Przystojniaczek poprawia kubrak prowadząc Was ku wyjściu
- Niewiele mogę Ci rzec o Królowej- Zwraca się do Leny- Widzieliśmy ją raz i to z daleka... Tylko Ludzie-Z-Cienia utrzymują z nią bliższe stosunki, chyba że ona sama ma inny kaprys... Wiesz, to w sumie niegłupie, im mniej osób wie cokolwiek, tym lepiej dla niej... Nawet Ty mogłabyś nią być, a ja nie miałbym o tym pojęcia!- Śmieje się, po czym uchyla wrota w południowej ścianie i opuszczacie 'strażnicę' żegnani pozdrowieniami jej 'załogi'.
Chwilę wędrujecie schodami w górę, po drodze przechodząc przez podobnej wielkości co ta na dole framugę; jej krawędź jest stopiona, prawdopodobnie jakimś zaklęciem, ze skrzydeł wrót nie zostało nic. Za wrotami inne schody odbijają w dół, w mrok, z którego słyszycie dalekie łkanie. 'To droga do Katakumb Łkających Kamieni', objaśnia uprzejmie fircyk, 'niebezpieczne miejsce... Ale dużo bogatych krypt', dodaje chichocząc znacząco. Jeszcze kilkadziesiąt stopni i stajecie na czymś w rodzaju mostu, pod którym zieje mroczna czeluść. U jego przeciwnego końca stoi coś na kształt barbakanu, tyle że kiedy zbliżacie się, orientujecie się, że to pojedyncza płaska ściana z ziejącym w niej otworem bramnym. Bramę stanowi naprawdę solidna krata, teraz otwarta na oścież. A za bramą rozciąga się legendarna Zakopana Wioska.
Niczym gigantyczna grota, ukryta we wnętrzu góry sprasowanych śmieci, której strop ginie w mroku, rzeczywiście znajduje się tu cała eliptyczna ulica, odcięta od zewnętrznego świata. W jej środku, jak i wzdłuż krawędzi, stoją rozliczne domki- niektóre nawet piętrowe- oświetlone bladozielonkawym blaskiem setek latarń wiszących wszędzie gdzie się da. Domyślacie się, że lampy pełne są fosforyzujących kamieni, nie świec czy oliwy. Tu i ówdzie między domami, stoją okrągłe lepianki, w jakże Wam dobrze znanym, Ulowym stylu. Przed niektórymi palą się ogniska, więc najwyraźniej gdzieś w ciemnościach nad Waszymi głowami muszą znajdować się otwory doprowadzające powietrze; wokół unosi się woń pieczonego mięsa, tytoniu i cebuli. Mijacie podejrzanie wyglądających osobników i ladacznice, które często pozdrawiają Waszego przewodnika.
Po wejściu do Zakopanej Wioski przystojniaczek poprowadził Was w lewo, cały czas gadając.

- Wiejską podobno odkrył dawno temu jakiś zbieracz imieniem Farod Odkrywca; służyła ona jemu i jego bandzie jako baza wypadowa do Katakumb Łkających Kamieni, gdzie złupili wiele krypt i skąd porwali wiele ciał... To musiała być istna żyła miedzi. Tu o, proszę- wskazuje na pierwszy budynek po lewej- macie sklepik niejakiego Wyrwizęba (8), naszego specjalisty, tfu, od uzdrawiania i poniekąd alchemika. Może znajdziesz u niego coś na zakażenie- Zwraca się do fey'ri i wraca do opowieści- Wkrótce po tym, jak Farod zarobił kosę, wejście przez Stare Śmieciowisko zamknęły od zewnątrz dabusy, prawdopodobnie przypadkowo, a może nawet nie dabusy, cholera wie, w każdym razie mieszkańcy zostali uwięzieni... Niektórzy próbowali znaleźć drogę przez katakumby i nigdy nie wrócili, inni żyli tu jak podziemne robactwo, dopóki wioska nie została przypadkiem ponownie odkryta przez bandę łupieżców grobów... Coś więcej pewnie mogłaby powiedzieć wam o tym stara Radine, chyba ostatnia żyjąca z czasów tego całego Faroda. Teraz prowadzi tu swój lokal- wskazuje na mijany budynek po prawej, przed którym siedzi kilka osób z kuflami w rękach (7)- wstrętna, chciwa rura... Nie wiem, czemu ją Królowa toleruje, no ale nie mnie tym sobie głowę zawracać... Budynek obok- wskazuje piętrową konstrukcję w kształcie litery L (6)- zwany jest Domem Oja, choć jako żywo żadnego Oja w wiosce nie widziałem, ani nawet o takowym nie słyszałem... Tam dzisiaj odbędzie się wiec. Nie spóźnijcie się, bo was nie wpuszczą. W ogóle ładny ten dom, nie? Ponoć pierwsi z organizacji, zaraz po tym jak usłyszeli o tym miejscu od owych łupieżców i wyrżnęli ich, jak przypuszczam, w pień, uprowadzili jakiegoś dabusa i zmusili do niewolniczej pracy, żeby im to miejsce uporządkował... Oczywiście zarżnęli potem i jego, żeby Pani- tu kreśli łuk nad sercem- się nie dowiedziała o tym miejscu. Ale ja myślę, że ona i tak wie, tylko ma to w nosie.
Za zakrętem, na uboczu, przy zachodniej ścianie 'groty', stoi przedziwny dom (5). Choć parterowy, jest wielki jak stodoła, ale nie to zwraca uwagę, a oplatające go, potężne pnącza, niby kolczoliść, tyle że o łodygach grubości drzewa. Kolce, wielkie jak ostrza toporów, jeżą się we wszystkie strony, czarne okna spoglądają ponuro spomiędzy ciemnozielonych splotów. Każde z Was pierwszy raz w życiu widzi coś takiego.
- Nawet nie pytajcie- Nawija bez mrugnięcia okiem fircyk prowadząc Was dalej- Mówią na to Dom Szwaczki, co nazwa to lepsza swoją drogą, ale dlaczego, Pani jedna wie. Nikt tam nie mieszka i nikt tam nie zagląda, podobno miejsce jest nawiedzone, czy coś. Jakkolwiek słyszałem plotki, że widziano Królową, która skrycie odwiedzała to miejsce... O, spójrzcie tam- wskazuje na małą uliczkę ciągnącą na północny zachód paręnaście metrów za Domem Szwaczki. Uliczkę zamyka coś na kształt wieży, której górne kondygnacje znikają w śmieciach (4)- Tą wieżą można było kiedyś dojść do Ula. Teraz przez jej szczyt można dostać się do Tuneli Starego Śmieciowiska, odciętych od świata jak to miejsce... Opanowały je, jak słyszałem, mózgoszkodniki... Może któregoś dnia zdecyduję się je zwiedzić... -Przeciskacie się miedzy kilkoma lepiankami, przed którymi migoczą ogniska; przy niektórych siedzą mroczne postacie, jedni palą fajki, inni pieką na patykach jakieś mięso, szczurze, po zapachu sądząc; a znacie ten zapach. I smak też, swoją drogą.
- Tam- Fircyk wskazuje największy spośród tych pod północną ścianą, piętrowy dom (3)- Pomieszkuje i kradnie, przepraszam, HANDLARZY niejaki Eben, taki lokalny magik... Jakieś zaklęcia, drobne magiczne przedmioty, to jego specjalność; a dom dalej, o, tam (2) żelastwem zajmuje się Wytrzeszcz. Czy to noże, czy pierścionki, okradnie... Eee, kupi wszystko. Sprzedać też sprzeda. Obaj zresztą z Ebenem warci siebie nawzajem, bandyci nie kupcy, jakby tyle miedzi wyciągali z jeleni w Klatce co z nas tutaj, byliby prawą i lewą ręką Szefowej. No, ale podaż, popyt, i tak dalej...- Mijacie domy kupców, za którymi kolejna uliczka, tym razem w północno wschodnim kierunku, prowadzi do olbrzymiego budynku, prawdopodobnie jakiejś świątyni czy czegoś w tym stylu, która cała, poza fasadą, ginie w śmieciach (9); przed wejściem krąży kilku uzbrojonych trepów. Widząc Wasze spojrzenia fircyk spieszy z wyjaśnieniem- To Dwór Złych Wiatrów, niegdyś leże owego Faroda, dziś zaanektowane przez Szefową... Wiele więcej nie mogę wam rzec, bo niewiele wiem... No, dotarliśmy do punktu wyjścia- Śmieje się. Rzeczywiście, zatoczyliście pełen okrąg i znów stoicie przed 'ścianą bramną'. Cała 'wycieczka' zabrała może z dziesięć minut.
- Wiecie już gdzie, co i jak- Stwierdza Przystojniaczek- Macie godzinę do wiecu w Domu Oja. Na mnie już czas, muszę jeszcze odwiedzić Radine i uzupełnić zapasy- Mruga do Was porozumiewawczo- Powodzenia! Może się jeszcze spotkamy.
Uśmiecha się, skłania delikatnie i odchodzi rześkim krokiem w kierunku gospody, zostawiając Waszą grupkę przed jakimś domem. Na rogu stoi kilku bandytów obcinając Was drapieżnie. Mijające Was ladacznice rzucają przeciągłe spojrzenia Luthirowi, Basharowi i Zafonowi, na Lenę zaś spoglądają z niechęcią.
Uroki Zakopanej Wioski czekają.