Menu
|
Czy dzieci mieszkajace w domkach nie sa samotne?Zdziebdzio - 17-03-2005 15:33 wiem, ze juz byly podobne tematy, ale co myslicie o tym? Czy dzieci , ktore wychowuja sie w domkach jednorodzinnych nie sa samotne? Mieszkajac w bloku maja mnostwo znajomych, spotykaja sie chociazby w piaskownicy, odwiedzaja sie nawzajem o roznych porach dnia, kiedy tylko zechca, a dzieci z domkow? Jak to wyglada, czy moze ktos kto mieszkal w dziecinstwie w domku moglby sie podzielic swoimi odczuciami ?? :-? peilin - 17-03-2005 16:10 To zależy od tego czy w okolicy sa inne dzieci. Ja mieszkalam w miejscu, gdzie do najblizszej kolezanki mialam 10 minut pieszo i zazdroscilam kolezankom z bloków, ze maja do siebie tak blisko. Jak sie okazalo, gdy dorosÅ‚ysmy, one zazdroscily mi bliskosci lasu i nieograniczonych (prawie) mozliwosci jazdy na rowerze oraz wlasnego pokoju i lazienki. Juz w doroslym zyciu zastanawialam sie nad tym wielokrotnie i po roku w mieszkaniu stwierdzilam, ze dom jest bez porownania lepszy takze dla dzieci. Oczywiscie mieszkania moga byc rozne 200m przy Polach Mokotowskich czy Lazienkach w Warszawie musi byc fajne, ale rozumiem, ze pytanie nie bylo co lepsze dom czy mieszkanie. Na pewno jest fajniej jak w okolicy sa jakies dzieci, a osiedla domkow wydaja sie spokojniejsze i bezpieczniejsze niz blokowiska. Pozdrawiam smartcat - 17-03-2005 16:23 wiem, ze juz byly podobne tematy, ale co myslicie o tym? Czy dzieci , ktore wychowuja sie w domkach jednorodzinnych nie sa samotne? Mieszkajac w bloku maja mnostwo znajomych, spotykaja sie chociazby w piaskownicy, odwiedzaja sie nawzajem o roznych porach dnia, kiedy tylko zechca, a dzieci z domkow? Jak to wyglada, czy moze ktos kto mieszkal w dziecinstwie w domku moglby sie podzielic swoimi odczuciami ?? :-? Jak chodzÄ… do jednej szkoÅ‚y w poblizu miejsca zamieszkania to beda po zajeciach rzucać teczke brac rower czy piÅ‚kÄ™ i szaleć z rówieÅ›nikami. Powiem Ci jak zrobiÅ‚a moja szwagierka zeby dzieci miaÅ‚y przyjaciól od maÅ‚ego i nie czuÅ‚y siÄ™ wyalienowane. Już w przedszkolu zapraszaÅ‚a na imieniny i urodziny kolezanki i kolegów swoich dzieci wraz z rodzicami. OczywiÅ›cie z częściÄ… siÄ™ zakolegowaÅ‚a blizej. Co skutkowaÅ‚o pewnymi uÅ‚atwieniami bo raz jedni raz drudzy rodzice zabierali dzieciaki z przedszkola i przez cześć dnia byÅ‚y po opiekÄ… innych dajÄ…c chwile wytchnienia sobie. Jak szÅ‚y do podstawówki nie byÅ‚y przestraszone bo do klasy byli zapisani ich mali przyjaciele. Takie zaprzyjaźnienie siÄ™ z rodzicami swoich pociech ma jeszcze inna dobrÄ… strone. Na zebraniach w przedszkolu czy szkole jako zaprzyjaźniona grupa rodziców majÄ… wiekszÄ… siÅ‚Ä™ nacisku na wychowawców w różnych kwestiach chociazby w sprawie zajeć dodatkowych prowadzonych przez szkoÅ‚e. W szkole tez mechanizm sie powtarza i grono znajomych rodziców ( zaprzyjażnionych) powieksza sie o nastÄ™pne osoby dotad nieznane. Potem byÅ‚y wspólne wyjazdy do Bukowiny na narty. Dzieciaki byÅ‚y w swoim gronie czuÅ‚y sie pewnie bawiÅ‚y siÄ™ razem. Ktoregos roku to wynajelismy caÅ‚y dom gdzie nasze grono wraz z dzieciakami liczyÅ‚o ponad 20 osób. Ale nikt nie zwracaÅ‚ uwagi że szczyle ganija po schodach i wrzeszczÄ… bo bylismy w swoim gronie. Moje np najsilniejsze wiezi przyjacielskie siegajÄ…ce też czasów przedszkola bo tez rodzice sie znali i spotykali. Jagna - 17-03-2005 18:03 Zdziebdzio, ja też siÄ™ nad tym zastanawiaÅ‚am, bo mam dwóch synów i dziaÅ‚kÄ™ na tzw. "zadupiu". I co siÄ™ okazuje - jeżeli kupujecie dziaÅ‚kÄ™ wÅ›ród innych dziaÅ‚ek, nawet daleko od miasta, to wedle dużego prawdopodobieÅ„stwa zamieszkajÄ… tam inne rodziny z dziećmi. U nas na dzieÅ„ dzisiejszy budujÄ… siÄ™ cztery domy i w nich zamieszka oÅ›miu chÅ‚opców (w tym dwóch moich) :D My jeszcze nie mieszkamy a chÅ‚opaki już siÄ™ Å›wietnie razem bawiÄ… przy każdym spotkaniu, dzwoniÄ… do siebie itp. Nie martw siÄ™. Wszystko siÄ™ uÅ‚oży i to pewnie lepiej niż sobie wyobrażasz :D - 17-03-2005 19:11 Dzieci mam już dorosÅ‚e, od urodzenia mieszkaÅ‚y w domku sporo oddalonym od szkoÅ‚y, niewielu mieli rówieÅ›ników w okolicy, w której mieszkalismy. Czasem, owszem, byÅ‚y pretensje o to, że wracajÄ…c do domu ze szkoÅ‚y wÅ‚aÅ›ciwie zostawaÅ‚y odciÄ™te od koleżanek, kolegów, nie byÅ‚o wspólnych powrotów ze swojÄ… "paczkÄ…" (ze wzglÄ™du na odlegÅ‚ość, dla bezpieczeÅ„stwa wożone byÅ‚y samochodem). Każde wyjÅ›cie do koleżanki czy kolegi byÅ‚o wyprawÄ…. Tych z kolei, do odwiedzin, również zniechecaÅ‚a odlegÅ‚ość. Problem rozwiÄ…zaÅ‚ siÄ™, kiedy każde z dzieci znalazÅ‚o swoje konkretne zajÄ™cie. Córka zaczęła codzienne, kilkugodzinne treningi sportowe, co wiazaÅ‚o siÄ™ również ze spotkaniami z rówieÅ›nikami z klubu, musiaÅ‚a dzielić czas na sport i naukÄ™, na resztÄ™ nie byÅ‚o czasu. Syn wsiÄ…kÅ‚ w komputer (nie w gry, uchowaj Boże), zawieranie i pielÄ™gnowanie znajomoÅ›ci nabraÅ‚o dla niego innego wymiaru. Teraz z prespektywy czasu, jako doroÅ›li ludzie, chórem przyznajÄ…, że mieszkanie w domku, z dala od miasta, blokowisk i zwiazanych z nim różnych... puÅ‚apek i pokus, czÄ™sto zgubnych, miaÅ‚o na nich bardzo dobry wpÅ‚yw. Sami również planujÄ… życie z dala od miasta. A ja to popieram :D Pozdr. :D Zdziebdzio - 18-03-2005 09:47 Dzieki dziewczyny!!!! Bardzo mi to pomoze. Moje dzieci sa jeszcze male wiec nie sa w stanie powiedziec gdzie chcialyby mieszkac. Mojej corce zalezy jedynie na tym (5 lat) zeby mialo blisko nad morze :P :lol: :D wiec jej powiedzialam ze teraz mialaby 4 kilomtery blizej nad to morze z Topolina niz z Ursusa. :P :lol: :D Maluszek - 18-03-2005 11:05 Zdziebdzio - u nas po przeprowadzce przez jakieÅ› 2 tygodnie naszej córce byÅ‚o bardzo źle. My w tym czasie zajÄ™ci byliÅ›my rozpakowywaniem, sprzÄ…taniem domu itd i nie poÅ›wiÄ™caliÅ›my jej tyle czasu co poprzednio a ona bidulka caÅ‚y czas sama głównie w domu bo przeprowadziliÅ›my siÄ™ w marcu i pogoda nie sprzyjaÅ‚a do siedzenia w ogrodzie. Ola bardzo te dwa tygodnie ciężko przeżyÅ‚a - nawet chciaÅ‚a zamieszkać u babci. Dopiero jak udaÅ‚o jej siÄ™ poznać dzieci w okolicy jej stosunek do nowego domu siÄ™ zmieniÅ‚ i jest szczęśliwa. Najważniejsze jest to, żeby w okolicy gdzie zamierzacie siÄ™ budować mieszkaÅ‚y dzieci najlepiej wiekowo zbliżone do Twoich. Aga J.G - 18-03-2005 12:43 My co prawda dopiero zaczynamy, ale problem pojawiÅ‚ siÄ™ juz przy kupnie dziaÅ‚ki nasz starsza córka wyraziÅ‚a sie jasno dzialka musi być tam żeby nie musiala zmieniac szkoÅ‚y i byÅ‚o blisko do koleżanke warunek zostaÅ‚ speÅ‚niony nasza dziaÅ‚ka jest oddalona o 15 minut od naszego obecnego miejsca zamieszkania córka jest szczęśliwa My też ponieważ wiem że chetnie bÄ™dzie mieszkaÅ‚a w nowym domu :D JoShi - 18-03-2005 12:52 wiem, ze juz byly podobne tematy, ale co myslicie o tym? Czy dzieci , ktore wychowuja sie w domkach jednorodzinnych nie sa samotne? Mieszkajac w bloku maja mnostwo znajomych, spotykaja sie chociazby w piaskownicy, odwiedzaja sie nawzajem o roznych porach dnia, kiedy tylko zechca, a dzieci z domkow? Jak to wyglada, czy moze ktos kto mieszkal w dziecinstwie w domku moglby sie podzielic swoimi odczuciami ?? :-? Wychowalam sie w domku na wsi. Byl polozony na obrzezach wioski, co sprawialo, ze wlasciwie nie mielismy sasiadow, w przeciwienstwie do innych rowiesnikow ktorych domy staly w bardziej zwartej zabudowie. Ja nie czulam sie samotna. Pomijajac fakt, ze wychowywalam sie z bratem i ze moj kuzyn z pobliskiego miasteczka chetnie przyjezdzal na wakacje to moj kontakt z rowiesnikami byl pewnie rownie czesty jak w przypadku dzieci z blokow. Szkola, no to wiadomo, wszedzie jest tak samo. Nasza miescila sie w duzym parku, co sprzyjalo zabawom i ciagnelo nas na boiska nawet po lekcjach. Moj brat grywal z kolegami mecze pilki noznej a my, dziewczyny czesciej w siatkowke albo koszykowke. A jak bylismy mlodsi to zbieralismy druzyny do beczki albo zbijaka. Po szkole to wiadomo do domu i lekcje (w bloku to samo) a po lekcjach ? Hulaj dusza piekla nie ma. Na rower i wio... Albo do parku na boisko, albo w inne miejsca gromadzenia sie dzieciakow i zawsze cos sie wymyslilo, jakas przejazdzke, albo gre w kapsle, w chowanego, w podchody. A zima zbieralismy sie w starej zwirowni, gdzie byly swietne warunki do jazdy na sankach lub workach. Soboty mijaly dzieciakom pod sklepem, gdzie wszyscy sie gromadzili w oczekiwaniu na dostawy chleba. To obecnie dzieciom nie grozi ale w miescie takich "imprez" nie bylo. Ech tam to sie dopiero wymyslalo zabawy. Teraz mieszkam na wsi i czasem obserwuje przez okno dzieciaki z naszej ulicy. Nic sie nie zmienilo. Spotykaja sie, jezdza na rowerach a zima lepia wspolnie balwana albo jeszcza na lyzwach na pobliskim rozlewisku (plytka woda i nie ma niebezpieczenstwa, sama bym pojezdzila). Ciagle cos razem kombinuja. Nie sadze, zeby czuly sie samotne w swoich domach. magmi - 21-03-2005 13:02 PrzeniosÅ‚am córkÄ™ ((II klasa podstawówki) do szkoÅ‚y w nowym miejscu zamieszkania, wÅ‚aÅ›nie po to, żeby miaÅ‚a swoje towarzystwo, swoje Å›rodowisko rówieÅ›ników jak najbliżej domu, żeby nie czuÅ‚a siÄ™ "wywieziona na koniec Å›wiata". Syna zapisaÅ‚am do lokalnego przedszkola. Uważam teraz, że byÅ‚o to bardzo udane posuniÄ™cie. Koleżanki szkolne mieszakjÄ… w odlegoÅ›ci 5-10 minut na nogach, po lekcjach nawzajem siÄ™ odwiedzajÄ… (oczywiÅ›cie nie codziennie, bo nawet nie majÄ… tyle czasu wolnego). WidzÄ™, że dzieci ze starszych klas po szkole caÅ‚ymi gromadami "odprowadzajÄ…" siÄ™ do domów, bawiÄ… siÄ™ na ulicach osiedla i w ogródkach, pewnie z naszymi bÄ™dzie to samo. W najbliższym sÄ…siedztwie już niedÅ‚ugo bÄ™dziemy mieć sporo dzieci w podobnym wieku do naszych, ale wiÄ™kszość rodziców nie zamierza ich posyÅ‚ać do lokalnej szkoÅ‚y w obawie o jej poziom (jest to obawa caÅ‚kowicie nieuzasadniona, ale przyznajÄ™, że ja też mialam wczeÅ›niej takie rozterki). TrochÄ™ szkoda. SzkoÅ‚Ä… bardzo dzieci Å‚Ä…czy. Ale pewnie i tak bÄ™dÄ… siÄ™ razem bawić. *marta* - 21-03-2005 14:49 Moje dziecko jest niestety odrobinÄ™ narażone na samotność. Może siÄ™ to zmieni (mam takÄ… nadziejÄ™). Niewiele jest w okolicy maÅ‚ych brzdÄ…ców, bo domów jeszcze niewiele. No i rzecz, której zazdroszczÄ™ magmi: miejscowa szkoÅ‚a. Bardzo chÄ™tnie posÅ‚aÅ‚abym dziecko do szkoÅ‚y w naszej wiosce, ale jest to raczej niemożliwe. My pracujemy w Warszawie, rano oczywiÅ›cie moglibyÅ›my zawieźć dziecko do szkoÅ‚y, ale musiaÅ‚oby siedzieć tam do 18:00-19:00 czekajÄ…c na nasz powrót - a to już byÅ‚aby przesada :( Tak naprawdÄ™ to wÅ‚aÅ›nie ta szkoÅ‚a najbardziej mnie martwi. Czy moje dziecko jest skazane na swoich rodziców jako tych, z którymi dociera do/wraca ze szkoÅ‚y? Zdecydowanie wolaÅ‚abym, żeby byli to jej znajomi, przyjaciele ze szkoÅ‚y, a nie ja, mąż i nasz samochód :( [/b] magmi - 22-03-2005 11:18 Ja miaÅ‚am obawy, że jesli zostawiÄ™ córkÄ™ w szkole w mieÅ›cie, to bÄ™dzie jej trudniej zżyć siÄ™ z nowym otoczeniem, że po jakimÅ› czasie - gdy bÄ™dzie trochÄ™ starsza - bÄ™dzie niezadowolona, że na jakiejÅ› wsi zapadÅ‚ej mieszka, gdy "prawdziwe życie" - czytaj życie towarzyskie jej znajomych i przyjaciół - toczy siÄ™ w mieÅ›cie, w okolicach szkoÅ‚y. OczywiÅ›cie, do gimnazjum i liceum i tak bÄ™dzie musiaÅ‚a jeździć. Ale pewnie te dzieciaki z jej podstawówki bÄ™dÄ… jeździć wspólnie (gimbus), bÄ™dzie wiÄ™c dalej miaÅ‚a swoje towarzystwo... Marta, czy twoje dziecko już chodzi do szkoÅ‚y? CoÅ› mi dzwoni, że jeszcze nie, prawda? Czy rzeczywiÅ›cie tak późno wracacie do domu? :( W takiej sytuacji chyba rzeczywiÅ›cie pozostaje przedszkole i szkoÅ‚a blisko pracy rodziców. Ale to rozwiÄ…zanie ma sporo wad. Dziecko chore - po zeszyty na koniec Å›wiata. Wizyty u kolegów/koleżanek - raczej tylko od wielkiego dzwonu. Towarzystwo z klasy siÄ™ spotyka po lekcjach na podwórku czy boisku i grajÄ… w piÅ‚kÄ™ - Twoje czuje siÄ™ wykluczone z tych rozrywek. Z drugiej strony, na pewno nie bÄ™dzie tak źle, gdy w sÄ…siedztwie pojawiÄ… siÄ™ jakieÅ› dzieci w wieku Twojego - pewnie niejedno bÄ™dzie w podobnej sytuacji. A może pora pomyÅ›leć o rodzeÅ„stwie? :wink: *marta* - 22-03-2005 11:41 A może pora pomyÅ›leć o rodzeÅ„stwie? :wink: jeszcze siÄ™ wstrzymam :) maÅ‚a ma dopiero rok i 2 m-ce, ale rodzeÅ„stwo bÄ™dzie miaÅ‚a na pewno! Wszystko co napisaÅ‚aÅ›, to Å›wiÄ™ta prawda. NawiÄ…zanie znajomoÅ›ci i przyjaźni z miejscowymi dziećmi jest bardzo ważne i zdecydowanie Å‚atwiejsze, gdy dziecko chodzi do miejscowej szkoÅ‚y. U nas to nie jest tak, że w sÄ…siedztwie żadnych dzieci nie ma. PojedyÅ„cze sztuki siÄ™ znajdÄ…, ale te gromadne powroty ze szkoÅ‚y, codzienne "wyprawy" w nieznane, odwiedzanie siÄ™ nawzajem - to dopiero jest frajda! Gdy przypomnÄ™ sobie swoje dzieciÅ„stwo, mnóstwo dzieciaków, nie wiedzieliÅ›my, co to jest nuda. Rodzicom nie przyszÅ‚oby nawet do gÅ‚owy, że możemy być samotne, że trzeba nam pomóc, czas jakoÅ› zorganizować, nie byÅ‚o takiej potrzeby. No nic, może nie bÄ™dzie tak źle :) Tyle siÄ™ jeszcze może zmienić... ano rzeczywiÅ›cie :( EluÅ› - 22-03-2005 11:48 U nas jest zupeÅ‚nie inaczej. Dzieciaki ze szkoÅ‚y podstawowej jak idÄ… do gimnazjum to sÄ… dzielone podobno po to, żeby wyrównać poziom wiedzy i dzieje siÄ™ tak, że córka znajomych z klasy 20 osobowej szkoÅ‚y podstawowej trafiÅ‚a do gimnazjum z dwoma chÅ‚opcami z jej klasy na dodatek każdy mieszka w innym koÅ„cu. WiÄ™c po lekcje musi dzwonić na drugi koniec gminy. WiÄ™c zastanawiam siÄ™ czy i tak ktoÅ› nie zniweczy waszych planów Teraz to zupeÅ‚nie inaczej w tych szkoÅ‚ach siÄ™ dzieje. Nikt nie patrzy na przyjaźnie, znajomoÅ›ci. Ma siÄ™ przystosować i już. Magdzia - 22-03-2005 12:32 Moje dziecko jest niestety odrobinÄ™ narażone na samotność. Może siÄ™ to zmieni (mam takÄ… nadziejÄ™). Niewiele jest w