może któryś z kolegów uświadomi Mu jak ma fajnie , będzie miał super domek w świetnej okolicy , niedaleko centrum .... Sama wiesz jaki wpływ ma opinia kolegów . A jak im się raz spodoba taki wypad to będzie i drugi i trzeci i kolejne . U nas tak było i teraz nasz 18-latek ( za dwa miesiące ) jak tylko ma czas jeżdzi z kolegami na budowę . Na razie są to wyjazdy rekreacyjne ale już padło hasło o sprzątaniu terenu wokół domu . Z wlasnej inicjatywy podlewa też krzaczki , które posadziliśmy . Bądż cierpliwa , Twój syn na pewno już dostrzega i docenia co dla Was robisz . Może wstydzi się okazać Ci to ? Daj mu odczuć że jest dla Ciebie najważniejszą osobą i jedyną podporą . Daj mu odczuć że liczysz na jego męskie wsparcie . Pozwól mu być odpowiedzialnym . Jestem pewna że będzie dobrze i niedługo napiszesz co razem dalej planujecie . Trzymaj się :) Pozdrowienia dla mlodzieży ( wszak to przyszłość narodu :wink: ) Maxtorka |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |