O wsi i rolnikach - mądrze i spokojnie

Menu


O wsi i rolnikach - mądrze i spokojnie





DPS - 17-06-2009 07:02

A do tego to co pisałem wyżej, zweryfikować definicję gospodarstwa rolnego. Czasy się zmieniają. Kiedyś posiadanie nawt 1 ha było poważnym ograniczeniem, obecnie jest przywilejem :roll: . Teraz spełnienie warunku 1ha, to śmiech na sali. Minimalna powierzchnia moim zdaniem to jakieś 5ha i zabudowania gospodarcze do tego najlepiej 8) (może być dzierżawa :wink: ). Jeden hektar kupi sobie każdy, ale nad zamrożeniem kasy w 5-ciu, to już się zastanawiać będzie. Chyba, że traktowane to będzie jako lokata kapitału, bo ciągle jeszcze sie opłaca (chociaż już chyba nie aż tak). Zresztą ciągle obowiązuje 3-letnie ograniczenie i ziemia poszła sporo w górę. Sądzę że "rolników" już tak bardzo moze nie przybywa, ale przydało by się jeszcze wykruszyć tych 1-hektarowców i powinno być ok. Pomijając oczywiście produkcję specjalną. Jak ktoś będzie uprawiał te 5ha, to niech tam sobie nawet coś na boku kręci, byle nie przekroczył pewnego (niezawysokiego) obrotu.
Poza tym co już pisano, zweryfikować, co jest produkcją rolniczą. Tymi pieskami rasowymi sam się zaskoczyłem, nie sprawdzałem, ale zakładam że tak jest. Dodam jeszcze, że hodowla zajęcy również, ale to da sie jeszcze zaakceptować.
Ps. Obecnie określenie "wieś", "wieśniak" raczej z mieszkającymi na wsi niewiele ma wspólnego, chyba, że czasem wiejskie "wieśniaki" razem z miejskimi robią "wioche" na oczach wszystkich, ale to już zupełnie inna historia... :wink:
http://wyborcza.pl/1,75248,6722419,F...i_na_wies.html No i proszę - czytali wątek, wyciągnęli wnioski. 8)
Wieeeeelką siłę sprawczą ma to forum. :wink: :lol:



mokka - 17-06-2009 07:59
Nie, tak nie ma.



bobiczek - 17-06-2009 09:19
jest albo było



mokka - 17-06-2009 09:24
Było.



marekcmarecki - 18-06-2009 21:25
A to już dobra wiadomość.



retrofood - 18-06-2009 23:33

A to już dobra wiadomość. Jezdem ZA!



M@riusz_Radom - 19-06-2009 08:49

Nie żebym się chciała licytować, ale wymienieni przez Ciebie mają możliwość wzięcia urlopu, mogą zachorować i nie pójść do pracy Bla bla blaaa. A rolnik to z 40oC gorączki idzie chlewik oporządzić, siano kosić i opryski w sadzie zapodać ...

Mam rodzinę na wsi i co roku spędzam tam trochę czasu więc proszę nie dramatyzuj i nie przejaskrawiaj ciężkiego losu rolnika. Pisząc w takim stylu zahaczasz o śmieszność. Szczególnie dla kogoś, kto trochę swojego życia na wsi spędził.



M@riusz_Radom - 19-06-2009 08:57

ale nie masz sytuacji, że jak nie dasz jeść i pić przez dwa dni, to ci firma zdechnie. No tak, jak mogłem zapomnieć, że w rodzinnych gospodarstwach rolnych pracuje tylko jedna osoba ... Proszę o wybaczenie ...

I właśnie zaczynam się zastanawiać, czy jak taki rolnik podczas zautomatyzowanego dojenia krowy dostanie sraczki, albo omdleje z przepracowania i przez dłuższy czas nie odłączy wymion krowy od maszyny, to czy ją wciągnie czy nie .... Abo jak biedak sam obrobi 20 - 30 hektarów .....

Żal tej wsi polskiej ...



M@riusz_Radom - 19-06-2009 09:11

Natomiast to, że nie rozumiesz kwestii bezpieczeństwa żywnościowego, to niestety bardzo źle o tobie świadczy, jako o znawcy kwestii społecznych. Pewnie by zrozumiała, gdyby rolnik był całkowicie samowystarczalny. Ale niestety w obecnej fazie rozwoju cywilizacyjnego NIE jest. Rolnik tam samo potrzebuje miasta i technologii jak i miasto potrzebuje rolnika i wieprzowiny. Problem tylko w tym, że ten co wytwarza technologię jest obłożony szeregiem podatków a ten drugi płaci jakieś śmieszne grosze a żyje mu się nie gorzej ...



M@riusz_Radom - 19-06-2009 09:17

Nie ma gorszej chwili dla żadnego kraju niż brak chleba. Otóż są - choroby. Bo o ile będziesz w stanie, nawet w mieście, samodzielnie coś wyhodować o tyle szczepionek i leków samemu się nie wyprodukuje. A czy głodny czy najedzony - umrze tak samo .

Chyba, że rolnicy opatentowali jakiś magiczny sposób ochrony przed chorobami w postaci spożycia chleba - wtedy chylę czoła ....



retrofood - 19-06-2009 10:00
tylko, że czlowiek drze się za spyżą od urodzenia, a leczy się trochę później.

PS. Tylko mi nie pisac tu, że małe dzieci też chorują. Bo na razie te ARGUMENTY co prezentujecie zwolennicy miasta, to ŻEENADA!!! Wyświechtane, tępawe i mylące wszystko do kupy.

Czemu nie napiszesz, że na szczepionkach ma się 20 000% zysku, a chłop rzadko osiąga 5%? Co to za bzdurne porównania. W przedszkolu lepiej by wymyślono.



M@riusz_Radom - 19-06-2009 10:11

Czemu nie napiszesz, że na szczepionkach ma się 20 000% zysku, a chłop rzadko osiąga 5%? Co to za bzdurne porównania. W przedszkolu lepiej by wymyślono. A co ma do tego zysk ? Pierwszym argumentem rolników jest to, że miasto bez chleba padnie. Zapominając przy tym, że ludzie najczęściej umierają nie z powodu głodu ale chorób - a tych chlebem nie wyleczysz ...

I proszę mi tu nie wyjeżdżać z "miastowym" czy "wsiowym" ze zwolennikiem tego czy tego bo będę darł pasy :) Dla mnie nie miejsce zamieszkania jest ważne a to co kto sobą reprezentuje i jakich argumentów używa.

Znając realia życia i pracy na wsi ( po części się na takiej wychowałem ) nie trafiają do mnie argumenty tych, którzy narzekają na ciężką dolę rolnika bo sami chyba pamiętają wieś z okresu, kiedy to ludzie wołami orali .. A teraz jak na złość nawet konika na wsi nie uświadczysz a i krowa, oprócz zastosowań czysto hodowlanych - czyli nie na własny użytek - to rzadki obrazek. No ale obowiązek dbania o inwentarz jako argument się ostał ... Tylko, że kiedyś aby zaorać 3 - 4 hektary pola robiło się wyprawę niemal na cały dzień, to teraz zrobię to samo w dwie godziny, łącznie z dojazdem traktorem na pole.



retrofood - 19-06-2009 10:22
na temat spyży i chorób już ci odpowiedziałem, aleś nie przeczytał.
Reszty też.
O tym było na początku, że czas operacji nie ma znaczenia, bo czy bedziesz orał tydzień czy godzinę, to owies i tak ci szybciej nie urośnie. I urosnie tylko raz w roku.
Teraz może napiszesz, że można pokryć dachem i swiecić lampami, zeby i w zimie kosić?



M@riusz_Radom - 19-06-2009 10:41

Teraz może napiszesz, że można pokryć dachem i swiecić lampami, zeby i w zimie kosić? Nie, nie napiszę. Natomiast w przeciwieństwie do Ciebie potrafię odróżnić rolnika mającego kilka hektarów roli - który to rolnik najczęściej i tak pracuje w tak zwanym mieście bo z samych upraw ciężko utrzymać rodzinę - od rolnika władającego 30 - 50 hektarami ( już nawet nie mówię o 100 hektarach i w górę ) bo ten z samych dopłat unijnych przy 30 hektarach ma blisko 600 PLN miesięcznie a przy 50 hektarach ( 100% płatności ) jest to już 1000 PLN miesiąc w miesiąc. A gdzie zysk z tego co wypracuje i wyprodukuje.