okolicy maÅ‚ych brzdÄ…ców, bo domów jeszcze niewiele. No i rzecz, której zazdroszczÄ™ magmi: miejscowa szkoÅ‚a. Bardzo chÄ™tnie posÅ‚aÅ‚abym dziecko do szkoÅ‚y w naszej wiosce, ale jest to raczej niemożliwe. My pracujemy w Warszawie, rano oczywiÅ›cie moglibyÅ›my zawieźć dziecko do szkoÅ‚y, ale musiaÅ‚oby siedzieć tam do 18:00-19:00 czekajÄ…c na nasz powrót - a to już byÅ‚aby przesada :( Tak naprawdÄ™ to wÅ‚aÅ›nie ta szkoÅ‚a najbardziej mnie martwi. Czy moje dziecko jest skazane na swoich rodziców jako tych, z którymi dociera do/wraca ze szkoÅ‚y? Zdecydowanie wolaÅ‚abym, żeby byli to jej znajomi, przyjaciele ze szkoÅ‚y, a nie ja, mąż i nasz samochód :( [/b] Marto, o ile mi wiadomo, to szkoÅ‚a, czy gmina ma obowiÄ…zek zapewnić dzieciom dojazd do i ze szkoÅ‚y, majÄ… te swoje gimbusy. U mnie tam, gdzie nie dojeżdza gimbus, bo np. jest za blisko, albo w mroxne dni dzieci dowożą strażacy swoim samochodem (to dopiero frajda dla dzieciaków!). Czy Twoje dziecko nie mogÅ‚oby wracać do domu takim Å›rodkiem lokomocji? A co robi Twoje dziecko w szkole w Warszawie do tak później godziny? Pewnie wolaÅ‚oby chodzić do lokalnej szkoÅ‚y i integrować siÄ™ z okolicznymi dzieciakami, niż z dziećmi, od których jest ono już oderwane z racji miejsca zamieszkania. ZresztA pewnie też wolaÅ‚oby wracać wczeÅ›nie do domu (14-15?) z grupÄ… kolegów i koleżanek nawet gimbusem niż z rodzicami (18-19). *marta* - 22-03-2005 12:53 Na razie jeszcze jest za malutkie na szkoÅ‚Ä™ (ma roczek), wiÄ™c jeszcze nie protestuje ;) SzkoÅ‚Ä™ mamy oddalonÄ… od domu o jakieÅ› 1,5 km, droga nieutwardzona, z tego co widzÄ™, nic tu po dzieciaki nie przyjeżdża (gimbus oczywiÅ›cie jeździ, ale drogÄ… głównÄ…), dzieciaki sÄ… wożone lub odprowadzane przez rodziców. Może przez te kolejne 5 lat coÅ› siÄ™ zmieni i w 2010 roku napiszÄ™ tutaj, że moje dziecko chodzi jednak do szkoÅ‚y miejscowej :) Na razie szukam towarzystwa dla roczniaka :) Magdzia - 22-03-2005 13:52 Marto, 1,5km. to jest 20 minutowy spacerek! Nawet dla 6-latka! A zapewne jak już bÄ™dzie chodziÅ‚ do szkoÅ‚y, to takich jak on bÄ™dzie masa i bÄ™dÄ… chodzić razem :) MyÅ›laÅ‚am, że to jest kwestia nie wiem - 15 km, to wtedy rzeczywiÅ›cie trzeba siÄ™ zastanowić nad transportem. Ale żeby wozić dziecko do W-wy z powodu 1,5 drogi do szkoÅ‚y?? :o A w ogóle, tak czytajÄ…c posty w tym temacie, można odnieść wrażenie, że traktujecie przeprowadzkÄ™ na wieÅ› jak do buszu, a tamtejszych mieszkaÅ„ców i ich dzieci jak dziwnych tubylców, jakby na Was i Wasze dzieci czychaÅ‚e jakieć dziwne i tajemnicze zagrożenia. A przecież to sÄ… normalnie ludzie, normalne dzieci! Ja wychowaÅ‚am siÄ™ na wsi i nigdy nie narzekaÅ‚am na smotność, wokół miaÅ‚am masÄ™ kolegów - sÄ…siadów w różnym wieku, ale wszyscy Å›wietnie siÄ™ bawiliÅ›my, zarówno jako maÅ‚e dzieci, jak i nastolatki. *marta* - 22-03-2005 14:08 Magdzia, ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Mam dać 6-latkowi klucze w Å‚apkÄ™ i od 14-tej niech sobie radzi sam, wieczorem rodzice wrócÄ… to siÄ™ nim zajmÄ…. Może ja przesadzam, nie wiem, ale w gÅ‚owie mi siÄ™ to nie mieÅ›ci :-? WokoÅ‚o mojego domu sÄ… pola, sÄ…siadów wprawdzie mam kilku, ale do wieczora też ich nie ma w domu. Nie traktujÄ™ wsi jak buszu, nie wiem, skÄ…d to przekonanie. TraktujÄ™ jedynie moje dziecko jak najcenniejszy mój skarb i w życiu nie naraziÅ‚abym jej na niebezpieczeÅ„stwo jakie niesie za sobÄ… pozostawienie maÅ‚ego dziecka (bo zapewniem, że 6-, 7-letnie dzieci sÄ… jeszcze maÅ‚e) samemu sobie przez tyle godzin. Jagna - 22-03-2005 19:03 Marta, pięć lat to kawaÅ‚ czasu, jeszcze wiele może siÄ™ zmienić. A poza tym już teraz widzÄ™ jakieÅ› wyjÅ›cie z tej sytuacji. Dziecko chodzi do szkoÅ‚y miejscowej a po szkole odbiera je opiekunka i siedzi z brzdÄ…cem do Waszego powrotu. Masz jeszcze bardzo dużo czasu na wyszukanie sobie w okolicy zaufanej pani, która zajmie siÄ™ dzieckiem po poÅ‚udniu. Przecież wożąc dziecko do szkoÅ‚y przy Waszej pracy, ktoÅ› i tak musi siÄ™ nim zająć po lekcjach, prawda? Åšwietlice nie pracujÄ… do 19-tej z tego co wiem. A taka "ciocia" ma jeszcze ten plus, że w razie choroby dziecka też zostanie a Ty nie bÄ™dziesz musiaÅ‚a iść co chwila na zwolnienie. Co Ty na to? Maluszek - 23-03-2005 09:07 marta - moja córka ma prawie 11 lat a ja jÄ… wożę do szkoÅ‚y do Warszawy bo doszÅ‚am do takiego samego wniosku jak Ty :D Ola woli taki ukÅ‚ad bo w szkole przebywa ze swoimi starymi koleżankami a po powrocie do domu bawi siÄ™ z "tubylczymi" dziećmi :D Magdzia - 23-03-2005 09:13 Magdzia, ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Mam dać 6-latkowi klucze w Å‚apkÄ™ i od 14-tej niech sobie radzi sam, wieczorem rodzice wrócÄ… to siÄ™ nim zajmÄ…. Może ja przesadzam, nie wiem, ale w gÅ‚owie mi siÄ™ to nie mieÅ›ci :-? No cóż, mam wrażenie, że wiÄ™kszość dzieci w Polsce tak wÅ‚aÅ›nie robi, w koÅ„cu to żadna sztuka otworzyć sobie drzwi i je za sobÄ… zamknąć. Ja jestem za tym, aby dawać dzieciom jak najwiÄ™cej samodzielnoÅ›ci, a nie osÅ‚aniać je kloszem. A co robiÅ‚oby Twoje dziecko, gdybyÅ› mieszkaÅ‚a w Warszawie, przy Waszym trybie pracy - dziecko koÅ„czy szkoÅ‚Ä™ o 13-15, a Ty pracujesz do 17. Gdzie ten czas spÄ™dza dziecko?? PrawdÄ™ mówiÄ…c, nie widzÄ™ tu różnicy miÄ™dzy wsiÄ… a miastem. Tak czy inaczej z dzieckiem trzeba coÅ› zrobić, a na wsi jest bezpieczeniej niż w mieÅ›cie, i ja osobiÅ›cie wolaÅ‚abym, żeby moje dziecko wracaÅ‚o samotnie polnÄ… droga niż warszawskÄ… ulicÄ…. Magdzia - 23-03-2005 09:20 marta - moja córka ma prawie 11 lat a ja jÄ… wożę do szkoÅ‚y do Warszawy bo doszÅ‚am do takiego samego wniosku jak Ty :D Ola woli taki ukÅ‚ad bo w szkole przebywa ze swoimi starymi koleżankami a po powrocie do domu bawi siÄ™ z "tubylczymi" dziećmi :D Maluszku, do jakiego wieku córeczki bÄ™dziesz jÄ… wozić? Aż skoÅ„czy studia i siÄ™ wyprowadzi? Ja przychodziÅ‚am sama do domu na dÅ‚ugo przed rodzicami, odrabiaÅ‚am lekcje, sprzÄ…taÅ‚am swój pokój, czasem nawet zrobiÅ‚am jakÄ…Å› drobnÄ… pracÄ™ w domu (np. obraÅ‚am ziemniaki na obiad). 6-7 latek to nie niemowlak, dzieci uwielbiajÄ… różne "dorosÅ‚e" zadania bo wiedzÄ… wtedy, że traktujemy je poważnie, i wierzymy, że sÄ… odpowiedzialne i dadzÄ… sobie radÄ™. W przeciwnym wypadku wyrastajÄ… na wypielÄ™gnowanych, niezaradnych życiowo ludzi. EluÅ› - 23-03-2005 09:33 Na razie ustawa mówi jednoznacznie, że gmina musi zapewnić dowóz dzieciakom które majÄ… do pokonania wiÄ™cej niż 3 km. Jednak można indywidualnie negocjować u Wójta i w sytuacji kiedy dzieciaków bÄ™dzie wiÄ™cej to jeżeli bÄ™dzie miaÅ‚ Å›rodki i dobre chÄ™ci to może siÄ™ zgodzić na krótszy odcinek drogi. Z doÅ›wiadczenia wiem, że rozwiÄ…zaniem jest również dowożenie na zmiany przez rodziców. Jeżeli zaÅ› chodzi o pozostawianie dzieciaka bez opieki do 8 roku życia to nie wchodzi to w grÄ™./można zostać nawet ukaranym/. ByÅ‚ też taki przepis ,że opiekun musiaÅ‚ podpisać w szkole stosowne oÅ›wiadczenie, że przyprowadzi do szkoÅ‚y dziecko i z niej odbierze. Chodzi o to, że taki maluch nie może sam poruszać siÄ™ drogÄ… publicznÄ…. OpowiadaÅ‚abym siÄ™ chyba za wariantem opiekunki. Z reguÅ‚y na tz. prowincji Å‚atwiej o zaufanÄ… osobÄ™ która bÄ™dzie chciaÅ‚a sobie dorobić, myÅ›lÄ™ że i cenowo znacznie korzystniej niż w dużym mieÅ›cie. Opiekunka która poÅ›wiÄ™ci czas dziecku, jest to dużo leprze rozwiÄ…zanie niż pozostawianie dzieciaka do 19.00 w dużym mieÅ›cie w Å›wietlicy. Chyba nie ma sytuacji bez wyjÅ›cia zawsze jakoÅ› siÄ™ uÅ‚oży i nie ma co zawczasu siÄ™ martwić. Maluszek - 23-03-2005 09:46 Magdziu - bÄ™dÄ™ jÄ… wozić tak dÅ‚ugo jak trzeba. Przede wszystkim Ola niedÅ‚ugo pójdzie do gimnazjum (wybraÅ‚a sobie gimnazujm w Warszawie) wiÄ™c albo bÄ™dzie korzystaÅ‚a z autobusów, żeby siÄ™ do niego dostać albo bÄ™dÄ™ jÄ… wozić (tak bÄ™dzie chyba zdecydowanie szybciej) potem liceum (pewnie też w Warszawie) wiÄ™c raczej nie mamy dużego wyboru jak tylko jÄ… dowozić. Ale tak to już jest jak siÄ™ mieszkasz poza miastem gdzie nie ma dużego wyboru szkół. Inaczej przedstawia siÄ™ sprawa w mieÅ›cie gdzie szkoÅ‚y masz pod nosem i nie boisz siÄ™, że dziecku coÅ› siÄ™ stanie. Jak na razie nie wyobrażam sobie, żeby Olka sama dojeżdżaÅ‚a z Warszawy do Marek a poza tym ona też tego nie chce. Po szkole idzie do babci, ja jÄ… odbieram po pracy i jedziemy do domu. Jak na razie takie rozwiÄ…zanie siÄ™ sprawdza. Honorata - 23-03-2005 10:03 marta - moja córka ma prawie 11 lat a ja jÄ… wożę do szkoÅ‚y do Warszawy bo doszÅ‚am do takiego samego wniosku jak Ty :D Ola woli taki ukÅ‚ad bo w szkole przebywa ze swoimi starymi koleżankami a po powrocie do domu bawi siÄ™ z "tubylczymi" dziećmi :D Maluszku, do jakiego wieku córeczki bÄ™dziesz jÄ… wozić? Aż skoÅ„czy studia i siÄ™ wyprowadzi? Ja przychodziÅ‚am sama do domu na dÅ‚ugo przed rodzicami, odrabiaÅ‚am lekcje, sprzÄ…taÅ‚am swój pokój, czasem nawet zrobiÅ‚am jakÄ…Å› drobnÄ… pracÄ™ w domu (np. obraÅ‚am ziemniaki na obiad). 6-7 latek to nie niemowlak, dzieci uwielbiajÄ… różne "dorosÅ‚e" zadania bo wiedzÄ… wtedy, że traktujemy je poważnie, i wierzymy, że sÄ… odpowiedzialne i dadzÄ… sobie radÄ™. W przeciwnym wypadku wyrastajÄ… na wypielÄ™gnowanych, niezaradnych życiowo ludzi. Wiesz Magdzia, to chyba kazdy musi rozwiazac sam i stawic czoÅ‚o swoim lÄ™kom, obawom o dziecko itd. Mysle, ze piszac o wozeniu studentki troche sie za bardzo wyzlosliwilas, niepotrzebnie. Sa rozne modele wychowania dzieci, tzw. luzacki, w ktorym dzieciom wolno wszytsko, a wiec od najmlodszych lat maja duzo samodzielnosci i taki model gdzie dzieci sa pod wieksza kontrola rodzicow. Ktory jest lepszy? Daleko mi tu do oceniania... Pamietam tylko z wlasnego dziecinstwa, jak spedzalam zwykle 2 misieace nad morzem rodzinke ktora dwojke swoich dzieci w wieku kilku lat (dziewczynka 4 lata, jej brat 8 lat) nad wyraz czesto zostawiala samych sobie , tak wiec dzieci chodzily na plaze same przez las 1,5 km, bawilys ie na plazy i kapaly w morzu same, wracaly same i byly do weiczora same, rodzice zas mieli luz-blus na swoje sprawy na wakcjach. Tzn. dzieci nie byly do konca same, gdyz inni rodzice czuli sie niejako w obowiazku i nei proszeni przez nikogo, przygarnac je na swoj kocyk, uwazac na nie podczas kapieli w duzych falach BaÅ‚tyku, nakarmic po powrocie z plazy , czy chociazby przypomniec o zmianie mokrych majtek po kapieli. do dzis podziwiam wyluzowanie tych rodzicow, co zaowocowlao jednak tym, ze co prawda do zadnej tragedii na szczescie nie doszlo, ale dzieci czesto byly chore, ulegaly roznym wypadkom, wyrosly na osoby niezalezne to prawda ale i na duzych egocentrykow niezwiazanych z rodzenstwem czy domem. Zimny wychów -sÅ‚abe relacje rodzinne. Mozna i tak! Byl tez inny model. Dziewczynki ktorej nawet w wieku nastu lat i to w towarzystwie innych doroslych niz jej rodzice nie pozwalano pojsc na plaze, do lasu czy chociazby na deptak na lody. A teraz kiedy jest dorosla nie pozwala jej sie na wybor partnera zyciowego , czy swojej sciezki kariery zawodowej. Mozna i tak - To jest znowu nadopiekunczosc i w ten sposob tez krzywdzi sie dziecko. Mysle, ze jak we wszytskim trzeba znalezc umiarkowanie i zÅ‚oty srodek. Ale powaznie zastanowilabym sie nad puszczaniem samej do domu 6-scio latki, ale i 11-sto latki, ktora musi poradzic sobie ze swoim bezpiecznstwem (ruch drogowy, rozni dziwni ludzie pytajacy o droge -wiecie o co chodzi), owtieraniem i zamykaniem naszych domow-fortec uzbrojonych w alarmy itp)... magmi - 23-03-2005 10:08 Dzieci mogÄ… chodzić same do szkoÅ‚y i wracać, a nawet jeździć autobusem, nosić klucze od domu i radzić sobie samodzielnie, ale na litość boskÄ…, nie w wieku 6-7 lat! Owszem, to prawda, że sporo dzieci w tym wieku jest zostawianych samych sobie. PrawdÄ… jest też, że sma widujÄ™ i nawet czterolatki biegajÄ…ce po ulicach miasta do późnego wieczora, bez żadnej opieki. To nie jest żaden wzór do naÅ›ladowania, tylko dowód strasznego zaniedbania i braku wyobraźni rodziców. Przepraszam za chwyt poniżej pasa, ale z tego co piszesz, Magdziu, goÅ‚ym okiem widać, że po prostu nie masz dzieci. Moim zdaniem (i zdaniem wiÄ™kszoÅ›ci znanych mi osobiÅ›cie rodziców), bezpieczny wiek wzglÄ™dnej samodzielnoÅ›ci zaczyna siÄ™ gdzieÅ› pod koniec podstawówki (11-12 lat). Marto, ja bym siÄ™ zastanowiÅ‚a w przyszÅ‚oÅ›ci nad wariantem, który proponuje Jagna (o ile nic siÄ™ w Waszej sytuacji nie zmieni). Mnie też coÅ› takiego chodziÅ‚o po gÅ‚owie. W szkole, do której chodzi moja córka, nauczyciele nawet poÅ›redniczÄ… w takich ukÅ‚adach: kojarzÄ… rodziców, którzy dÅ‚ugo pracujÄ… z mamami niepracujÄ…cymi zawodowo (czÄ™sto sÄ… to rodzice dzieci z tej samej klasy). Dziecko "pracusiów" jest odbierane przez niepracujÄ…cÄ… mamÄ™ kolegi, je u nich obiad, odrabiajÄ… lekcje, no i od razu ma towarzystwo do zabawy! A niepracujÄ…ca mama ma okzajÄ™ coÅ› zarobić. Wydaje mi siÄ™, że to sÄ… bardzo rozsÄ…dne ukÅ‚ady, korzystne dla wszystkich... Maluszek - 23-03-2005 10:26 Ogólnie tak sobie myÅ›lÄ™, że dowożenie dziecka do szkoÅ‚y nie jest jakimÅ› straszliwym wyrazem nadopiekuÅ„czoÅ›ci ze strony rodziców. Takie sÄ… realia jak siÄ™ mieszka na wsi a pracuje w mieÅ›cie. My jesteÅ›my w tej dobrej sytuacji, że obok szkoÅ‚y do której chodzi nasza córka mieszkajÄ… moi teÅ›ciowie, którzy niÄ… siÄ™ opiekujÄ… po szkole. Bardzo dÅ‚ugo rozważaÅ‚am ten problem czy Ola powinna chodzić do miejscowej szkoÅ‚y i tam czekać na nas do 17-18 czy powinna sama wracać do domu przez bardzo ruchliwÄ… ulicÄ™ gdzie praktycznie non stop dochodzi do Å›miertelnych wypadków czy pozostawić jÄ… w starej szkole i jÄ… dowozić. ZdecydowaliÅ›my siÄ™ na dowożenie i tak pewnie bÄ™dzie aż pójdzie na studia. Po szkole Ola idzie do teÅ›ciów albo umawia siÄ™ z koleżankami z klasy a w domu po szkole musiaÅ‚aby siedzieć w domu i na nas czekać. *marta* - 23-03-2005 14:58 magmi, ja też myÅ›laÅ‚am o tym, co zaproponowaÅ‚a Jagna (opiekunka, która odbiera dziecko). Mam jeszcze mnóstwo czasu, tyle siÄ™ jeszcze może zmienić, wiÄ™c na razie tylko teoretyzujÄ™ :) Moje dziecko ma babciÄ™ w Warszawie, wiÄ™c posÅ‚anie jej do szkoÅ‚y blisko miejsca zamieszkania babci też jest caÅ‚kiem dobrym wyjÅ›ciem (czyli podobnie jak u Maluszka maÅ‚a spÄ™zaÅ‚aby czas po lekcjach u babci lub u koleżąnek/kolegów). Natomiast to, co mówi Magdzia, to dla mnie rozwiÄ…zanie nie tylko nie do przyjÄ™cia, ale również w życiu nawet nie rozważaÅ‚abym takiego rozwiÄ…zania. Magdziu droga, ja też wracaÅ‚am do domu sama ze szkoÅ‚y, dostawaÅ‚am klucz i po sprawie. ByÅ‚am bardzo samodzielna i tego samego zamierzam nauczyć moje dziecko. Ale nie w sposób, jaki proponujesz. To byÅ‚y po pierwsze zdecydowanie inne czasy, rodzice wracali do domu ok 14:00, 15:00, moja droga ze szkoÅ‚y to byÅ‚a droga wÅ›ród bloków (mieszkaÅ‚am w mieÅ›cie), nie polna droga, którÄ… rzadko ktoÅ› chodzi. Na dodatek nasz dom jest trochÄ™ na odludziu, wprawdzie, za nami sÄ… jeszcze 3 domy, ale co z tego?). Aż dziwne, że muszÄ™ to tÅ‚umaczyć dorosÅ‚ej osobie, ale wyobraź sobie malutkÄ… dziewczynkÄ™ wÄ™drujÄ…cÄ… po takiej drodze chociażby zimÄ…. PominÄ™ Å›nieg (w tym roku akurat nie do przebrniÄ™cia miejscami dla dorosÅ‚ego czÅ‚owieka), ale załóżmy, że maÅ‚a zostaÅ‚a w szkole dÅ‚użej, wraca o 16:00-17:00 - wtedy jest już ciemno. Magdziu, nie wiem, gdzie Ty mieszkasz, ale domyÅ›lam siÄ™, że wiÄ™kszość z nas tutaj wypowiadajÄ…cych siÄ™, nie mieszka na typowej wsi (takiej sprzed 20-30 lat): czyli niezbyt Å‚adne domy, wszyscy siÄ™ znajÄ…, jest bezpiecznie. Mieszkamy w nowych domach, które czÄ™sto stajÄ… siÄ™ obiektem zainteresowania zÅ‚odziei. Taki maluch samotnie wracajÄ…cy do domu i samotnie spÄ™dzajÄ…cy tam czas do wieczora to dopiero musi być zachÄ™ta! WiÄ™c powtarzam: życiu nie zdecydowaÅ‚abym siÄ™ na narażenie mojego dziecka na niebezpieczeÅ„stwo. Ja nazywam to troskÄ… o wÅ‚asne dziecko, Ty możesz nazywać to trzymaniem dziecka pod kloszem. Co do wożenia dziecka do szkoÅ‚y, w dużych miastach (ja mam akurat doÅ›wiadczenia z WarszawÄ…) czasem nie ma innego wyjÅ›cia. Nie wszyscy decydujÄ… siÄ™ na posÅ‚anie dziecka blisko swojego miejsca zamieszkania. Trudno wiÄ™c oczekiwać, że dziecko bÄ™dzie jechaÅ‚o samo do drugiej dzielnicy, tylko dlatego, że ktoÅ› nazwie go nadopiekuÅ„czym. Poza tym, najzwyczajniej w Å›wiecie samochodem jest szybciej i wygodniej. Mam znajomych, którzy wciąż wożą swoje dzieci do szkoÅ‚y, teraz jest to gimnazjum, bo wyprawa autobusem (z przesiadkÄ…) trwaÅ‚aby wieki. jeÅ›li i dziecku i rodzicom to pasuje to nie widzÄ™ problemu. magmi - 24-03-2005 09:51 RozwiÄ…zanie, które wybraÅ‚a Maluszek, a także wielu innych rodziców (szkoÅ‚a w mieÅ›cie + babcia w mieÅ›cie = dziecko w mieÅ›cie do późnego popoÅ‚udnia pod opiekÄ… babci) jest jak najbardziej wygodne i bezpieczne. Dla mnie ma natomiast jednÄ… wadÄ™. PrzeksztaÅ‚ca DOM w sypialniÄ™. RozpoczynajÄ…c budowÄ™ domu, miaÅ‚am takÄ… Å›wietlanÄ… wizjÄ™, że bÄ™dzie to DOM z prawdziwego zdarzenia. Taki, w którym toczy siÄ™ życie caÅ‚ej rodziny. Do którego dzieci wracajÄ… po szkole i bawiÄ… siÄ™ w ogrodzie albo na osiedlowej uliczce, koniecznie z kolegami rzecz jasna, gdzie odrabiajÄ… lekcje w swoich pokojach (albo i nie w swoich :wink: ), gdzie wszyscy razem jadamy obiady... WiÄ™c już wybierajÄ…c dziaÅ‚kÄ™, dużo uwagi poÅ›wiÄ™ciÅ‚am okolicy, zakÅ‚adajÄ…c, że w to wÅ‚aÅ›nie miejsce ma siÄ™ przenieść życie nasze i naszych dzieci. MyÅ›lÄ™, że tak jak myÅ›laÅ‚am wtedy ja, myÅ›li wiele osób, gdy do budowy domu siÄ™ zabiera. JeÅ›li jednak rodzice wybierajÄ… takÄ… wersjÄ™ poÅ‚owicznÄ… - tzn. szkoÅ‚a dziecka w mieÅ›cie i pobyt po szkole np. u babci obok szkoÅ‚y, a dopiero na wieczór caÅ‚a rodzina wraca do domu - dużo z tej wizji rodzinnego domu siÄ™ traci. Czy dziecko bÄ™dzie naprawdÄ™ lubić ten dom, to miejsce, tÄ™ okolicÄ™? Czy bÄ™dzie siÄ™ tu czuÅ‚o dobrze, czy też bÄ™dzie siÄ™ przy każdej okacji "wyrywać" do miasta, gdzie na co dzieÅ„ toczy siÄ™ jego życie? *marta* - 24-03-2005 10:18 Czy dziecko bÄ™dzie naprawdÄ™ lubić ten dom, to miejsce, tÄ™ okolicÄ™? Czy bÄ™dzie siÄ™ tu czuÅ‚o dobrze, czy też bÄ™dzie siÄ™ przy każdej okacji "wyrywać" do miasta, gdzie na co dzieÅ„ toczy siÄ™ jego życie? BÄ™dzie bÄ™dzie :) A tak poważnie, jak zwykle masz racjÄ™. Dlatego cieszÄ™ siÄ™, że przede mnÄ… jeszcze 5 lat rozważaÅ„ :) U Maluszka sytuacja byÅ‚a o tyle lepsza, że jej córka przeprowadziÅ‚a siÄ™ na wieÅ›. MieszkaÅ‚a w mieÅ›cie, tam chodziÅ‚a do szkoÅ‚y, miaÅ‚a przyjaciół, miaÅ‚a swój Å›wiat, którego nie chciaÅ‚a zmieniać o 180st a tylko o kilkadziesiÄ…t :) i wcale jej siÄ™ nie dziwiÄ™. Ja natomiast zafundujÄ™ dziecku życie A albo życie B, tylko takie bÄ™dzie znaÅ‚o, i chciaÅ‚abym, aby byÅ‚ to wybór tego lepszego... Maluszek - 24-03-2005 10:30 magmi - jesteÅ› w praktycznie komfortowej sytuacji bo pracujesz tylko na pół etatu (jeżeli siÄ™ nie mylÄ™) i w takiej sytuacji to co opisujesz jest możliwe do wykonania :D Natomiast gorzej jest jak rodzice pracujÄ… na caÅ‚y etat - wtedy nie ma wyboru i faktycznie w domu siÄ™ jest tylko wieczorami. A teraz dziecko zdecydowanie wiÄ™cej czasu spÄ™dza na dworze (odkÄ…d mieszkamy w domu) niż jak mieszkaliÅ›my w Warszawie bo tam nie byÅ‚o gdzie iść z dziećmi - place zabaw zabetonowane, samochody - tak, że baÅ‚am siÄ™ jÄ… tam samÄ… puszczać. A teraz Ola praktycznie popoÅ‚udnia spÄ™dza z dziećmi gdzieÅ› na okolicznych Å‚Ä…kach i ciężko latem jÄ… do domu zagonić. magmi - 24-03-2005 10:32 OczywiÅ›cie, jest Å‚atwiej, gdy dzieci sÄ… maÅ‚e. Dlatego miÄ™dzy innymi warto budować dom jak najszybciej :D. Ja mam zawsze w pamiÄ™ci budowÄ™ domu moich rodziców. Gdy siÄ™ zaczynaÅ‚a, bardzo siÄ™ cieszyÅ‚am na swój wÅ‚asny pokój, ogródek, kominek itd., byÅ‚ plan zmiany szkoÅ‚y (podstawowej), byÅ‚a mowa o liceum na miejscu, przyjmowaÅ‚am to wszystko bez zatrzeżeÅ„. Ale wszystko strasznie siÄ™ rozciÄ…gnęło w czasie (budowa"tymi rÄ™cami" i w czasach ciężkiego kryzysu) i gdy doszÅ‚o do przeprowadzki, ja zaczynaÅ‚am już ostatniÄ… klasÄ™ liceum. I po prostu odmówiÅ‚am przeprowadzenia siÄ™ do tego domu. Nie i koniec. Moje życie byÅ‚o gdzie indziej. ZamieszkaÅ‚am w mieÅ›cie z mojÄ… starszÄ… (dorosÅ‚Ä… już wtedy) siostrÄ…, której rodzice zostawili mieszkanie. Nigdy tego domu nie polubiÅ‚am, nigdy nie czuÅ‚am siÄ™ tam u siebie, chociaż później przez krótki czas tam mieszkaÅ‚am. To tak na marginesie. Ale równoczeÅ›enie trochÄ™ na temat. Wielu rodziców zakÅ‚ada, że dzieci podzielajÄ… ich entuzjazm do budowy domu, do przeprowadzki w "piÄ™kne okolicznoÅ›ci przyrody". A czasem jest tak, że trzeba wÅ‚ożyć sporo wysiÅ‚ku, żeby dzieci do tej naszej nowej wizji życia przekonać... Maluszek - 24-03-2005 10:39 To tak na marginesie. Ale równoczeÅ›enie trochÄ™ na temat. Wielu rodziców zakÅ‚ada, że dzieci podzielajÄ… ich entuzjazm do budowy domu, do przeprowadzki w "piÄ™kne okolicznoÅ›ci przyrody". A czasem jest tak, że trzeba wÅ‚ożyć sporo wysiÅ‚ku, żeby dzieci do tej naszej nowej wizji życia przekonać... Magmi - masz racjÄ™ :D Starszym dzieciom trudniej jest siÄ™ dostosować do nowych warunków bo to i zmiana szkoÅ‚y i nowe znajomoÅ›ci (pod warunkiem, że w okolicznych domach mieszkajÄ… dzieci) - dlatego, żeby naszego dziecka aż tak nie stresować wozimy jÄ… do szkoÅ‚y w Warszawie. A maluchy szybciej siÄ™ dostosujÄ… do takich warunków. magmi - 24-03-2005 10:41 magmi - jesteÅ› w praktycznie komfortowej sytuacji bo pracujesz tylko na pół etatu (jeżeli siÄ™ nie mylÄ™) i w takiej sytuacji to co opisujesz jest możliwe do wykonania :D Natomiast gorzej jest jak rodzice pracujÄ… na caÅ‚y etat - wtedy nie ma wyboru i faktycznie w domu siÄ™ jest tylko wieczorami. Maluszku, oczywiÅ›cie, masz racjÄ™, JESTEM w komfortowej sytucji (no może poza kwestiÄ… finansowÄ… :roll: :wink: ). Ale ja nie zawsze pracowaÅ‚am na pół etatu (dopiero od czasu zakoÅ„czenia urlopu macierzyÅ„skiego z okazji mojego mÅ‚odszego dziecka, czyli od trzech lat). I na pewno nie bÄ™dzie tak w nieskoÅ„czoność, bo mój pracodawca naciska ciÄ…gle, żebym wróciÅ‚a do normalnego czasu pracy. Nawet wtedy jednak nie bÄ™dÄ™ do domu wracaÅ‚a wieczorem, tylko popoÅ‚udniu. Jak wtedy zorganizujÄ™ życie nam i dzieciom? MyÅ›lÄ™ nad tym. Syn w przedszkolu - na razie nie ma problemu, przedszkole czynne do 17.00. Córka bÄ™dzie coraz starsza (ma teraz 9 lat), niedÅ‚ugo (za jakieÅ› 2 lata)bÄ™dzie można dać jej klucze - bÄ™dzie wracać do domu z gromadÄ… koleżanek z klasy, które mieszkajÄ… niedaleko... Problemy dajÄ… siÄ™ na ogół rozwiÄ…zywać na różne sposoby, nie tylko na jeden. Nie krytykujÄ™ Was i Waszych wyborów, każdy wybór ma swoje wady i zalety. Pozdrawiam. Maluszek - 24-03-2005 10:48 Magmi - wcale nie uznaÅ‚am Twoich słów za krytykÄ™. StaraÅ‚am siÄ™ wytÅ‚umaczyć, że nie zawsze da siÄ™ wszystko pogodzić tak jakbyÅ›my chcieli. Najważniejsze jest to, żeby nasze maluchy w nowych domkach czuÅ‚y siÄ™ szczęśliwe :D *marta* - 25-03-2005 09:30 No dobra, dyskusja siÄ™ urwaÅ‚a, a ja, majÄ…c jeszcze 5 lat przed sobÄ…, zamiast o Å›wiÄ™tach, myÅ›lÄ™, gdzie wysÅ‚ać dziecko do szkoÅ‚y ;) A tak poważnie, to tak sobie myÅ›lÄ™, że rozwiÄ…zanie "dowożenie dziecka do miasta" ma jednÄ… ogromnÄ… zaletÄ™: spÄ™dzamy z dzieckiem wiÄ™cej czasu. Rano jedziemy razem (podróż trwa przecież czÄ™sto godzinÄ™ albo i dÅ‚użej, gdy sÄ… korki), spowrotem podobnie. Można sobie pogadać :) OdbieraÅ‚abym dziecko zaraz po 17-tej, czyli mielibyÅ›my caÅ‚e 2-3 godziny wiÄ™cej dla siebie niż w przypadku rozwiÄ…zania "szkoÅ‚a miejscowa". Bo smutno mi, jak sobie pomyÅ›lÄ™, że biedny maÅ‚y uczeÅ„, który ma pewnie ogromnÄ… radochÄ™ z chodzenia do szkoÅ‚y (na poczÄ…tku oczywiÅ›cie), czeka na mamÄ™ do 19-tej, żeby siÄ™ podzielić wrażeniami :( ...tak sobie rozważam. Nie wiem, czy komuÅ› chce siÄ™ jeszcze o tym dyskutować, bo Å›wiÄ™ta już mamy :) WesoÅ‚ych ÅšwiÄ…t życzÄ™ wszystkim budujÄ…cym i ich dzieciakom! Maluszek - 25-03-2005 10:04 marta - masz racjÄ™ :D W tym czasie sporo sobie gadamy z OlkÄ…. A jest jeszcze drugi plus tych podróży - Ola znacznie wiÄ™cej czyta książek niż do tej pory :D pozdrawiam serdecznie :D magmi - 25-03-2005 10:08 Szczerze mówiÄ…c, Marto, tego aspektu sprawy nie braÅ‚am pod uwage, bo nas i naszych dzieci akurat on nie dotyczy. Jazda od domu do centrum miasta zajmuje nam 10-15 minut (to jest urok mniejszych miast :wink:). Zgadzam siÄ™, że przy tak dÅ‚ugich dojazdach to rzeczywiÅ›cie jest argument - że w samochodzie można sobie z dzieckiem porozmawiać, spÄ™dzić razem czas. Pozdrawiam wiosennie i Wielkanocnie wszystkich rodziców i ich pociechy! Magdzia - 25-03-2005 10:20 Dzieci i ich wychowanie to temat kontrowersyjny, każdy ma inny sposób na to. Ja faktycznie dzieci jeszcze nie mam, ale za kilka miesiÄ™cy siÄ™ to zmieni, wiÄ™c dla mnie temat tez zaczyna być ważny. Rozumiem, że każda matka inaczej widzi kwestie bezpieczeÅ„stwa swoich dzieci, zwÅ‚aszcza matka, która sama wychowaÅ‚a siÄ™ w mieÅ›cie a wieÅ› traktuje jak obce, egzotyczne i nieznane miejsce. Ja wychowaÅ‚am siÄ™ na wsi, mieszkaÅ‚am tez w mieÅ›cie i DLA MNIE wieÅ› jest bezpieczniejsza niż miasto. I wcale nie mam na myÅ›li takiej wsi jak pisaÅ‚a *marta* - wieÅ› "w kupie", wszyscy siÄ™ znajÄ… itp. Mieszkan na mojej wsi od pół roku, nikogo tam nie znam, mieszkamy na koÅ„cu drogi, przed nami Å‚Ä…ki, rzeka i las za rzekÄ…. Mimo wszystko, uważam, że jest to miejsce bezpieczniejsze dla dziecka niż najbardziej ruchliwa i uczÄ™szczana ulica w mieÅ›cie. I moje dziecko bÄ™dzie miaÅ‚o do szkoÅ‚y podstawowej ok. 3 km w tym ok. 1 km. do drogi, którÄ… jeździ szkolny autobus. A ponieważ my z mężem nie dojeżdzamy samochodem do pracy, a jeździmy pociÄ…giem, bÄ™dÄ™ odprowadzać ew. dziecko do tej głównej drogi na autobus, bo i tak chodzÄ™ tamtÄ™dy na pociÄ…g. MyÅ›lÄ™, że bÄ™dzie wracaÅ‚o samo lub z koleżankami/kolegami. Nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka w nerwicy maniakalno przeÅ›ladowczej i uczenia go, że Å›wiat zewnÄ™trzny poza domem i samochodem rodziców jest zÅ‚y, i wszÄ™dzie czajÄ… siÄ™ zÅ‚odzieje, zboczeÅ„cy i gwaÅ‚ciciele, i dziecko nie jest w stanie poradzić sobie w tym Å›wiecie. Nawet maÅ‚e dziecko można nauczyć, żeby nie rozmawiaÅ‚o nigdy z obcymi, nie przyjmowaÅ‚o od nich niczego, nie zatrzymywaÅ‚o sie, można nauczyć dziecko otwierania i zamykania domu (przecież chyba nikt nie zastawia drzwi szafÄ…??) i zabronić wpuszczania kogoklowiek do domu podczas nieobecnoÅ›ci rodziców. Dzieci sÄ… mÄ…drzejsze niż nam siÄ™ wydaje. I nie rozumiem też, co to za nieszczęście dla dziecka "czekać samotnie na rodziców". Przecież może zaprosić do domu koleżanki, może też samotnie odrabiać lekcje, bawić siÄ™. Przecież dziecko nie stoi w oknie kilka godzin czekajÄ…c na powrót mamy i taty. Jak pisaÅ‚am - ja wychowaÅ‚am siÄ™ na wsi, w wieku 6-7 lat umiaÅ‚am sobie radzić sama z czasem, nikt mnie nie napadÅ‚, nie zgwaÅ‚ciÅ‚. Fak, mieszkaÅ‚am od szkoÅ‚y "przez ulicÄ™", ale bardzo wiele dzieci mieszkaÅ‚o po kilka kilometrów od szkoÅ‚y i już do zerówki te dzieci same chodziÅ‚y lub jeżdziÅ‚y rowerami, niezaleznie od pory roku, bo maÅ‚o kto z rodziców miaÅ‚ samochód i oczywiÅ›cie nie byÅ‚o "gimbusów". I to nie jest gÅ‚upota czy nieodpowiedzilaność albo beztroska. To jest wiara we wÅ‚asne dziecko, zaufanie do niego i swoboda w granicach rozsÄ…dku. Magdzia - 25-03-2005 10:23 Szczerze mówiÄ…c, Marto, tego aspektu sprawy nie braÅ‚am pod uwage, bo nas i naszych dzieci akurat on nie dotyczy. Jazda od domu do centrum miasta zajmuje nam 10-15 minut (to jest urok mniejszych miast :wink:). Zgadzam