48878 Obraz6 (19)

48878 Obraz6 (19)



48 LOSY PASIERBÓW

—    Disculpe, senora — zaczął uchyliwszy czapkę. — To wy żonka Dubowika?

—    Tak, Dubowika. A wy kto taki?

—    Ja Pawieł Draka.

—    A to pan! — poderwała ucieszona. — Chwała Bogu! A myż czekali wczoraj na was aż do dziesiątej. Ciężko, prawie nadziei nie ma na wejście do tej „skotobojni”. Bardzo wiele ludzi stoi. Oni tam wczoraj dwa razy byli i dziś tam pojechali. Jak to dobrze, że wy przyszli! Siadajcież, siadajcie.

—    No, spasiba wam,. Ja chcę was spytać jedną rzecz: prawda to, że ten mały, co z wami przyjechał, był polskim oficerem?

—    Kto, Kozyr? On oficerem?! Ależ gdzie tam... Plutonowy był.

—    Co to znaczy po rusku?

—    No, niby ruski zwodny.

—    Aha! Ale podczas wojny z bolszewikami był w polskiej armii dobrowolcem?

—    Chwali się, że był. Mój mąż też był ochotnikiem. Dlatego kolegują ze sobą. Do wyjazdu nie znaliśmy go wcale.

Draka uśmiechnął się smętnie i nasępił brwi.

—    No, to doświdania wam — rzekł, czyniąc zwrot do odejścia.

—    Co, pan już! Nie chce zaczekać na męża? Niech pan zaczeka, oni zaraz nadejdą.

—    No, hałubka, mnie już nie po drodze z nimi. Nie chcę mieć nic wspólnego z wragami ra-boczych — odparł, nie patrząc na kobietę.

—    Co pan gada?! Oni wrogowie roboczych?! Panie Draka!

Patrzała za odchodzącym oszołomiona. W kraju na kresach spotykała zwolenników bolszewickich dość często, ale to byli przymierający głodem chłopi białoruscy na wąskich zagonach, fornale dworscy, a najczęściej to młodzież żydów-ska w miasteczkach, a tu przecież „stary Amerykanin”, dobrze odziany, syty, gładki, wolny, czyniący, co mu się tylko podoba. W głowie kobiecie się nie mieściło.

—    Ot i po protekcji! Biedny Zygmuś! — westchnęła.

Wyglądała co chwila ku bramie, czekając niecierpliwie na jego powrót.

Koło trzeciej wszedł Kozyr, ale bez męża.

—    Może akurat postąpił — pomyślała ucieszona. — Dobrze by było!

Mały od paru dni unikał jej, więc i ona nie szukała z nim rozmowy. Ale teraz nie przemogła siebie. Podbiegła ku ścieżce i zawołała na niego:

—    Panie Janie, a co z Zygmuntem?

—    Tu za bramą rozmawia z jednym hyclem — odrzekł czerwieniąc się. — Po chwili wahania ozwał się nieśmiało:

—    Pani już na mnie się nie gniewa?

—    Ja na pana?! A to czegóż? Panu przecież większa niż mnie krzywda się stała. I jeszcze pożyczył pan mężowi pieniądze. Jakżeż można gniewać się!

—    No, to dziękuję pani. A teraz powiedz pani prawdę: Zygmunt wie o tym?

—    Nie, nie wie. Czymżeż tu chwalić się?

_Ma pani rację — powiedział i widząc że

nadchodzą dzieci, przeszedł do opowiadania przygód dzisiejszej wędrówki.

Po nadejściu Zygmunta, Domka powiadomiła przyjaciół o wizycie Draki.

—    Durny mużyk pod krawatem i więcej nic — rzekł Kozyr. — Niech idzie na złamanie karku! Bałwan!

—    A wyglądał na człowieka rozumnego — zauważył Dubowik.

—    Może to źle, że ja mu powiedziałam prawdę o was? — spytała Domka.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz7 (19) 50 LOSY PASIERBÓW —    Dlaczego źle? Ja nie myślę kryć się przed ni
Obraz2 (31) 20 LOSY PASIERBÓW —    żeby w naszej okolicy któryś z kawalerów to zaśpi
Obraz0 (32) 16 LOSY PASIERBÓW ciem o burtę łodzi zapatrzył w pasemko lądu. Miał wrażenie, że dostrz
Obraz5 (22) 26 LOSY PASIERBÓW —    Co to takiego? —    A to ty nie wi
10070 Obraz2 (21) 40 LOSY PASIERBÓW dzi o jego spóźnieniu się i żal mu się zrobiło, że sprawi jej r
Obraz6 (25) 28 LOSY PASIERBÓW bramę bez przepustek, a my ich jeszcze nie mamy. Jeśli macie czas, to

więcej podobnych podstron