Wydajesz się trochę zorientowany w temacie więc załóż, że rolnik wysieje 30 hektarów pszenicy i zużyje na to blisko 7,5 tony zboża ( zakładam 250kg na hektar bo tyle mniej więcej wychodzi ) to średnio w sezonie zbierze z każdego hektara od 40 do 42 kwintali pszenicy czyli z gospodarstwa ma 120 ton pszenicy. Odliczmy od tego 20 ton jako wartość zasiewu + kosztów uprawy ale to i tak da nam 100 ton pszenicy o wartości rynkowej NAJMNIEJ 500 PLN netto tona. Dodam, że przyjąłem wartości skrajnie niekorzystne bo z reguły z hektara pszenicy zbiera się obecnie og 42 do 45 kwintali a średnia cena pszenicy konsumpcyjnej wynosi nie 500 PLN netto ale jakieś 10 do 15% więcej.

A że trzeba się trochę przy takiej uprawie narobić ? Ano trzeba, ale pokaż mi rodzinę, która ma średni dochód miesięczny blisko 5000 PLN i może nic nie robić

Ja wiem, że przy okazji mogą pojawić się susze, gradobicia i inne klęski żywiołowe, ale nie zapominajmy, że są od tego ubezpieczenia i przynajmniej w mojej rodzinie zarówno gospodarstwo, zabudowy jak i uprawy są od takich przygód ubezpieczone.



sSiwy12 - 19-06-2009 12:11
Coraz ciekawiej się robi.
Tak się zastanawiam – jak taka sielanka, to dlaczego tak mało chętnych do prowadzenia własnego gospodarstwa.
Z Twoich wyliczeń wnioskuję, że nie pracujesz „na własny rachunek”, bo mylisz przychód z dochodem, a na pewno zaniżasz koszty przychodu.
Zapominasz o podatku, który przy tej wydajności z ha sugeruje grunt o klasie nie niższej niż III, a to już od 170 do 250zł/ od 1ha. (w zależności od okręgu podatkowego).
Traktor i inne maszyny rzeczony rolnik dostał w prezencie i z dożywotnia gwarancją bezpłatnych napraw + oczywiście bezpłatne paliwo.
Oczywiście plony odbierają mu z pola i nie ponosi kosztów transportu i ewentualnego przechowywania.
Nie stosuje również oprysków, itd.

Prawda jest taka, że w Polsce, tak jak na całym świecie, w pełni dochodowe są tylko duże gospodarstwa specjalistyczne lub (i) na areale około 100ha.



retrofood - 19-06-2009 12:17
Mariuszu, daj żyć. A o czym my piszemy od początku? Ano o tym, żeby zacząć odróżniać rolnika od przedsiębiorcy. Bo mimo wszelkich zmian i awansów, średnie godpodarstwo rolne ma teraz nie 4 ale coś ok. 6 ha.
Więc nie przekonuj mnie, że jest wszystko cacy i kasa leci jak śnieg z nieba, bo co do przedsiębiorców, tośmy juz wczesniej szybko się zgodzili. Tylko co robisz z 95% reszty? Eutanazja?
Poczytaj wpisy od początku jak nie wierzysz.



sSiwy12 - 19-06-2009 12:40
Tak dla jasności:




M@riusz_Radom - 19-06-2009 14:10

Z Twoich wyliczeń wnioskuję, że nie pracujesz „na własny rachunek”, bo mylisz przychód z dochodem, a na pewno zaniżasz koszty przychodu. Z Twoich słów wnioskuję, że zarzuty są niepoprawne :

1) Nie mylę przychodu z dochodem

2) Koszta operacyjne uprawy ( wyliczone na 650 PLN miesięcznie ) odjąłem od przychodu



M@riusz_Radom - 19-06-2009 14:13

Tak dla jasności:
• produkujące na własne potrzeby a nadwyżki są sprzedawane na rynku (25,5%);
• produkujące na rynek ( 46,8%). ]
Super, ktoś sobie tymi danymi strzelił w kolano. Wynika z tego,że blisko 50% prowadzi gospodarstwa rolne niczym przedsiębiorcy w tak zwanych miastach.

To jakim prawem mają mieć mniejsze obłożenia podatkowe ? Takim, że ci pierwsi "nie mają urlopu" ? Nie przemawia to do mnie.



sSiwy12 - 19-06-2009 16:07

2) Koszta operacyjne uprawy ( wyliczone na 650 PLN miesięcznie ) odjąłem od przychodu Czyli 7.800,- rocznie całość kosztów, aby uzyskać zysk (dochód) w wysokości około 60.000,-
To przelicz jeszcze raz:
- podatek gruntowy od 5.000,- do 7.500,-
- średni nakład pracy ciągnika do uprawy pszenicy – 14 godzin x 30ha = 420 godzin pracy ciągnika. W ciągu godziny spalanie wynosi około 15 litrów oleju napędowego x 3,5,- x 420 godzin = 22.000,- . Odliczyć od tego należy akcyzę 2.200,- co daje 19.800,- kosztów samego paliwa.
- amortyzacja ciągnika i innych maszyn około 8.000,-
- KRUZ – około 1.200,-
- obowiązkowe ubezpieczenia około 3.000,-
Uwaga: w kosztach nie podałem nawożenia mineralnego dla pszenicy, bo tego rolnika na to nie stać. Koszt nawozu na 1ha , to ponad 440,-

Razem daje to kwotę około 38.000,- + inne wydatki nie wymienione (koszt energii, koszt pracy pozostałych maszyn, itp.)
Czyli dochód miesięczny może maksymalnie wynieść około 1.700,- a nie 5.000,-
Realnie to wyniesie mniej niż 1.000,-


Tak dla jasności:
• produkujące na własne potrzeby a nadwyżki są sprzedawane na rynku (25,5%);
• produkujące na rynek ( 46,8%). ]
Super, ktoś sobie tymi danymi strzelił w kolano. Wynika z tego,że blisko 50% prowadzi gospodarstwa rolne niczym przedsiębiorcy w tak zwanych miastach.

To jakim prawem mają mieć mniejsze obłożenia podatkowe ? Takim, że ci pierwsi "nie mają urlopu" ? Nie przemawia to do mnie. Na podstawie omawianego przykładu.
Gdyby był „przedsiębiorcą” to zapłaciłby około 4.600,- podatku, ale jest rolnikiem i zapłacił około 6.000,- podatku rolnego.
Jak przeliczyć z „normalną” składką ZUS, to podatek wyniósłby około 3.500,-



bobiczek - 19-06-2009 23:01
reapley!
ku pamięci!
moja rodzina - hodowla ogromna, ubojnia własna, sklep w ktorym sprzedają produkty
I co?
Ogromna manufaktura związana z produkcją, przerobem i sprzedażą.
Mam mieć skrupuły że KRUS i ćwierć z ćwierci składki tego co ja?
Wybaczcie (mana faka)



DPS - 20-06-2009 06:15

Tak dla jasności:

• Obszary wiejskie stanowią 93,4% terytorium państwa;
• Tereny rolnicze stanowią 54 % terytorium
• Ponad 40% populacji zamieszkującej obszary wiejskie jest bezrobotna;
• Dochód większości rodzin zamieszkujących obszary wiejskie jest o 30% niższy niż dochód rodzin miejskich.

• Dominuje użytkowanie ekstensywne ziemi
A dowalić im jeszcze ZUS, co będą mieli tylko 30% gorzej od tych z miasta... :-?

Niektórzy chyba jednak nie czytają wszystkiego, a tylko to, co chcą czytać. Reszty jakby nie widzą.
Pisaliśmy wszyscy wyraźnie o tym, że zgadzamy się z tym, aby duże gospodarstwa płaciły podatek i inne opłaty w sposób zbliżony lub taki sam jak inni przedsiębiorcy.
KRUS też powinni płacić większy, nawet do wysokości ZUS-u.
Ale nie próbujcie udowadniać, że na wsi żyje się lepiej - bo w ten sposób udowadniacie zupełnie coś innego.



bobiczek - 20-06-2009 09:38
Ja tam pamietam wieś, kiedy do domu wchodziło sie w buciorach, bez specjalnych wygód, podwórkami tonacymi w błocie........
Jak zajeżdżam dzisiaj to wszędzie kafle i panele, buty przy drzwiach, eleganckie łazienki i wybrukowany plac i dojazd.
Ładniej niż w mieście czasami.
I za cała resztą też bym nie przesadzał i z ta krzywdą



DPS - 20-06-2009 11:24
Kurczę - nikt nie mówi o krzywdzie!
Ale niech też nikt nie mówi, że na wsi mają lepiej albo co najmniej tak samo.
Statystyka mówi sama za siebie, prawda?



sSiwy12 - 20-06-2009 11:49

Ja tam pamietam wieś, kiedy do domu wchodziło sie w buciorach, bez specjalnych wygód, podwórkami tonacymi w błocie........
Jak zajeżdżam dzisiaj to wszędzie kafle i panele, buty przy drzwiach, eleganckie łazienki i wybrukowany plac i dojazd.
Ładniej niż w mieście czasami.
I za cała resztą też bym nie przesadzał i z ta krzywdą
I o czym to świadczy? A może wniosek z tego taki, że jak cofnie się pewne „przywileje” rolnikom (wszystkim, bez wyjątku), to wieś „powróci” do stanu „właściwego”.

A co z miastem? Bo ja, mieszczuch od urodzenia, pamiętam miasto (150.000 mieszkańców) gdzie paliło się w piecu, nosiło na 4p węgiel w wiaderkach, WC było na półpiętrze lub w suterynie, woda do mycia podgrzewana na kuchni węglowej (później na 2 palnikowej kuchence gazowej) i codzienne mycie w misce a w soboty w wannie.

Fakty natomiast są takie:
Jeśli od tego dochodu „wiejskiego” odejmiemy „przywileje”, to przeciętny dochód rozporządzalny, będzie o co najmniej połowę niższy niż w mieście.



mokka - 20-06-2009 11:50
Z pustego to i Salomon nie naleje.
Jak widać nie każdy na wsi ciężko pracuje i nie ma czasu na wczasy. Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie, no ale ludzie mają różne podejście do życia i rożne potrzeby. Narzekać jest najłatwiej, a zmienić tą sytuację już tak łatwo nie jest. Polska wieś nie ma jeszcze jasnej struktury ,z czasem te małe niewydolne ekonomicznie gospodarstwa zostaną wchłonięte przez większe. Powstaną duże gospodarstwa, a koszt produkcji roślinnej czy zwierzęcej w nich spadnie. Ziemie odłogiem leżała nie będzie, w moich okolicach nie ma wolej ziemi ornej, zwłaszcza jak są dopłaty. Młodzi rolnicy to zupełnie inny ludzie, niż nawet ich rodzice, zostali na wsi i myślą rozwojowo. Ciekawa jestem statystyk spożycie alkoholu na wsi, bo , że polska wieś nadużywa alkoholu to widać gołym okiem, no i jeszcze słupki poziomu wykształcenia polskiej wsi dołączyć i będzie klarowna sytuacja, dlaczego na wsi żyje się ciężko i biednie, cudów nie ma.



andk - 20-06-2009 13:04
Było takie rozróżnienie - rolnik i robotnik rolny.
Kiedyś szlachcic miał folwark - wieś pracowała u niego na warunkach jakie były w tamtym okresie.
Później państwo przejęło folwarki - powstały PGR-y - wieś pracowała na warunkach jakie wtedy były.
Teraz powinny być P(rywatne)GR - odpowiedniej wielkości i wieś powinna tam pracować - na warunkach jakie teraz są - czyli ludzka umowa o pracę z wszystkimi przyległościami. A wieś czy miasto to tylko umowny podział miejsca zamieszkania. Problem jest taki jak z rewolucją przemysłową w XVIII/XIX wieku. Do pracy w dzisiejszych gospodarstwach potrzeba dużo mniej rąk. I trzeba te pozostałe ręce gdzieś zagospodarować. Dzisiejszy dziurawy system pozwala tej masie ludzi na wsi egzystować w miarę "niepostrzeżenie" dla reszty społeczeństwa w swoich niby-gospodarstwach. I tak jak ze wszystkim nie da się tego rozwiązać "od góry" nie krzywdząc ludzi - a na rozwiązanie samoistne, rynkowe niestety trzeba cierpliwie poczekać.



DPS - 20-06-2009 14:46

Z pustego to i Salomon nie naleje.
Jak widać nie każdy na wsi ciężko pracuje i nie ma czasu na wczasy. Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie, no ale ludzie mają różne podejście do życia i rożne potrzeby. Narzekać jest najłatwiej, a zmienić tą sytuację już tak łatwo nie jest. Jakie wyjście wobec tego jest dla takich ludzi? Bo pewnie niektórzy chcieliby przestać narzekać i zacząć lepiej żyć, tylko jak to zrobić?
Zacząć karierę w mieście, mieszkając tymczasem gdzieś pod namiocikiem?
To kolejny trudny temat.


Polska wieś nie ma jeszcze jasnej struktury ,z czasem te małe niewydolne ekonomicznie gospodarstwa zostaną wchłonięte przez większe. Powstaną duże gospodarstwa, a koszt produkcji roślinnej czy zwierzęcej w nich spadnie. Ziemie odłogiem leżała nie będzie, w moich okolicach nie ma wolej ziemi ornej, zwłaszcza jak są dopłaty. Młodzi rolnicy to zupełnie inny ludzie, niż nawet ich rodzice, zostali na wsi i myślą rozwojowo. Ciekawa jestem statystyk spożycie alkoholu na wsi, bo , że polska wieś nadużywa alkoholu to widać gołym okiem, no i jeszcze słupki poziomu wykształcenia polskiej wsi dołączyć i będzie klarowna sytuacja, dlaczego na wsi żyje się ciężko i biednie, cudów nie ma. A tutaj to według mnie następuje rodzaj sprzężenia zwrotnego. Piją i biedują (chociaż nie wiem, czy więcej niż biedota miejska, tzw. lumpenproletariat, jakby rzeczywiście looknąć na statystyki jaki % mieszkańców wsi i miast nadużywa, to byłoby ciekawe, chyba w wolnej chwili poszukam) bo nie mają żadnych innych perspektyw, nie mają wykształcenia, bo są biedni (nie stać ich na kształcenie dzieci, wysyła się je do takich szkół, po których jak najszybciej będą mogły podjąć jakąś pracę - jeśli znajdą), są biedni, bo nie mają wykształcenia. Tutaj potrzeba szerokich rozwiązań systemowych. Likwidowanie małych podstawówek na wsich głębokich jeszcze bardziej ten stan pogłębiło.
Jeżeli dziecko wiejskie ma do podstawówki czasem najmarniej kilkanaście kilometrów, musi dostosować się do rozkładu jazdy autobusów, a matka musi mu dać na bilet miesięczny, u mnie blisko 200 zł na każdego. :evil:
Wychodzi z domu o 6 rano (bo tak odjeżdża autobus), a wraca o 16.30 (bo miewa często po 8 lekcji i tylko na taki autobus zdąży). Wszelkie zajęcia pozalekcyjne są poza zasięgiem takiego dziecka, bo nie ma na nie dojazdu, a jeśli zostanie w mieście (oczywiście bez obiadu, w szkole u mojego nie ma w ogóle stołówki, a jeśli jest, to kolejne około 200 zł od rodziców) i czeka na te zajęcia, nie ma autobusu powrotnego. Jeśli mama i tata są właścicielami takiego małego gospodarstwa, to nie mają samochodu albo nie stać ich na regularne odbieranie dziecka własnym samochodem wieczorem ze szkoły po całym dniu na suchym prowiancie.
Studia? Ha, ha.
Dla tych, którzy w mieście mieszkają, nie ma problemu, wychodzą z domu i idą na zajęcia.
Ci ze wsi... Trzeba mieć pieniądze na akademik, utrzymanie i wszystkie inne wydatki. Najmarniej 2k/ mies. na sztukę studenta ze wsi.
No to jakim cudem mają mieć wykształcenie?
Jeśli nie będzie systemowej pomocy w zdobyciu wykształcenia, w wyprowadzaniu tych ludzi z biedy i bezrobocia, to jeszcze przez wiele lat nic się nie zmieni.