siÄ™, że przy tak dÅ‚ugich dojazdach to rzeczywiÅ›cie jest argument - że w samochodzie można sobie z dzieckiem porozmawiać, spÄ™dzić razem czas. Pozdrawiam wiosennie i Wielkanocnie wszystkich rodziców i ich pociechy! No brzmi to super, sielankowo i sympatycznie, ale... nie każdy dysponuje samochodem, żeby z dojazdów zrobić rodzinne spotakanie. Ja dojeżdzam pociÄ…giem i nie wyobrażam sobie wożenia mojego dziecka PKP codziennie po parÄ™ godzin ze wzglÄ™du na to, że chcÄ™ z nim spÄ™dzić wiÄ™cej czasu albo zaoszczÄ™dzić mu samotnych powrotów do domu. Jagna - 25-03-2005 10:42 Nawet maÅ‚e dziecko można nauczyć, żeby nie rozmawiaÅ‚o nigdy z obcymi, nie przyjmowaÅ‚o od nich niczego, nie zatrzymywaÅ‚o sie, można nauczyć dziecko otwierania i zamykania domu (przecież chyba nikt nie zastawia drzwi szafÄ…??) i zabronić wpuszczania kogoklowiek do domu podczas nieobecnoÅ›ci rodziców. Dzieci sÄ… mÄ…drzejsze niż nam siÄ™ wydaje. I nie rozumiem też, co to za nieszczęście dla dziecka "czekać samotnie na rodziców". Przecież może zaprosić do domu koleżanki, może też samotnie odrabiać lekcje, bawić siÄ™. Przecież dziecko nie stoi w oknie kilka godzin czekajÄ…c na powrót mamy i taty. Magdziu, ale Ty chyba nie masz tu na myÅ›li szeÅ›cio- siedmio-latka?! SzeÅ›ciolatka można namówić na otworzenie drzwi na tysiÄ…ce sposobów. Chyba nie wierzysz, że wszystkie dzieci w zetkniÄ™ciu ze zÅ‚odziejem zachowajÄ… siÄ™ jak w "Kevin sam w domu"?! Piszesz, że samotne, kilkugodzinne oczekiwanie na rodziców to żadne nieszczęście? Owszem, dla nastolatka pewnie tak, ale na litość, nie dla takiego malucha! Ja zostawiaÅ‚am mojego szeÅ›cioletniego syna samego na 10 minut, kiedy musiaÅ‚am zejść na chwilkÄ™ na dół do sklepu. A i wtedy upewniaÅ‚am siÄ™, że ma zajÄ™cie na ten czas. Na dodatek Julek zawsze byÅ‚ bardzo rozsÄ…dnym i grzecznym dzieckiem. Mój mÅ‚odszy ma prawie 4 lata i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, żeby zostaÅ‚ sam nawet na 5 minut i pewnie przez najbliższych kilka lat siÄ™ to nie zmieni. MyÅ›lÄ™, że za te kilka lat jak Twoje dziecko osiagnie ten wiek o którym piszemy, to sobie przypomnisz naszÄ… dyskusjÄ™ i myÅ›lÄ™, że sama zrozumiesz jak bardzo siÄ™ mylisz. Magdzia - 25-03-2005 11:00 OK, poddajÄ™ siÄ™, wyÅ‚Ä…czam siÄ™ z tej dyskusji, bo jako nieposiadajÄ…ca dziecka nie mam z Wami szans, z góry zakÅ‚adacie, że nie wiem o czym mówiÄ™, nie mam doÅ›wiadczenia i nie mogÄ™ mieć wÅ‚asnego zdania w temacie, że jak moje dziecko bÄ™dzie miaÅ‚o tyle lat, to bÄ™dÄ™ myÅ›laÅ‚a tak jak Wy. Ja jednak mam nadziejÄ™, że tak siÄ™ nie stanie. *marta* - 25-03-2005 11:47 Magdziu, rzeczywiÅ›cie nie wiem, czy mamz TobÄ… dyskutować, czy już raczej nic nie pisać. Ale na miÅ‚ość boskÄ… 6,7-latek to maÅ‚e dziecko! Nie wiem, czy Ty tak poważnie myÅ›lisz i zamierzasz to, o czym piszesz (na szczęście zamiary ulegajÄ… zmianie, gdy już siÄ™ to dziecko ma), czy tak przekornie, dla zasady. Czy myÅ›lisz, że maÅ‚e dziecko, które wraca do domu o 13-14 a potem siedzi w tym domu samo (nie pisz, że może zaprosić koleżanki) do 19:00 bÄ™dzie szczeÅ›liwe? Nastolatek pewnie bÄ™dzie zachwycony, ale nie taki maluch! Dla mnie akurat byÅ‚by to kolejny argument za... Im dÅ‚uższa droga tym argument jest mocniejszy. JeÅ›li niedaleko mieszkać bÄ™dÄ… inne dzieciaki w tym samym wieku, bÄ™dzie z nimi wracaÅ‚o, ale jeÅ›li nie, to niby jak ma z nimi wracać? Ja też sobie nie wyobrażam i jeÅ›li posÅ‚anie dziecka do szkoÅ‚y innej niż miejscowa uważasz za taki wÅ‚aÅ›nie sposób wychowania, to zbyt upraszczasz caÅ‚Ä… sprawÄ™. Zauważ, że oprócz aspektu bezpieczeÅ„stwa pojawiaÅ‚y siÄ™ też inne, na czele z chÄ™ciÄ… spÄ™dzania jak najwiÄ™cej czasu z dzieckiem. Ty posÄ…dzasz nas o traktowadzie wsi jak buszu, sama natomiast uważasz miasto za najwiÄ™ksze zÅ‚o, a szkoÅ‚Ä™ w mieÅ›cie za najwiÄ™kszÄ… tragediÄ™ jakÄ… można dziecku zafundować. Mnie też. I co z tego? Gdzie pracowali Twoi rodzice (chodzi mi o odlegÅ‚ość od wsi)? O której wracali na codzieÅ„? *marta* - 25-03-2005 12:10 ... zresztÄ… niech każdy robi co chce, wychowuje jak chce, oby skutek byÅ‚ taki, jaki sobie wymarzyliÅ›my (w moim przypadku szczęśliwe, mÄ…dre dziecko, potem dorosÅ‚y). ProszÄ™ tylko (to do Magdzi) o powstrzymanie siÄ™ od komentarzy w stylu "nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka w nerwicy maniakalno przeÅ›ladowczej i uczenia go, że Å›wiat zewnÄ™trzny poza domem i samochodem rodziców jest zÅ‚y, i wszÄ™dzie czajÄ… siÄ™ zÅ‚odzieje, zboczeÅ„cy i gwaÅ‚ciciele, i dziecko nie jest w stanie poradzić sobie w tym Å›wiecie. " (bo to akurat pewnie byÅ‚o do mnie). WidzÄ™, że temat dla Ciebie drażliwy i trochÄ™ CiÄ™ ponosi. Zauważ, że wszyscy tu szukamy plusów i minusów wielu rozwiÄ…zaÅ„. Ty natomiast przedstawiasz jedyne sÅ‚uszne, wszystko na podstawie Twoich wÅ‚asnych doÅ›wiadczeÅ„ z dzieciÅ„stwa. Ja też byÅ‚am dzieckiem jak zresztÄ… każda z piszÄ…cych tu osób . I też wyrosÅ‚am na rozsÄ…dnego, samodzielnego dorosÅ‚ego, który nie nabawiÅ‚ siÄ™ nerwicy maniakalno przeÅ›ladowczej i który nie uważa, że Å›wiat jest zÅ‚y i wszÄ™dzie czajÄ… siÄ™... itd. WrÄ™cz przeciwnie, piÄ™kny jest ten Å›wiat. W dużej mierze zawdziÄ™czam ten poglÄ…d brakowi zÅ‚ych doÅ›wiadczeÅ„, które nie zdoÅ‚aÅ‚y mi tego Å›wiata obrzydzić. Moim najwiÄ™kszym marzeniem jest, żeby moje dziecko też ich uniknęło. A szkoÅ‚a w mieÅ›cie, zapewniam, nie jest traumatycznym przeżyciem. magmi - 25-03-2005 12:41 Ja, jako dziecko, biegaÅ‚am z kluczami na szyi w centrum miasta do czasu powrotu rodziców z pracy. Szczęśliwie też uniknęłam wypadku czy napadu, ale parÄ™ razy naprawdÄ™ niewiele brakowaÅ‚o. Nie zdecydowaÅ‚abym siÄ™ na takie rozwiÄ…zanie wzglÄ™dem wÅ‚asnego dziecka, co wiÄ™cej, moja mama teraz też by siÄ™ nie zdecydowaÅ‚a. To, że Ciebie Magdziu w dzieciÅ„stwie nikt nie zgwaÅ‚ciÅ‚ ani nie pobiÅ‚ (caÅ‚e szczęście), nie zmienia faktu, że dzieci pozostawione bez opieki SÄ„ narazone na różne niebezpieczeÅ„stwa (a 6-latek to nadal jest naprawdÄ™ maÅ‚e dziecko). Bardzo wiele dzieci na wsi ulega wypadkom samochodowym, wÄ™drujÄ…c poboczami dróg do szkoÅ‚y. Nie dalej jak wczoraj moja córka (9 lat), bawiÄ…c siÄ™ niedaleko domu, zostaÅ‚a napadniÄ™ta przez dużego psa (wilczura), który urwaÅ‚ siÄ™ z domu w sÄ…siedztwie. Pies wielkoÅ›ci cielaka, przygalopowaÅ‚ z gÅ‚oÅ›nym szczekaniem, zaczÄ…Å‚ na niÄ… skakać, chwytać dla zabawy zÄ™bami. MaÅ‚a dosÅ‚ownie wpadÅ‚a w histeriÄ™ (a jest zdecydowanie rezolutna z natury). Na szczęście byÅ‚am niedaleko, wÅ‚aÅ›ciciel też siÄ™ za chwilÄ™ pojawiÅ‚, a pies nie miaÅ‚ zÅ‚ych zamiarów. SkoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na wielkim strachu. Ale nie zawsze tak bywa, bezpaÅ„skie, agresywne psy to też jest niebezpieczeÅ„stwo, jedno z wielu, z którymi dziecko sobie samo może nie poradzić. patunia - 27-03-2005 22:23 Dziecko zawsze narażone jest na różnego rodzaju