37797 pdl3

37797 pdl3



nia, a takiego śmiałka, co się odważył gwizdać w kopalni, zawsze srogo karał" („Godki śląskie", s. 149—150).

„Szedł stary Tomasz i niemłodszy Wojciech ciemnym, długim chodnikiem. Nigdzie wokoło ani żywej duszy. Ciężkie ic.h buty stukały po spągu, a światło kaganków pełgało po ociosach skalnych. Przed nimi — tama, zwyczajna, drewniana, regulująca ruch powietrza. Idą i milczą, bo i o czym tu gadać. Im bardziej zbliżają się ku tamie, tym wyraźniej słyszą, że z tamtej strony masywnych drzwi ktoś idzie im naprzeciw. Już są przy tamie. Tomasz popycha drzwi wolną ręką, ale tama nie puszcza. Wojciech — przekonany, że z drugiej strony ktoś ją przytrzymuje dla żartu — przystawia się mocno ramieniem do drzwi i naciskając, mówi głośno: No... No...! Po tamtej stronie — cisza. Ale oto oporne drzwi puszczają nagle. O mało co obaj nie upadli. Równocześnie świsnęło im coś koło uszu, dmuchnęło mocno, kaganki pogasły. Drzwi za nimi zamknęły się z hukiem, echo poniosło się grzmotem daleko w ciemność. Przystanęli, wyciągnęli krzesiwka, zapalili kaganki. Kiedy zaczęli iść znów w swoją stronę, usłyszeli najwyraźniej obaj, że z drugiej strony tamy też się ktoś oddala... Gonić go? — wiadomo przecież, że to nie ma sensu. Byli już nieraz tacy, co to uparli się, że muszą „Go" osaczyć, złapać. Wyprowadził ich, każdego z osobna, na takie odległe pustki, że nie umieli znaleźć powrotnej drogi" (J. Majka, s. 14).

„Maćkowi z Lednicy, trybarzowi, stale ginęła fajka względnie ka-pciuch. Nigdy oba razem, lecz albo fajka, albo kapciuch. A wiadomo, iż aby zakurzyć, trzeba mieć i jedno, i drugie... Przyjeżdża więc Maciek ze swoim koniem do wyrobiska i czaka, aż mu załadują na sanie ciężki bałwan czy beczkę. Siada na czym bądź i sięga do kieszeni; kapciuch jest, a fajki nie ma. — Gdzie się zaś bestyja podziała? — myśli sobie, ale nic nie mówi, żeby się inni nie śmiali z niego. Zajeżdża potem z ładunkiem pod szyb i znowu czeka chwilę. — Przydałoby się zaćmić! Sięga odruchowo do kieszeni. Tym razem fajka jest, a kapciucha nie. ma!... Macieju, dajcie zakurzyć! — mówi Franek szybowy. — Jakże ci dam -s- odpowiada Maciej — skoro despetniki (ludki kopalniane — dop. L.P.) znów mi kapciuch porwały. — Nie szkodzi — śmieje się Franek. — Wy nic macie, ale wasz Gniady ma!... I od boku konia, jeno z drugiej strony, odpina kapciuch i dwoma palcami wyciąga z niego sporą szczyptę tytoniu. Maciek nie lubi częstować tabakiem (bo każdy winien mieć, co mu potrzebne!) ale rad jest, że się zguba znalazła" (J. Majka, s. 38—39).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KARTA PRACY 2. TEKST DO ZADANIA 1. Jerzy Bralczyk, Co się nosi w mówieniu? Mody zawsze były i będą -
Zadanie 1. Jerzy Bralczyk Co się nosi H mówieniu? Mody zawsze były i będą - głównie dłatego, że ich
Porządek sądów i spraw miejskich (9) O karności złoczyńców. się uczymy, jako Pan Bóg srogo karał c
CV3 108 DZIECI, ALKOHOL I NARKOTYKI Gratulowali nam takiego syna. Po prostu nie mogłem powiedzieć i
RZYM 10 3 Zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do sielit. i dopiero wtedy zrozumiałam, co się stało.
RZYM 103 silni i sprytni, żeby nam się udało. A co, jeśli nie? Dlaczegci oni mieli narażać życie, ż
p1020975 Co to jest wymiana? 3€ Na dysku znajduje się kolejka długookresowa procesów Z niej procesy
IMG?64 14 Agresja - co się za tym kryje? nia, jak na przykład przypadkowe zrzucenie wazonu na podłog
skanowanie0048 174 Harold Pinter McCANN 1 co się z nią stało? GOLDBERG Nic. Absolutnie nic. Trochę s
13777 skanowanie0048 174 Harold Pinter McCANN 1 co się z nią stało? GOLDBERG Nic. Absolutnie nic. Tr
prawa pacjenta 8 <arza,Duięgn ►    Kobieta pragnie być informowana o wszystkim, co

więcej podobnych podstron