Dopuser - 20-06-2009 14:49

Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie... A sady owocowe? Z 3-5 ha sadów można nieźle wyżyć...



DPS - 20-06-2009 15:06
Znalazłam cos takiego:

Pogrubienie moje.
Mowa tutaj o pacjentach placówek odwykowych, nie o wszystkich alkoholikach, niemniej wyniki są ciekawe, prawda?
Czasem może się okazać, że to, co widac "gołym okiem" to tylko powierzchowne widzenie problemu - tak naprawdę może się on przedstawiać zupełnie inaczej.



retrofood - 20-06-2009 15:18

Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie... A sady owocowe? Z 3-5 ha sadów można nieźle wyżyć... Dowcipniś.
Z prowadznie hipermarketu też by się nieźle żyło. I to co roku, a nie jak sadownicy, wtedy jak nie będzie przymrozków, suszy, szkodników czy... klęski urodzaju.
Jak myslisz, dlaczego wszyscy mieszkańcy miast nie postawili kazdy swojego supermarketu?
Moja propozycja jest podobna do twojej.



retrofood - 20-06-2009 15:21

Jak widać nie każdy na wsi ciężko pracuje i nie ma czasu na wczasy. Nie wiem jaki sens jest w posiadaniu gospodarstwa 1-5 ha, to pewne biedowanie, no ale ludzie mają różne podejście do życia i rożne potrzeby. Narzekać jest najłatwiej, a zmienić tą sytuację już tak łatwo nie jest. Mają też różne mozliwości.
Spróbuj w mojej okolicy sprzedać grunty rolne. Mimo dopłat. Sprzedają się tylko te, co się łatwo na budowlankę dają przerobić. I to za półdarmo.



mokka - 20-06-2009 15:56
Sady owocowe owszem, inny typ produkcji tez, ale pisałam o przeciętnym gospodarstwie rolnym, bez konkretnego profilu, takich jest najwięcej. Są ludzie co potrafią sobie poradzić i na 2 hektarach świetnie, np szkółkarze, ale to zupełnie inna baja.
No właśnie to jest główny problem, trzeba dać wędkę a nie rybę, nie przywileje, a konkretne działanie. Emeryci już dożyją, ludzie w wieku produkcyjnym mają wielki problem, ich dzieci również tak jak pisałaś. Powstaje błędne koło, czegoś biedny boś głupi, czegoś głupi boś biedny. Bieda jest dziedziczna, tak jak zauważyłaś. W mieście pod namiocikiem nie mają czego szukać, bo niczego nie potrafią poza uprawianiem roli. Co ja bym zrobiła? Zakładałabym wspólne gospodarstwa rolne, na zasadzie ja nic nie mam, ty nic nie masz, razem mamy jednak coś. Trzy nędzujące gospodarstwa połączyć i dostosować profil uprawy do warunków, zioła , czosnek bardzo dobrze są płatne, dodatkowo jest trochę fundusz do pozyskania, jak się już ma jakiś kapitała początkowy, możliwości jest wiele. Nie ma takiego biznesu, w który nie trzeba inwestować i rozkręcać. Ludzie w mieście tez biedują, nie mają nic za darmo. Jest wolny rynek, nie każdy zna jego prawa. W każdej gminie powinna byś sekcja aktywizująca rolników, czyli pisząca wnioski, takie poradnictwo zawodowe. Wprowadziłabym zakaz pracy dzieci w gospodarstwie, to strasznie ogłupia, bo się nie uczą i odpadają w przedbiegach. Dzieci na wsi powinny obowiązkowo wyjeżdżać na kolonie, na pokazy do dużych miast, na to powinny iść środki z Ministerstwa Szkolnictwa. Podstawówki powinny być blisko , na obszarach wiejskich net powinien być darmowy w ramach wyrównywania barier. Ja wygląda młodzież wiejska na studiach , wiem bo widziałam. To nie jest normalne. Jednak można studiować na uczelniach , która mają pokaźne stypendia i dorabiać sobie w czasie studiów i to tez widziałam. Głównym problemem jest bierność i nieumiejętność szukanie szansy dla siebie. Takie podejście, że nic się nie da zrobić, niczego nie da się ruszyć. Sama widziałam plan rozwoju jednej z gmin, logiczny i sensowy, czyli jednak można. Będzie boisko, świetlica, warsztaty zajęciowe. Trzeba po pierwsze zmienić sposób myślenia, pokazać inny styl życia i z nim oswoić, od najmłodszych lat. Odciąć od myślenia rodziców i Dziadów, bo to zamyka horyzonty. Doświadczenie życiowe, to nic innego jak umiejętność przeżycia swojego własnego życia bez popełnianych błędów, to nie jest jakaś wiedza uniwersalna. Czasy zmieniają się bardzo dynamicznie, trzeba je gonić i nie patrzeć na to co było. To dotyczy każdego, nie tylko ludzi ze wsi , w miastach tez są dzielnice biedy i problem podobny. Wieś jest bierna, nie chętna na zmiany, zamyka się na świat, ludzie w gminach nie potrafią w większości niczego. Są jednak jak zawsze i wszędzie i wyjątki. Są różne możliwości, dla dzieciaków boisko z Orilka to wielkie święto, nawet była niedawno przypadkowo na otwarciu w okolicznej gminie, pracownia informatyczna, szczyt szczęści. Dzieci ze wsi są ciekawe wszystkiego. Trochę inne od miastowych, ale nie każdy jest taki sam. Z ludźmi ze wsi trzeba tez umieć rozmawiać, nie wchodzić w konflikt z wójtem, sprzyjać plebanowi i robić sprytnie swoje. Mój Stary nie potrafi, ja i owszem, dogadam sie zawsze i wszędzie.
Ludziom na wsi trzeba nowej krwi. Trzeba tez robić szkolenia z ekonomii, bo ten temat leży całkowicie. Pokoleniowa bieda rośnie w siłę, takiego łańcucha się łatwo nie przerwie. To co napisałam, to tylko mrzonki, bo nikt poważnie problemu polskiej wsi nie traktuje. Gdybym ja rządziła to wiedziałabym co zrobić, niestety do polityki jestem za nerwowa, więc będzie jak jest. Popracowałbym nad kobietami ze wsi, bo to słabe ogniowo, jak się zmieni kobietę, to ona zmieni chłopa, tak to zawsze działało. Dodatkowo, mało kto na wsi szanuje czas, ja jak czasem patrzyłam to na wsi czas ludziom przez palce przecieka. Kobiety na wsiach mają masę talentów, rękodzieło, bo w zimie mają czas, pięknie haftuję, robię roże ciekawe rzeczy, jest allegro, jest kasa. Można na wsi mieć kasę za darmochę, leży na ulicy jak to się mówi, tylko trzeba umieć po nią się schylić. Na drobne dorabianie do domowego budżetu zawsze znajdzie się i sposób. Pobudziłbym te inne potrzeby niż chodzenie do kościoła co niedziela na ładnie i obrabianie tyłków sąsiadom. To tez jest wykonalne, nie takie tematy ludzie łykają. Zmniejszyłabym znaczenie Dziadków i chłopa, rządziłaby kobieta, po nowemu. Jakby kupiła sobie coś za to , czego nie ma sąsiadko, byłby w krótkim czasie milionerką. Zazdrość trzeba wykorzystać, bo ogromna siła.
Nauczyłabym też, ze mówienie o biedzie to obciach jest i nie trzeba tego podkreślać, tylko się promować, wtedy człowiek czuje się lepie i ma zapał do tego co robi. Mówienie ciągle o biedzie, tylko biedą koduje, ciągłe powtarzanie jesteśmy biedni bardzo źle robi na głowę. Ze dwie modnisie na wieś na początek, z sesją w gazecie lokalnej i po roku mamy same damy, tak to działa w uproszczeniu, wszystko na wsi jest reakcją łańcuchową. Mam jeszcze z milion pomysłów na uzdrowienie, ale co będę tak się lansowała. Powiem tylko, ze często gadam z ludźmi ze wsi, i oni mi rację przyznają, jak powiedziałam o SPA dla każdego rolnika jako nagroda na dożynkach do wygrania, to normalnie widziałam błysk w oku. Młode dziewczyny, to całkiem fajne są, jeszcze do uratowania , dwa miechy w moich rekach i wierzą, ze przeniosą góry :lol: . Może ja powinnam za posadą w gminie się rozejrzeć, ale w summie to ja mam jeszcze wiele dziedzin rozpracowanych równolegle :lol: .
retrofood zmieńcie plan i zaleście, ludzie się o to biją.
DPS
To już samo w sobie jest śmieszne, chłop z takich placówek nie korzysta, no chyba, że jest tam skierowany przez sąd , albo dla uzyskania świadczeń. Nie pije też wg statystyk spożywanie alkoholu, nasi lokasi piją napoje bez akcyzowy, czyli w statystykach ich nie ma. Tak samo chłop wypadnie jako najlepszy kochanek, bo spotkać chłopa u seksuologa to zjawisko paranormalne :lol: . Grunt to sie okłamywać, że problem nie istnieje.

Problem alkoholu i przemocy na wsi i w małych miejscowościach narasta ze względu na kulturowe przyzwolenie. W wielu rodzinach alkohol jest stale obecny - towarzyszy uroczystościom rodzinnym i zwykłym, często codziennym, spotkaniom – pije się dla zabicia czasu i żeby "coś załatwić".

Niski poziom wykształcenia i związane z tym problemy adaptacyjne wskazują na potrzebę wprowadzania w środowiska wiejskie specjalnych programów aktywizujących, wspierających aspiracje edukacyjne, zwiększających umiejętności społeczne, ułatwiających współdziałanie i dostosowywanie się do zmieniających się warunków życia.

jak i
Polska ma zbyt dużą liczbę ludności pracującej w rolnictwie (por. Grzelak, 2004). Oznacza to, że młodzież z obszarów wiejskich stoi wobec konieczności radykalnej zmiany swojego stylu życia. Jeśli młodzi ludzie pozostaną na wsi, to tradycyjna działalność rolnicza nie będzie często w stanie zapewnić im wystarczających dochodów. Młodzież musi zdobywać wykształcenie, potrzebne na rynku kwalifikacje, uczyć się nowych sposobów zarabiania pieniędzy na wsi. Część młodych ludzi będzie musiała szukać pracy poza wsią.

Młodzież ze wsi i małych miejscowości znajduje niewystarczające wsparcie w swoich rodzinach w pokonywaniu trudności związanych ze zmianą modelu życia. Chodzi tu o uczenie aktywnych zachowań, które mogą wpłynąć na poprawę sytuacji własnej i środowiska, w którym żyją. Słabiej wykształceni rodzice gorzej radzą sobie z otaczającą rzeczywistością. Wychowują dzieci w poczuciu niższej wartości, w przekonaniu, że nie ma się żadnego wpływu na własną sytuację i otoczenie Powoduje to zjawisko dziedziczenia biedy (por. Graniewska D.,Balcerzak-Paradowska B., Głogosz D., 1994).

więcej na http://www.rownacszanse.pl/strona.ph...y_strona_2_273
Działają też Gminne Komisje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych , problem istnieje , mówi się o nim dość sporo i głośno.



retrofood - 20-06-2009 16:37
czyste rozdawnictwo i przywileje. Juz słyszę te głosy, że se nawadniać mogą...



mokka - 20-06-2009 16:42
To nauka chodzenia właśnie, a nie ciągłe podpieranie kulawego, jak jest dotychczas. Pieniądze tak, ale na wyrwanie z marazmu ,a nie finansowanie problemów i pogłębianie ich skutków. Na tym to właśnie polega ,tak dochodzi do zmian które konstruktywnie wpływają na daną społeczność. Podróże kształcą, banalne, ale prawdziwe.



DPS - 20-06-2009 16:57
Mokka, może jednak w wójty pójdziesz? :D
Jak u nas będziesz kandydować, to Cię poprę i jeszcze całą wieś namówię, żeby na Ciebie szli. :lol:

Jednak wciąż uważam, że najpierw trzeba dac ludziom na wsi możliwość na zarobek, nauczyć ich i pokazać, że można jakoś żyć, co nie uda się w ciągu kilku lat, tym bardziej, że metoda odcięcia od myślenia rodziców i dziadów słabo na wsi działa - na wsi właśnie takie myślenie tradycyjne jest podstawą wychowania.
Uważam, że muszą minąć pokolenia, żeby ludzie na wsi zmienili sposób myślenia. Oczywiście, nie oznacza to, że należy tego zaniechać.
Jak już będą mieli możliwości i umiejętności - potraktować ich tak samo, jak każdego innego, również w zakresie ubezpieczeń społecznych i podatków.
Ale broń Boże nie zaczynać od golenia gołego i bosego.
Bo już tylko g...o będzie można z niego wycisnąć i sprawa zacznie śmierdzieć. 8)



retrofood - 20-06-2009 17:06
Jak my z jednym gościem kończyli trzecią półlitrówkę u niego w pokoju, to przykazywał, żeby pić szybciej, bo żona jest szefową takiego Komitetu i może przyjść i zabrac flaszkę.
Ale przyszła i nie zabrała. Wyjęła tylko trzeci kieliszek.



M@riusz_Radom - 20-06-2009 19:17

Razem daje to kwotę około 38.000,- + inne wydatki nie wymienione (koszt energii, koszt pracy pozostałych maszyn, itp.)
Czyli dochód miesięczny może maksymalnie wynieść około 1.700,- a nie 5.000,-
Realnie to wyniesie mniej niż 1.000,-

No popatrz, brat cioteczny gospodaruje na 30 hektarach i te wyliczenia to były na jego przykładzie ;) Podsunąłem mu Twojego posta i stwierdził, że za 1700 PLN miesięcznie to on by się w to nie bawił. A w końcu wie co mówi bo żyje z upraw + mała trzódka na własne i rodziny potrzeby :)

Nie będziemy się licytować i na siłę nikomu w kieszeń zaglądać - ale jak ktoś ma 30 hektarów ziemi, to to już nie jest ROLNIK tylko mały przedsiębiorca ...



retrofood - 20-06-2009 20:44

Nie będziemy się licytować i na siłę nikomu w kieszeń zaglądać - ale jak ktoś ma 30 hektarów ziemi, to to już nie jest ROLNIK tylko mały przedsiębiorca ... Otóż to. Nie licytujmy się, bo ja powiem więcej. Czasem nawet ten z 1 ha to juz przedsiębiorca, a mój znajomy ma 44 ha, ale do przedsiębiorcy mu daleko.
Ziemia ziemi nierówna. I 1 ha nie jest równy 1 ha. szczególnie jak ten pierwszy jeden ha jest np. pod szkłem, a drugi to piach klasy VI B. Ja np. mam ziemię, gdzie dopłacają nawet za niekorzystne warunki gospodarowania (tereny wysokie) i powiedz mi, że to przywilej, to ci za rozśmieszenie podziękuję.



andk - 20-06-2009 22:44
Przedsiębiorca to ten co utrzymuje się z przedsiębiorstwa. Jak widać można i z 1 ha i ze 100 ha. ROLNIK to rzeczywiście przedsiębiorca - wcale nie taki mały. Ale ROLNIK ciągle myli się z rolnikiem - ten drugi wywodzi się bezpośrednio od chłopa :D . Język polski nie nadąża ze słownictwem: niekoniecznie dzisiaj rolnik to ten co uprawia ziemię - tak jak nie każdy pracownik banku jest bankierem :D
Był już kiedyś wątek o stereotypach. Tutaj pokazał się następny - jak ktoś mieszka na wsi to chłop (nawet nie rolnik :D ).



retrofood - 21-06-2009 00:00

Był już kiedyś wątek o stereotypach. Tutaj pokazał się następny - jak ktoś mieszka na wsi to chłop (nawet nie rolnik :D ). A to tym bardziej dziwne, że większość na forum buduje chaty na wsiach, a nie w miastach.



retrofood - 21-06-2009 14:53
poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40.
Moze ktoś chce zarobić?



Hocki_klocki - 21-06-2009 20:00

poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40.
Moze ktoś chce zarobić?

Typowe chłopskie narzekanie.

Zawsze to samo , coby chłop nie produkował to zawsze musi do tego dopłacać.

Zazdroszczę bogactwa plantatorom truskawek skoro stac ich na taki nierentowny biznes.



retrofood - 21-06-2009 21:30

poranna dyskusja o wsi w telewizji, głos pani dr z Instytutu Ekonomiki Produkcji Rolnej: Koszty pozyskania 1 kg truskawek wg ich wyliczeń to ok. 2 PLN. Szef Zwiazku Plantatorów: a cena oferowana im za łubiankę to 1,40 PLN!!!!, czyli: koszty - 4 zł, skup po 1,40.
Moze ktoś chce zarobić?

Typowe chłopskie narzekanie.

Zawsze to samo , coby chłop nie produkował to zawsze musi do tego dopłacać.

Zazdroszczę bogactwa plantatorom truskawek skoro stac ich na taki nierentowny biznes. wg opinii tegoż Instytutu zarabiali ostatnio w 2006 roku i znacznie mniej w 2007.
W 2008 straty, a w 2009 - klęska.
To nie ja wymysliłem, ani nie chłopy. To sa badania naukowców. A niedowiarki sa zawsze. Giertych, pono profesor, nie zgadza się nawet z teorią Darwina...



Hocki_klocki - 21-06-2009 22:02


wg opinii tegoż Instytutu zarabiali ostatnio w 2006 roku i znacznie mniej w 2007.
W 2008 straty, a w 2009 - klęska.
To nie ja wymysliłem, ani nie chłopy. To sa badania naukowców. A niedowiarki sa zawsze. Giertych, pono profesor, nie zgadza się nawet z teorią Darwina...

Naukowcy różni są - przykład sam podałes - nieżyjący juz profesor Giertych.

Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego.



marekcmarecki - 21-06-2009 22:57

Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego. Daj spokój! Nie trzeba być naukowcem. Ten rok dla plantatorów truskawek to katastrofa. Deszcz! Truskawki gniją, ciężko je zebrać i w ogóle... Postaw się w sytuacji gostka, któremu truski gniją, dopływu kasy nie ma, a kredyty trzeba spłacać. Tu akurat im współczuję, bo w rolnictwie często zaciąga się kredyty na konto przyszłych zbiorów, a tu... porażka na całej linni.



retrofood - 21-06-2009 23:18

Rozumiem , że odwieczne chłopskie narzekanie zostało naukowo uzasdnione przez naukowców z Instytutu od nie wiadomo czego. Rozumiem, że ty też jesteś bardziej wierzący od Papieża, ale bywa, nie przejmuj się...



asia.malczewska - 24-06-2009 23:14

Prócz tego wieś to matecznik wartości kulturowych, tradycji każdego narodu. ja tam pierdziu taki matecznik jak mam u siebie ... czyli na wsi. Sąsiadka pali w piecu co złapie, czyli szmaty, plastiki, etc. etc., jej matka gania do kościoła co 5 minut a kocura wykastrować mi nie da za darmo, bo go będzie bolało a małe kotki to myśli, że do nieba idą jak im łebki ukręca lub topi ... Ostatnio ją zapytałam, czy się kiedykolwiek z tego spowiadała, a ona mi na to, że to nie grzech, więc pytam ją czy widzi jakąś różnicę między sobą a innym ssakiem - oczy na mnie wybałuszyła, więc tłumaczę jej, że kot też matkę ssie ..
Jakiś czas temu kot wpadł im do studni (włos mi się na głowie jeży jak pomyślę, że moje dzieciaki też tam latały i mogło być jeszcze gorzej) i stały z matką prawie godzinę zamiast mu wiaderko na sznurze zrzucić - mój stary jak przyszedł i walczył o niego to kot jeszcze chciał żyć ale poddał się jak się sznur zerwał ... i wtedy utonął :cry: Do tej pory nie mogę o tym myśleć, bo mnie szlag trafia na taką niemoc tego matecznika kultury ... kuwa mać!
Rzygać mi się chce, zwłaszcza od takiej bezlitosnej znieczulicy na cierpienie zwierząt :evil:
Wiem, w miastach nie lepiej, ale tutaj nawet dzieciaki wiedzą, że koty się topi, jak ich jest dużo i przechodzą nad tym do porządku dziennego ... :cry:
Czasem myslę, że nie chcę już tu mieszkać, że ten raj to chyba kończy się za moim płotem ... Więc nie piszcie proszę samych superlatyw o wsi, bo ja nie zdzierżę i chyba się wyprowadzę ...



Dropsiak - 25-06-2009 09:52
Taka postawę miastowych /superlatywy/ ładnie przedstawił Wyspiański :). Zachwytu znaczy. I nie tylko.
W aspekcie kulturowym rzecz jasna.
Co do reszty to moim zdaniem ludzie dzielą się na mądrych i głupich, dobrych i złych niezależnie od płci, wieku, wykształcenia i miejsca zamieszkania.
Biedę i bogactwo, zyski i straty, zaradnosc i jej brak tez się spotyka i na wsi i w mieście.
ps. literówka



andk - 25-06-2009 10:44

Taka postawę miastowych /superlatywy/ ładnie przedstawił Wyspiański :). Zachwytu znaczy. I nie tylko.
W aspekcie kulturowym rzecz jasna.
Co do reszty to moim zdaniem ludzie dzielą się na mądrych i głupich, dobrych i złych niezależnie od płci, wieku, wykształcenia i miejsca zamieszania.
Biedę i bogactwo, zyski i straty, zaradnosc i jej brak tez się spotyka i na wsi i w mieście.
I amen :D - lepiej chyba nie da się podsumować.



KiZ - 25-06-2009 13:11
Kiedy byłem mały i mało widziałem, a jeszcze mniej rozumiałem, to do głowy mi nie przyszło, że tak duża część naszej populacji to tępi, oporni, zacofani i po prostu głupi ludzie :-? Systematycznie odkrywałem tę prawdę i szoku z tym związanego nie złagodził fakt, że na szczęście (chyba?) nie miało to nic wspólnego z wykształceniem. Zdecydowanie więcej takich jednostek mieszka na wsi.

To w temacie różnic wieś-miasto.



Gagata - 25-06-2009 13:34
Też bym nie uogólniała, że "na wsi to dobrzy i mądrzy".
W naszych marzeniach zapewne tak - mądra staruszeczka z dobrym dziadziusiem siedzą na przyzbie i się uśmiechają serdecznie a i nakarmią czym mają głodnego choć sami biedniutcy...A na polu pasa się krówki, a na podwórku kurki dzióbią...

Wcale się nie natrząsam (może troszkę) - sama bym chciała takiej wsi!

Ale jej nie ma.

I na wsi i wmieście są dobrzy i mądrzy oraz chamy, prostaki i buraki.

A i mnie czasem, jak Asi, bokiem wyłazi wieś, kiedy to sąsiadka wypita przyłazi do mnie (nieważne że jest furtka, ogrodzenie, WŁASNE podwórko), żeby ZOBACZYĆ jak mam u siebie bo ją ciekawość zżarła i MUSIAŁA. Ale najpierw musiała się napić bo bez tego brak odwagi. A za nią przyszedł ze zwieszona głową jej syn nastoletni, który się jej wstydzi, (o czym informuje nas sama mamuśka)...