niebezpieczeÅ„stwa i to zarówno w mieÅ›cie, jak i na wsi, tylko sÄ… to może innego rodzaju zagrożenia. Nie jesteÅ›my i tak w stanie wszystkiego przewidzieć, wiÄ™c nie ma, jak zwykle, rozwiÄ…zaÅ„ idealnych. Ale wracajÄ… do głównego tematu wÄ…tku: nie sÄ…dzÄ™, aby dziecko wychowujÄ…ce siÄ™ w domku byÅ‚o skazane na samotność. Przecież chodzi do szkoÅ‚y, ma przyjaciół, których może odwiedzać, może zapraszać ich do siebie. Nie widzÄ™ tu problemu. A we wÅ‚asnym ogódku na pewno bezpieczniej niż w osiedlowej piaskownicy. patunia - 27-03-2005 22:24 Dziecko zawsze narażone jest na różnego rodzaju niebezpieczeÅ„stwa i to zarówno w mieÅ›cie, jak i na wsi, tylko sÄ… to może innego rodzaju zagrożenia. Nie jesteÅ›my i tak w stanie wszystkiego przewidzieć, wiÄ™c nie ma, jak zwykle, rozwiÄ…zaÅ„ idealnych. Ale wracajÄ… do głównego tematu wÄ…tku: nie sÄ…dzÄ™, aby dziecko wychowujÄ…ce siÄ™ w domku byÅ‚o skazane na samotność. Przecież chodzi do szkoÅ‚y, ma przyjaciół, których może odwiedzać, może zapraszać ich do siebie. Nie widzÄ™ tu problemu. A we wÅ‚asnym ogódku na pewno bezpieczniej niż w osiedlowej piaskownicy. Magdzia - 29-03-2005 16:36 ProszÄ™ tylko (to do Magdzi) o powstrzymanie siÄ™ od komentarzy w stylu "nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka w nerwicy maniakalno przeÅ›ladowczej i uczenia go, że Å›wiat zewnÄ™trzny poza domem i samochodem rodziców jest zÅ‚y, i wszÄ™dzie czajÄ… siÄ™ zÅ‚odzieje, zboczeÅ„cy i gwaÅ‚ciciele, i dziecko nie jest w stanie poradzić sobie w tym Å›wiecie. " (bo to akurat pewnie byÅ‚o do mnie). Nie, Marto, to wcale nie byÅ‚o do Ciebie. Nie napisaÅ‚am "Nie wyobrażam sobie, jak *marta* może wychowywać..." tylko że JA nie wyobrażam sobie, żbym JA MOJE dziecko wychowayÅ‚a w taki czy inny sposób. To sÄ… MOJE odczucia a nie żaden komentarz. Nie wyobrażam sobie tez wielu innych rzeczy, jak np. wychowanie dziecka na diecie wegetariaÅ„skiej, albo wegaÅ„skiej, albo pozbawienie dziecka caÅ‚kowicie smaku sÅ‚odyczy, ale to nie jest żaden komentarz do nikogo osobiÅ›cie, wiÄ™c nie bierz tego do siebie. Każdy wychowuje swoje dziecko jak chce i jak uważa za sÅ‚uszne. Ale wracajÄ… do głównego tematu wÄ…tku: nie sÄ…dzÄ™, aby dziecko wychowujÄ…ce siÄ™ w domku byÅ‚o skazane na samotność. Przecież chodzi do szkoÅ‚y, ma przyjaciół, których może odwiedzać, może zapraszać ich do siebie. Nie widzÄ™ tu problemu. A ja wÅ‚aÅ›nie caÅ‚y czas o tym piszÄ™, że jednak dziecko może być samotne jeÅ›li chodzi do szkoÅ‚y poza miejscem swojego zamieszkania, bo ma mniejszÄ… możliwość zintegrowania siÄ™ z miejscowymi dziećmi, które widuje przez pÅ‚ot w weekendy, bo w tygodniu rodzice wożą je do miasta w którym pracujÄ… rano i wraca z nimi wieczorem. Przyjaciół takie dziecko ma w mieÅ›cie, wiÄ™c raczej trudno mu ich zapraszać do siebie i ich odwiedzać. Nadal uważam, że najlepszym rozwiÄ…zaniem dla dziecka, zeby jak najszybciej odnalazÅ‚o siÄ™ w nowym otoczeniu jest posÅ‚anie go do miejscowej szkoÅ‚y, wtedy najszybciej wsiÄ…knie w nowe miejsce. ewak39 - 29-03-2005 20:56 Moja corke po przeprowadzce zostawilismy w szkole w miasteczku, gdzie mieszkalismy przedtem. Szkola doskonala, Nicola swietnie sie tam czuje. A ze do szkoly ma 25 kilometrow... cos za cos. Odwiedzaja ja znajomi, ona tez chodzi do nich. Tylko ze to musi byc wczesniej ustalone z rodzicami. W jej wieku zreszta (8 lat) wole wiedziec, gdzie jest i ze jest bezpieczna. W tym miasteczku, gdzie mieszkamy, poziom szkoly jest zalosny. I co, czy dla tego, zeby sie "zintegrowala" mam zapomniec o dlugofalowych rzeczach typu dobry poziom wyksztalcenia? Pomijajac ten drobny fakt, ze mimo ze naokolo biega mnostwo dzieciakow, Nicola nie wychodzi sie z nimi bawic. I maly Kubus tez nie. W zeszlym roku w lecie pozwolilismy im wychodzic przed ogrodek, nie od strony ulicy, gdzie zbieraja sie najgorzej wychowane lobuziaki. Efekt byl taki, ze Kuba juz pierwszego dnia przylecial rozemocjonowany i wrzasnal do mnie: "Mummy, we found a f...ing fish!" Znalezli gdzies pod krzakiem wyrzucony zewlok rybi. Taki byl dumny z nowego slowa, maluszek... a nauczyl sie od 7-letniej coreczki sasiadki, ktora jeszcze wydawala nam sie dosc dobrze wychowana... :-? :roll: :) W zyciu tego slowa nie uslyszal w domu. A na podworku... od razu. A to jeszcze najlagodniejszy przejaw "znajomosci" z miejscowymi dziecmi. A poza tym... ja tez sobie nie wyobrazam zostawiania 6-7 letniego dziecka samego... JoShi - 30-03-2005 10:13 W zeszlym roku w lecie pozwolilismy im wychodzic przed ogrodek, nie od strony ulicy, gdzie zbieraja sie najgorzej wychowane lobuziaki. Efekt byl taki, ze Kuba juz pierwszego dnia przylecial rozemocjonowany i wrzasnal do mnie: "Mummy, we found a f...ing fish!" Znalezli gdzies pod krzakiem wyrzucony zewlok rybi. Taki byl dumny z nowego slowa, maluszek... a nauczyl sie od 7-letniej coreczki sasiadki, ktora jeszcze wydawala nam sie dosc dobrze wychowana... :-? :roll: :) W zyciu tego slowa nie uslyszal w domu. A na podworku... od razu. A to jeszcze najlagodniejszy przejaw "znajomosci" z miejscowymi dziecmi. Ze niby jak pojdzie do tej 'cudownej' szkoly to nie nauczy sie takich slowek ? Jak bedzie chcial to sie nauczy gdziekolwiek bys go nie poslala do szkoly... kroyena - 30-03-2005 10:23 Nie w tej bez aspiracji zostanie alkoholikiem, a w tej z aspiracjami narkomanem. :-? ewak39 - 30-03-2005 21:26 Dlaczego tak negatywnie? Nie mam takich obaw... Ta szkola konczy sie jak dzieci maja 11 lat, czyli trwa 6 lat. Nicola jest juz w 4 klasie. Szkola ma wspanialego dyrektora, ktory wszystkie dzieci i rodzicow zna po imieniu (no rodzicow moze po nazwisku :wink: ), wspolpraca z rodzicami jest bardzo prezna i rozbudowana, szkola ma swietne wyniki a zachowanie dzieci, ktore obserwuje jest godne pochwaly. Ja sie ogromnie ciesze, ze moje dzieci dostana taki solidny start, polaczony z nauka dyscypliny, szacunku dla drugiego - a wszystko w bardzo fajnej atmosferze. Moj brat nie mogl uwierzyc jak uslyszal, ze Nicola domagala sie pojscia do szkoly, mimo ze miala temperature i byla przeziebiona... :) PS. To nie zadna prywatna szkola, normalna panstwowa. Tylko i kadrze, i rodzicom chce sie zadbac, zeby bylo fajnie. A dzieciaki na tym zyskuja. kroyena - 31-03-2005 08:09 Jeżeli tak to rzeczywiÅ›cie warto wozić dziecko te 25 km. :wink: A dlaczego tak negatywnie, bo szkoÅ‚a, którÄ… opisujesz jest raczej wyjÄ…tkiem od obecnie panujÄ…cej reguÅ‚y. ewak39 - 31-03-2005 08:51 Ech, i to jak odbiega! Rodzice staja na glowach, zeby dzieci sie do niej dostaly! Ja mialam to szczescie, ze mieszkalismy w granicach rejonu szkoly... No i dlatego tluke sie codziennie... Bo nie chce, zeby moje dzieciaki skonczyly tak, jak te mieszkajace naokolo... to naprawde nieciekawa okolica. Strona 1 z 2 • ZostaÅ‚o znalezionych 128 wypowiedzi • 1, 2 |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |