Kennan3

Kennan3



328 GEORGU E. KENNAN

Stanów Zjednoczonych musiał wywołać pewne oszołomienie. Równi faceci z pewnością nie piszą rzeczy lego rodzaju. Gdybym zaś miał być cyniczny, to powiedziałbym, że niektórzy pańscy zwierzchnicy w Departamencie Stanu mogli odnieść wrażenie, że pański opis sytuacji w Ameryce Łacińskiej („gdzie każde pojęcie jest względne" itp.) trochę zanadto przypomina opis sprawDepartamencie Stanu, i że dlatego pański raport nie ujrzał światła dz.icnnego. Sądzę, że nigdy się nic dowiemy, jak było naprawdę.

Pańska szczerość przypomina mi. przez kontrast, pańskie własne spostrzeżenie. że jedną z przyczyn, które złożyły się na to. że za czasów Stalina Kreml miał całkiem wypaczony obraz, spraw w dziedzinie polityki zagranicznej, była obawa sowieckich ambasadorów przed przekazywaniem prawdy. Ich sprawozdania zawierały to, co Stalin i reszta Kremla chcieli usłyszeć. Jeśli inni brali z pana przykład, to żadnych fałszywych sądów, z powodu których rząd Stanów Zjednoczonych spotykały niepowodzenia w niedawnej przeszłości, nie można usprawiedliwić brakiem szczerej i wnikliwej informacji, pochodzącej od amerykańskich przedstawicieli dyplomatycznych.

Och. mój przypadek nic jest typowy. Po naszej stronic również istnieje forma informacji dyplomatycznej, polegająca po prostu na mówieniu prezydentowi czy premierowi „Bardzo słusznie!" Jest to nieustające niebezpieczni stwo każdej władzy - niezależnie od tego, czy władza ta jest demokratyczna, czy nic. Jest rzeczą niezmiernie trudną przyjść do głowy państwa czy rządu człowieka, który tak wiele może - i próbować powiedzieć mu coś, czego on nic chce usłyszeć. Skrajnym tego przykładem był, oczywiście, Hitler; jednym z ważnych aspektów sprawy Hitlera, nie docenionym w zachodnich poglądach na temat tego człowieka, jest fakt, że, o ile mi wiadomo, nikomu nic udało się powiedzieć mu prawdy o tym, dokąd prowadzi Niemcy. Wielu ludzi zamierzało to zrobić; mówili: „Pójdę i powiem mu to - ktoś musi uświadomić mu. co on czyni temu krajowi i światu...” Lecz nikt nie był w stanie wypowiedzieć tych słów, gdy znalazł się w obecności Hitlera, ł każdy z nas, kto kiedykolwiek miał do czynienia z przywódcami światowej miary, wie, jakie to jest trudne. Ni było łatwo dotrzeć do Churchilla czy do Rooscvclta. Każdy z nich wyczarow ywał cię z pokoju, zanim zdołałeś mu coś powiedzieć; obaj woleli mówić, niż słuchać

Czy dotyczy to także Johna Kennedyego?

Nie, Kennedy był niczwykjy pod tym względem, był bowiem znakomitsi słuchaczem. Także rozmawiając z zagranicznymi mężami stanu prosił. I>j zasiedli w fotelach obok niego i zadawał im wiele istotnych pytań, wysłuchują! cierpliwie i z szacunkiem ich odpowiedzi. Cechowała go ujmująca, chłopięca galanteria wobec ludzi starszych, takich jak ja. co bardzo mi się podobało.

Napisał pan do Kennedyego list zawierający mocne wyrazy poparcia iii miesiąc przed morderstwem, którego padł ofiarą; wyrażał pan te tym lisi „pełne uznanie, zarówno jako historyk, jak i jako doświadczony dyplomata dla sposobu, te jaki traktuje pan problemy polityki zagranicznej, które są na dobrze znane". Odpowiedź Kcnnedy'cgo, w postaci odręcznego listu, lw ia równie ciepła. Uznanie było wzajemne i sądzę, że również ze stronę Kemie dy'ego całkowicie szczere.

Chyba tak, choć w krytycznej sytuacji nic przeszkodziło mu to wystawić mnh na krytykę Wilbura Millsowa w związku z anulowaniem rozszerzenia zasad' najwyższego uprzywilejowania dla Jugosławii, w której Indem wówe/i

329

Ol) POWSTRZYMYWANIA...


ambasadorem. Lecz patrząc z obecnej perspektywy na ten incydent, który doprowadzi! do mojej rezygnacji, nic mogę winić za to Kennedy’ego. Kennedy działał w napiętej atmosferze politycznej i jestepi przekonany, że miał niewielki wybór. Podczas drugiej swej kadencji mógłby działać inaczej.

A co pan sądzi o l larrynt Trumanic?

Wielokrotnie miałem okazję się z nim zetknąć i uważałem go za bardzo sympatycznego człowieka - niewątpliwie zdolnego do bliskiej przyjaźni. Byłem rad, że nie znam go bliżej, miałem bowiem wrażenie, że należy on do tego rodzaju ludzi, którzy oczekują, że ich przyjaciele będą przyjaciółmi wszystkicli ich przyjaciół i wrogami wszystkicli ich wrogów; a nie miałem na to ochoty. Truman był bardzo naturalny; nic był ani lak nieprzystępny, jak wielu innych wielkich mężów stanu, ani tak trudny w kontaktach. Musiało się go lubić-był to absolutnie normalny człowiek, który w większości sytuacji po prostu był sobą. Nie zachowywał się wyniośle - był jak Ernie Bevin: wybitnym czło- wiekiem z ludu.

Stąd jego obecna wielka popularność po Wietnamie i Watergatc - „porządny . clilop", przy szulerach i intelektualistach.

Tak, lecz jego apoteoza nie jest całkowita. Rewizjonistyczni historycy muszą go potępić przede wszystkim dlatego, że za jego prezydentury miała miejsce konferencja w Poczdamie, a także rozbudowa broni nuklearnych. W oczach tych historyków więc, a także dla znacznej części młodzieży studenckiej, Truman pozostaje łajdakiem.

A jednak nowy kult Trumana podziela większość znanych mi Amerykanów..

Istotnie. Wie pan, my, Amerykanie, jesteśmy tak szczęśliwi, gdy mamy dobrego człowieka z ludu! Lincoln był kimś lego rodzaju, a Truman należy w pewnym sensie do Lincolnowskicj tradycji. Był on wcieleniem wszystkich cnót Midwestu. Nawet jego gwałtowna reakcja na krytykę córki. Margaret, została dobrze przyjęta. Każdy to rozumiał. Ludzie mówili: „Przecież on jest ojcem i musi być lojalny'wobec córki...”

Truman był niezmiernie lojalny wobćc wielu swoich niezbyt uczciwych przyjaciół. Z tym także przeciętny Amerykanin mógł się identyfikować, zwykły człowiek bowiem myślał sobie: „Większość moich przyjaciół to ludzie niezbyt uczciwi, ale jestem wobec nich lojalny i cenię 1 Iarry’egoza to, że jest taki sam..."    ! 1

Wracając jednak do problemu trudności w kontaktach z osobami na wysokim stanowisku - dotyczyło to również Stalina. Wiemy od Chruszczowa i Z i' wielu innych źródeł, że ludzie rozmawiając z nim byli zbyt przestraszeni, by móc powiedzieć mu coś. czego nie chciał usłyszeć. Był on jednak wielkim graczem i umiał udawać uważnego słuchacza, ilekroć z jakiegoś powodu chciał wywołać wrażenie, że słucha.

Dlaczego nigdy się pan z nim nie spotkał? Pisze pan w Mcmoirs o swoich waha-Iliach w tej sprawie, o tym, żc rozważał pan ją podczas długich spacerów po Moskwie i zdecydował w końcu, żc nic ma pan nic do powiedzenia temu człowiekowi. Jestem tym trochę zaskoczony. Wydaje mi się, żc nawet wysłuchanie kłamstw i wybiegów Stalina dałoby panu wiele do myślenia, co z kolei pozwoliłoby niewątpliwie wzbogacić wiedzę pańskiego rządu. Pamiętam, że Arnold Toynbee mówił mi, iż jego wizyta u Hitlera w 1936 roku pozostawiła w nim niezatarte wrażenie, żc Hitler przygotowuje już ostateczną rozgrywkę z Rysją. *

Wizytę tę relacjonuje Toynbee w Acąuainlnnccs. 1967.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kennan4 330 <;i:or<;k f. kfnnan Nic miałem nic do powiedzenia Stalinowi w imieniu rządu Stanó
page0988 980Sasafras — Sasanka rus Sassafras Lin.), rosnące w południowych prowincyjach Stanów Zjedn
ich osiągania. Obszary międzynarodowego zaangażowania Stanów Zjednoczonych pozostają niezmienne od w
92 III. Fraęmatyzm w Inspektoracie Wybrzeży i Badań Geodezyjnych Stanów Zjednoczonych. Dopiero na po
wstęp do teorii polityki img 181 171 Tzw. doktryna Manna-Johnsona z 1964 r. była natomiast nową.ideą
Thomas Simson, Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce, wpisuje się do księgi
Z WYSTAWY PARYSKIEJ. 247 zwłaszcza Stanów Zjednoczonych mnóstwo nowych i oryginalnych wymysłów,
USTRÓJ POLITYCZNY STANÓW ZJEDNOCZONYCH Geneza i kształtowanie się amerykańskiego systemu
Powszechnie za pierwszą konstytucję na świecie uznaje się Konstytucję Stanów Zjednoczonych Ameryki
uzdrowienie5 /.« dziadek zamordował człowieka we Włoszech i uciekł do Stanów Zjednoczonych. WZORCE
Uzupełnione Ćwiczenia Operon Historia kl2 gimnazjum HISTORIA 2 • ZESZYT ĆWICZEŃ DLA UCZNIA GIMNAZJUM
Czynnik czwarty to liczba i doniosłość negatywnych stanów i sytuacji traumatogennych wywołanych pośr
sr7 Z garści ziarna wywiezionego z obwodu semipała1 tyńskiego do Stanów Zjednoczonych

więcej podobnych podstron