A SYFFFFFF na ich podwórzu przekracza WSZELKIE granice :o :o :o



Pepeg z Gumy - 25-06-2009 13:52
Wiesz KiZ ,w tym co mówisz coś jest.
Łatwiej znaleźć tępego, zacofanego i głupiego na Pradze czy Żoliborzu niż w takim Wilanowie.



bobiczek - 25-06-2009 22:15



Daj spokój! Nie trzeba być naukowcem. Ten rok dla plantatorów truskawek to katastrofa. Deszcz! Truskawki gniją, ciężko je zebrać i w ogóle... Postaw się w sytuacji gostka, któremu truski gniją, dopływu kasy nie ma, a kredyty trzeba spłacać. Tu akurat im współczuję, bo w rolnictwie często zaciąga się kredyty na konto przyszłych zbiorów, a tu... porażka na całej linni.
mój kumpel wiąłł kredyty na konto przyszłych gości w otwartym przez siebie - z ambicjami muzycznymi - pubie.
I wiesz co?
Porażka na całej lini.......też



marekcmarecki - 25-06-2009 22:45
nio :-? . Pech! Szkoda gościa, bo odważny i chęci miał pewnie szczere... :-? . Pewnie gdzieś się przeliczył. Nie chcę się rozpisywać. Sam mam rozterki, ale mi w przeciwieństwie do Twojego kumpla brakuje odwagi... Zacytowałeś moją odpowiedź na słowa Hocki_klocki. Pogody naprawdę nie da się przewidzieć. I w tym roku deszcz "truskawkowców" rozłożył i nie ma tu jakiejkolwiek wątpliwości.



Hocki_klocki - 25-06-2009 23:11

nio :-? . Pech! Szkoda gościa, bo odważny i chęci miał pewnie szczere... :-? . Pewnie gdzieś się przeliczył. Nie chcę się rozpisywać. Sam mam rozterki, ale mi w przeciwieństwie do Twojego kumpla brakuje odwagi... Zacytowałeś moją odpowiedź na słowa Hocki_klocki. Pogody naprawdę nie da się przewidzieć. I w tym roku deszcz "truskawkowców" rozłożył i nie ma tu jakiejkolwiek wątpliwości.
A jak truskawkowcy zaciągają kredyty to nie biorą pod uwagę , że może być mokry sezon?
Jak ktoś zbankrutował z powodu deszczu to mu nie współczuje.
Po prostu czasem jest tak , że pada i jest mokro. Takie obserwacje poczyniłem już w dzieciństwie.



bobiczek - 25-06-2009 23:26
niczego w zyciu nie da się przewidzieć.
Kumpel po szkole muzycznej, ma kontakty, w pubie extra atmosfera, kapele o zróznicowanych muzycznie trendach.
A tu dupa.
Pogoda go zniszczyła, bo zimno, mokro, ogródek na zewnątrz z estradą za cięzkie pieniądze z kredytu pusty, a w lokalu mało miejsca.....pogoda rozwaliła mu cały interes. Jak temu od truskawek.
I temu co wyciąg w górach stołowych zrobił - a śniegu nie było i pieniędzy na spłate kredytu.
Podobne jak nie wiem co........



retrofood - 26-06-2009 06:27

niczego w zyciu nie da się przewidzieć.
Kumpel po szkole muzycznej, ma kontakty, w pubie extra atmosfera, kapele o zróznicowanych muzycznie trendach.
A tu dupa.
Pogoda go zniszczyła, bo zimno, mokro, ogródek na zewnątrz z estradą za cięzkie pieniądze z kredytu pusty, a w lokalu mało miejsca.....pogoda rozwaliła mu cały interes. Jak temu od truskawek.
I temu co wyciąg w górach stołowych zrobił - a śniegu nie było i pieniędzy na spłate kredytu.
Podobne jak nie wiem co........
Tyle, że pub mozna sprzedać i jeszcze w tym roku zmienić rodzaj działalności. Z truskawkami tak się nie da. Bo nawet po zaoraniu, nowe coś urośnie najwcześniej w roku przyszłym, o ile nie jest wieloletnie. Bo wtedy to dopiero za dwa lata.



DPS - 26-06-2009 06:44
Każdy interes niesie ze sobą ryzyko, to pewne.
Nie można porównywać rolnictwa do innych rodzajów działalności, to też pewne.
Ma zupełnie inną specyfikę i jest co najmniej równie ważnym sektorem gospodarki jak obronność.
Zawsze na siłę można szukać porównań, nawet między stokrotką i dębem, bo jedno i drugie to roślina, wrażliwa na warunki pogodowe, na zimę zamierająca, posiadająca korzenie i część zieloną...
Ale jeśli ktoś mówi, że stokrotka jest podobna do dęba to po prostu jest śmieszny.



bobiczek - 26-06-2009 07:01
no dobra.
Poddaję się.
Uznajemy że nie ma ryzykowniejszej, straszniejszej i najcięższej pracy - niz praca rolnika.
Należą mu się przywileje, wsparcie i ulgi.
Jest grupą społecznie uprzywilejowaną, którą ze zrozumieniem dotujemy i którą hołubimy z racji dyskryminacji ogólnopolskiej.
Należy się ludziom na wsi węgiel za 50%,prąd za 50% i paliwo -zabarwione ale za 50%.
Autobusy z mamografem i objazdowe kina raz w tygodniu.
Wiecie co?
Sranie w banie-kuku ryku jak to czytam.
Nie obrażajcie i nie urażajcie zainteresowanych, bo oni tego sami niie chcą



Dropsiak - 26-06-2009 08:23

no dobra.
Poddaję się.
Uznajemy że nie ma ryzykowniejszej, straszniejszej i najcięższej pracy - niz praca rolnika.
Należą mu się przywileje, wsparcie i ulgi.
Jest grupą społecznie uprzywilejowaną, którą ze zrozumieniem dotujemy i którą hołubimy z racji dyskryminacji ogólnopolskiej.
.....
zapomniałeś wspomnieć o wielowiekowym ucisku......



Hocki_klocki - 26-06-2009 08:56
To co niektórzy "obrońcy" wsi tu wypisują to po prostu odpychająca bezczelność.



retrofood - 26-06-2009 09:06

no dobra.
Poddaję się.
Uznajemy że nie ma ryzykowniejszej, straszniejszej i najcięższej pracy - niz praca rolnika.
Należą mu się przywileje, wsparcie i ulgi.
Jest grupą społecznie uprzywilejowaną, którą ze zrozumieniem dotujemy i którą hołubimy z racji dyskryminacji ogólnopolskiej.
Należy się ludziom na wsi węgiel za 50%,prąd za 50% i paliwo -zabarwione ale za 50%.
Autobusy z mamografem i objazdowe kina raz w tygodniu.
Wiecie co?
Sranie w banie-kuku ryku jak to czytam.
Nie obrażajcie i nie urażajcie zainteresowanych, bo oni tego sami niie chcą
bobiczku, weź od lekarza skierowanie na serię zabiegów leczniczych i wyobraź sobie, ze babcia na wsi też dostała takie skierowanie. I wtedy może nie będziesz pieprzył o równości szans.



retrofood - 26-06-2009 09:08

To co niektórzy "obrońcy" wsi tu wypisują to po prostu odpychająca bezczelność. Ty młodzieńcze, jak nie zniżysz tonu, to zrobię twoją kukiełkę z wosku i wetknę w nią szpilkę. A wiesz w jakie miejsce??? Pewnie wiesz...



Dropsiak - 26-06-2009 09:17
Retro - ten sam eksperyment można powtórzyć na babci z miasta. I wynik może być podobny. Wszystko zależy od tego czyja to babcia :)

ps. W mojej okolicy zabiegi rehabilitacyjne w ramach nFZ wykonują tylko ośrodki gminne /maja jeszcze limity - z tym, ze każdy ośrodek na inny zabieg ;)/, w mieście można ze skierowaniem przyjść dopiero w grudniu :). Pacjenci są odsyłani juz od marca, bo do konca roku terminy zaklepane....
Przerobiłam na mojej mamie.



DPS - 26-06-2009 09:22
Niestety - wciąż wyraźnie widać kompletny brak zrozumienia specyfiki wsi.
Nie wiem, czyja to wina, na pewno nie tylko tych, którzy nie rozumieją.
Ani pseudoironia i operowanie wulgaryzmami, ani ocena interlokutorów bez jakichkolwiek agrumentów nie przekonają nikogo, że ma się rację.
Smutne to wszystko.
No cóż - życzę wielu tanich i smacznych chińskich warzywek na Waszych stołach...



Hocki_klocki - 26-06-2009 09:32

Retro - ten sam eksperyment można powtórzyć na babci z miasta. I wynik może być podobny. Wszystko zależy od tego czyja to babcia :)

ps. W mojej okolicy zabiegi rehabilitacyjne w ramach nFZ wykonują tylko ośrodki gminne /maja jeszcze limity - z tym, ze każdy ośrodek na inny zabieg ;)/, w mieście można ze skierowaniem przyjść dopiero w grudniu :). Pacjenci są odsyłani juz od marca, bo do konca roku terminy zaklepane....
Przerobiłam na mojej mamie.
Można jeszcze spytać jaką składkę płaci babcia w mieście a jaką babcia na wsi.



bobiczek - 26-06-2009 09:37


Ani pseudoironia i operowanie wulgaryzmami, ani ocena interlokutorów bez jakichkolwiek agrumentów nie przekonają nikogo, że ma się rację.

No cóż - życzę wielu tanich i smacznych chińskich warzywek na Waszych stołach...
i tu bym się bardziej właśnie doszukiwał ironicznego komentowania tematu - w tych życzeniach chińszczyzny na stole.

Grzyby moon i ryż akurat nie są naprawdę złe i niesmaczne.

A rolnikom życzmy tak jak i sobie, właścicielom pensjonatów, rybakom, handlowcom na targowisku, producentom leżaków i namiotów, dzierżawcom basenów i kąpielisk miejskich, organizatorom imprez plenerowych i koncertów(kosztownych) - dobrej i słonecznej pogody!



Hocki_klocki - 26-06-2009 09:43

To co niektórzy "obrońcy" wsi tu wypisują to po prostu odpychająca bezczelność. Ty młodzieńcze, jak nie zniżysz tonu, to zrobię twoją kukiełkę z wosku i wetknę w nią szpilkę. A wiesz w jakie miejsce??? Pewnie wiesz...
Czerpiesz inspiracje z matecznika wartości kulturowych? :D



Dropsiak - 26-06-2009 09:56
Nie można stawiac sprawy na ostrzy noza.
Wieś nie jest jednowymiarowa, uważam, ze każdy piszący w tym wątku ma swoja racje, zapewne podbudowana swoim doświadczeniem lub obserwacją.
Nie ma jednej wsi/rolnika jak i nie ma jednego miasta/mieszczucha :), próby dowiedzenia tego nieodmiennie wg mnie prowadza do stereotypów.
Kwestia pomocy dla wsi- jasne, ze tak ale powinna to być pomoc konkretnie ukierunkowana.Tak jak i w przypadku innych /pozawiejskiech/ obszarów działalności Ładowanie kasy jak leci od chinskich warzyw nas nie uchroni. Paradoksalnie moim zdaniem może być wręcz przeciwnie.
Ale tu jest problem mądrej polityki gospodarczej.......może sie kiedyś doczekamy....
Pozdrawiam.



Hocki_klocki - 26-06-2009 10:01

Nie można stawiac sprawy na ostrzy noza.
Wieś nie jest jednowymiarowa, uważam, ze każdy piszący w tym wątku ma swoja racje, zapewne podbudowana swoim doświadczeniem lub obserwacją.
Nie ma jednej wsi/rolnika jak i nie ma jednego miasta/mieszczucha :), próby dowiedzenia tego nieodmiennie wg mnie prowadza do stereotypów.
Kwestia pomocy dla wsi- jasne, ze tak ale powinna to być pomoc konkretnie ukierunkowana.Tak jak i w przypadku innych /pozawiejskiech/ obszarów działalności Ładowanie kasy jak leci od chinskich warzyw nas nie uchroni. Paradoksalnie moim zdaniem może być wręcz przeciwnie.
Ale tu jest problem mądrej polityki gospodarczej.......może sie kiedyś doczekamy....
Pozdrawiam.
W całej rozciągłości popieram.

Dodam tylko , że najbardziej skacze mi ciśnienie kiedy słyszę , że ktos jest wyjątkowy i ma być uprzywilejowany z racji uprawianego zawodu.
Stawiam takich cwaniaków na równi ze złodziejami.



retrofood - 26-06-2009 19:47

Retro - ten sam eksperyment można powtórzyć na babci z miasta. I wynik może być podobny. Wszystko zależy od tego czyja to babcia :)

ps. W mojej okolicy zabiegi rehabilitacyjne w ramach nFZ wykonują tylko ośrodki gminne /maja jeszcze limity - z tym, ze każdy ośrodek na inny zabieg ;)/, w mieście można ze skierowaniem przyjść dopiero w grudniu :). Pacjenci są odsyłani juz od marca, bo do konca roku terminy zaklepane....
Przerobiłam na mojej mamie.
W grudniu, ale jednak MOŻNA.
Moja matka mieszka na wsi i nie ma szans nawet w następnym grudniu. No chyba, że zapłaci taryfę, ktora bedzie ją wozić. Taryfa musi być z tlenem, bo matka nie toleruje żadnej jazdy, no chyba, że przywiązana do noszy. Ale po 20 km takiej jazdy cierpi potem przez 3 dni.
A rowerem by se sama dojechala i w grudniu, gdyby to miasto było.



retrofood - 26-06-2009 19:50

Retro - ten sam eksperyment można powtórzyć na babci z miasta. I wynik może być podobny. Wszystko zależy od tego czyja to babcia :)

ps. W mojej okolicy zabiegi rehabilitacyjne w ramach nFZ wykonują tylko ośrodki gminne /maja jeszcze limity - z tym, ze każdy ośrodek na inny zabieg ;)/, w mieście można ze skierowaniem przyjść dopiero w grudniu :). Pacjenci są odsyłani juz od marca, bo do konca roku terminy zaklepane....
Przerobiłam na mojej mamie.
Można jeszcze spytać jaką składkę płaci babcia w mieście a jaką babcia na wsi. Babcia na wsi, idioto, przepracowała kupę lat w państwowych (wtedy)zakładach, ma zasłużoną emeryturę i nic nie płaci.
Zamiast wkładać kij w mrowisko, to się poucz trochę, Ty też wiecznie nie bedziesz młody i zdrowy. Zapamietaj to sobie.



retrofood - 26-06-2009 19:53


W całej rozciągłości popieram.

Dodam tylko , że najbardziej skacze mi ciśnienie kiedy słyszę , że ktos jest wyjątkowy i ma być uprzywilejowany z racji uprawianego zawodu.
Stawiam takich cwaniaków na równi ze złodziejami.
Jak pożyjesz trochę to też bedziesz swoje posty stawiał na równi z inteligentnymi inaczej.



Hocki_klocki - 26-06-2009 20:03

Retro - ten sam eksperyment można powtórzyć na babci z miasta. I wynik może być podobny. Wszystko zależy od tego czyja to babcia :)

ps. W mojej okolicy zabiegi rehabilitacyjne w ramach nFZ wykonują tylko ośrodki gminne /maja jeszcze limity - z tym, ze każdy ośrodek na inny zabieg ;)/, w mieście można ze skierowaniem przyjść dopiero w grudniu :). Pacjenci są odsyłani juz od marca, bo do konca roku terminy zaklepane....
Przerobiłam na mojej mamie.
Można jeszcze spytać jaką składkę płaci babcia w mieście a jaką babcia na wsi. Babcia na wsi, idioto, przepracowała kupę lat w państwowych (wtedy)zakładach, ma zasłużoną emeryturę i nic nie płaci.
Zamiast wkładać kij w mrowisko, to się poucz trochę, Ty też wiecznie nie bedziesz młody i zdrowy. Zapamietaj to sobie.
Przestań mnie pouczać i wyzywać od idiotów , bo jeszcze kiedys do mie trafisz i bedzie ci głupio.
I wyobraz sobie , że opłacam podwójną składkę zdrowotną , pomimo , że ani ja ani moja rodzina do przychodni nie chodzi jak jest potrzeba. Ot taki niesprawiedliwy paradoks ...... mimo to nie narzekam , nie biadole i przywilejów żadnych się nie domagam.


Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 451 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4

Sitedesign by AltusUmbrae.