DSC04725

DSC04725



216 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm

cuski filozofujący znawco, że kiedyś człowiek, któremu potrzeba kazała czynić wynalazki, wbił w ziemię cztery kołki, złączył nad nimi cztery żerdzie i przykrył je gałęimi i mchem? * Na tej podstawie rozstrzygasz, co ma być stosowne dla naszych dzisiejszych potrzeb — zupełnie jakbyś chciał rządzić swym nowym Babilonem kierując się prostym, patriarchalnym rozumem ojca rodziny.

A w dodatku to nieprawda, że twoja chata była pierwsza na świecie. Dwie skrzyżowane u wierzchołka belki z przodu, dwie z tyłu i jedna w poprzek jako kalenica, oto — jak się możesz co dzień przekonać, patrząc na chaty wśród pól i winnic — o wiele pierwotniejszy i wciąż stosowany wynalazek, z którego nie zdołałbyś jednak wyabstrahować zasad nawet dla swych chlewków.

Wszystkie twoje wnioski bujają więc w atmosferze twojego systemu i żaden z nich nie jest w stanie zbliżyć się do prawdy. Chcesz nas pouczać, cośmy powinni stosować, bo tego, co stosujemy, nie da się usprawiedliwić według twoich zasad.

Zależy ci bardzo na kolumnie i w innej części świata byłbyś prorokiem. Mówisz: kolumna jest pierwszą, najważniejszą i najpiękniejszą częścią budowli. A cóż za wzniosła elegancja form, jakaż czysta i różnorodna wielkość, gdy je ustawimy w szeregach! Wystrzegajcie się tylko niewłaściwego stosowania kolumny; z natury musi ona stać wolno. Biada nędznikom, którzy przykuli kolumnę do ciężkich murów, nie pozwalając jej smukłe wyrastać w górę!

Wydaje mi się jednak, drogi opacies, że częste powtarzanie tej niestosowności, jaką jest wmurowywanie kolumn — a zdarzało się nawet w nowszych czasach, że zamurowywano interko-lumnia antycznych świątyń — mogło dać ci do myślenia. Te kamienie same obwieściłyby ci prawdę, gdybyś nie był na nią głuchy.

Kolumna nie jest bynajmniej składnikiem naszych mieszkań; przeciwstawia się ona raczej istocie wszystkich naszych budowli. Nasze domy nie powstają z czterech kolumn w czterech rogach, lecz z czterech ścian po czterech stronach, zastępujących i wyłączających kolumny — a tam, gdzie je dostawicie, są one zbytecznym obciążeniem. Na nieliczne wyjątki nie muszę zważać.

Wasze budowle składają się zatem Z płaszczyzn, które im szerzej się rozpościerają i im śmielej wznoszą się ku niebu, tym nieznośniej przytłaczają duszę swą jednostajnośclą! Tak! Gdyby nie pomógł nam geniusz, który tak oto natchnął Erwina ze Steln-bachu: urozmaicaj olbrzymi mur, który masz wznieść ku niebu, tak by wyrastał jak wyniosłe, rozłożyste boskie drzewo, tysiącem konarów, milionem gałęzi i liśćmi niezliczonymi jak ziarnka piasku nad morzem głoszące wspaniałość Pana, swego mistrza.

Kiedy po raz pierwszy szedłem do katedry, miałem głowę pełną ogólnikowych wiadomości o dobrym smaku. Polegając na zasłyszanych opiniach czciłem harmonię brył, czystość form i byłem zawziętym, wrogiem zawiłej samowoli gotyckich ornamentów. W rubryce „gotyckie”, jak w artykule słownika, nagromadziłem wszystkie bliskoznaczne nieporozumienia, jakie kiedykolwiek przyszły mi do głowy w związku z nieokreślonością, bezładem, nienaturalnością, kleceniem, łataniem, przeładowaniem. Niewiele mądrzejszy od ludu, który cały obcy sobie świat mieni barbarzyńskim, nazywałem „gotyckim” wszystko, co nie pasowało do mego systemu — poczynając od cudacznych kolorowych figurynek i obrazków, którymi nasi wielmożni mieszczanie zdobią swoje domy, aż po szacowne resztki dawniejszej niemieckiej architektury, o których, z powodu paru osobliwych zakrętasów, wyrokowałem w zgodnym chórze powszechnej opinii: „całkiem przytłoczone ozdobami"! Wszystko to sprawiało, że idąc lękałem się widoku szpetnego, zjeżonego potwora.

Jakże nieoczekiwanego doznałem uczucia na widok katedry! Jedno wielkie, zupełne wrażenie wypełniło mi duszę; mogłem się nim rozkoszować i upajać, ale nie mogłem objąć go ni wyjaśnić, gdyż składało się nań tysiąc zharmonizowanych cząstek. Takie są podobno niebiańskie radości — i jakże często powracałem tam, by się napawać tą niebiańsko-ziemską rozkoszą, by poznawać wielkiego ducha naszych starszych braci w ich dziełach! Jakże często powracałem tam, by o każdej porze dnia, ze wszystkich stron i wszelkich odległości patrzeć na dostojną, wspaniałą katedrę!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC04721 214 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm JOHANN WOLFGANG GOETHE 0
DSC04722 222 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm wielkich masywach o kszta
IMG?11 210 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm>41 obrzydła Kolchida wie
IMG?06 17g Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm miotów materialnych były za
IMG?02 170 Rozdział Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm nych gramatyków, nie można
IMG?04 174 Rozdział 4 — Niemcy sztuce Oświecenie i wczesny romantyzm nawet wtedy, gdy nie potra
IMG?05 176 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie I wczesny romantyzm ma z nich od razu to, co od

więcej podobnych podstron